poniedziałek, 11 grudnia 2023

w jej wnętrzu rozgrywa sie dramat nieukazany i tak już zostanie

 Henryka Wołoszyk



Sanna albo senna bez zegara mara 
 
zima bez sanek zgubiła drogę wróbel przyleciał
nie ma jeszcze nic do powiedzenia z zalotem zaczeka
patrzę na niebo które rysuje krawędzie chmur na sobie
deszcz nawołuje podmuchem wiatr - kropi w parapet
przy tobie
nie moknę mam ciepło i plaster miodu
pachnący akacją w herbacie
piszę wiersz oddzielam spacją na uśmiech
lampa gra lirykę na ścianie przemiany
w zawodach kto dłużej - ze świeczką
biel juz zakwitła tego roku
niedługo stokrotka pobawi się słońcem 
 
 
 
 

 ***
 
sztuka węgla pławi się w płomieniach
jakby iskra była nieistotna
wczoraj zamykałam oczy
na wiatr przeciwczuły w deszczach
pełnych zwariowanych niedopowiedzeń
jakby za dużo było w środku. nas
kwadrans epizodu ma wgląd w to co nadejdzie
zostanie w jedwabiu struga podniecenia
przerzucona niedbale między chłodem
 
 
 
 
 
 
Nic
 
z nietuzinkowych wierszy
wyszło mi trzy przez cztery
kiszona kapusta i post
niech mnie łechta zapach
czekolady
nie będę się rozdrabniała
jak rodzynka
po jednej do ciastka
był już czarny piątek
nie brakuje mi kartek
z cudzysłowowy nie czerpię
po mineralnej nie sklecę puenty
odizolowała się metafora
komercyjnie i
puchną oczy od kolorowych witryn
bez tytułu ale ceny
nieprzeciętne
tylko kląć
oszczędzajmy prąd 






Dziecko
 

najłatwiej z wiatrem
rozkleić kobietę po drodze
rozkołysać aż nabrzmieje
imieniem
jesteś daleko od słowa tato
bajkami cerowana rzeczywistość
usypia ciekawość
 
 
 
 
 
Odprysk
 
robię się kanciasta
patrzę na ścianę oddycham zapadłym dniem
jakby był najważniejszy a przecież nie jest
uchodzi ze mnie detal rozkruszonej magii
świec. miało być inaczej walczę o ciszę
a przecież nie muszę
rozpuszczam się sama w sobie
dlatego nie krzyczę
na osobności wyrywam rąbek z tajemnicy
zaprzeszłość ma okrągłe oczy lepkie ręce
to nie ja tam byłam
pokalana cisza odmawia zwrotu przesądów
zaprzysięgła się niemocy
myśli powodują eksplozję złudzeń. jawa
dokucza skaleczoną wyobraźnią w winie
mimo wszystko świt nie rozwiewa zwątpień
sobie nakłamałam najwięcej
kobieta nie powinna się spowiadać




" kino zapaliłoby się "
 
Greta z wielką stopą, w smutnym swetrze
robionym w renifery, spuścizna po starym
kraju
jej oczy zaszkliły się zapachem wrzosu
nikomu nic nie mówi
głos się zacina skrzypi
ona gra. pozbawiona żółci i błękitu
miłość
na płaskim ekranie
w jej wnętrzu rozgrywa się dramat
nieukazany
i tak już zostanie
 
 
_________________
 
publikacja za zgodą Autorki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane