czwartek, 23 listopada 2023

Licytacje (Weksle apokalipsy)

 

Jarosław Trześniewski-Kwiecień

 

 

 

 

Akatyst dla Akki

 

Panie, ci poławiacze monet, skaczący

z nadbrzeżnej baszty. szczęśliwi chłopcy

wyławiający purpurowe ślimaki,

nurkujący przy latarni morskiej

 

nie wiedzą jeszcze, że przypominają

beduińskich pasterzy. pasą się morzem,

słonymi kroplami. ich sylwetki z brązu

wynurzają się niczym gryfy w Cezarei.

 

przeciw marności, radość pływania,

radość skakania, bycia przez chwilę

nieśmiertelnym. SzemaIsrael za

pięć szekli. krótki błysk w słońcu.


 

 

 

 

Akatyst boso na śniegu

 

Panie, ten dzień nadchodzi

gdy kona miasto Aleppo.

w mroźny zimowy poranek,

nad zamarzniętą rzeką.

 

Jordan zstępuje z brzegów,

ogłuchło nawet Jerycho.

niebo jest czyste jak woda.

magowie jadą donikąd.

 

Dzieciątko leży na śniegu

szorstkim, twardym i zbitym,

nie płacze, nie ma już siły.

akatyst jest dla zabitych.


 

 

 

21 stycznia 2021

 

pamięci T.S. Eliota

 

atakują bitcoiny. eksplodują wirusy.

emitują przewalutowane sny.

opady śniegu zmutowane, płaty skóry

hibernują styczeń. okrutny w łagodnej zatoce.

 

zapchane zatoki, w zatoce  jachty w bezwładzie.

zmarznięte jeziora. znikające wysepki Langerhansa.

ruchome piaski. na stołach okruchy wafli. podatek

od wartości dodanej obejmuje watowe żarówki.

 

robi się ciepło, wata w uszach. pękające usta.

pośpieszna ewakuacja powietrza. polarne niedźwiedzie

dryfują na krze. pełzają foki. cukier w normie, ciśnienie

wewnątrzgałkowe, powiększone migdały. oczy

 

mokną, zlizują krople potu. bitcoiny potrajają.

wielowymiarowe transmisje danych. bity drób

z kaparami. parujące obłoki. styczeń stygnie.


 

 

 

Coraz ciszej nad trumną, zaplombowaną

 

w czasie nieustającej zarazy, wojny, powietrza ,ognia

w bombardowanych miastach Ukrainy. Zaporoże

zrzuca poroże, jelenie na rykowiskach przechodzą

przez zaminowany pas. lisy, wilki i psy coraz bardziej

 

wściekłe. zabawy w chowanego. skakanie z mostów

nad zamarzniętymi rzekami, kra w Dnieprze przybiera

kolor wiśniowego sorbetu. łamie się pod ciężarem

dryfujących stad kraczących wron, imitujących drony.

 

krowy na czarnej ziemi uprawiają pilates ,ich mleko

zsiada natychmiast. fruwają w nocy jak na obrazach

Marca Chagalla, pływając żabką po wysadzeniu tamy

w Nowej Kachowce, pienistą śmietanę trawi rzeczny nurt. 

 

 

 

 

 

Elegia dla kanału

 

Ani i Bognie

 

w BrightonRoyalPavilion pałac z tysiąca i jednej nocy.

epoka cesarzowej Indii, wiktoriańska fontanna, słony

smak powietrza. rozmazane za szybą słońce. mijamy

powoli pobocza pełne rozkwitających żonkili, narcyzów.

 

bezdomni okupują plażę. żwir chrzęści, pohukują palmy.

dawna wieś rybacka Jerzego Hanowerskiego, od 18 lat

miasto. w przeciwsłonecznych okularach błysk twarzy.

w wegańskiej knajpie na krótko syci kadr. szpaler hoteli

 

w sinej mgle. obok oceanarium z pląsającymi rekinami.

na molo rodziny z dziećmi, kuracjusze po nocy pełnej

ruletek z tysiąca kasyn. spacerują, wpuszczeni w kanał.

mogło być lepiej. bez wieży widokowej, minarety, smoki,

 

drzewne żyrandole rzucają cień na trójwymiarowe kamyki.

buty beztrosko pozują do zdjęcia. słychać śpiew cebulastych

wież. ciepła bryza uderza w Palace Pier do English Channel.

 

 ________________________________

publikacja za zgodą Autora

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane