zapowiedź spotkania, która ukazała się na e-kalejdoskop kulturalny - Reymont
Podwójne uderzenie literackie - wspólne spotkanie dwóch poetów, którzy w Łodzi przedstawią swoje najnowsze książki. Tym razem prozatorskie - Karol Maliszewski zaprezentuje powieść Przemyśl-Szczecin, zaś łodzianin Robert Miniak zbiór opowiadań Święci z drugiej ręki.
Karol Maliszewski "Przemyśl-Szczecin"
Kolej na Karola Maliszewskiego. A właściwie to Maliszewski publikuje powieść o kolei. Przemyśl-Szczecin
to nowa proza literackiego człowieka-orkiestry i zarazem pierwsza,
która została zbudowana jak rasowy film drogi. Zamiast kabiny cadillaca
mamy jednak wysłużone przedziały PKP, w roli przydrożnych mordowni
występuje tu Wars, a w zastępstwie szeryfa napotkamy w tej książce
kontrolera biletów.
Jest
też cała formacja bohaterów – z księdzem egzorcystą na czele – ale
Maliszewski wybiera się również
w wycieczki osobiste, dzięki czemu wątki
autobiograficzne tworzą mieszaninę z dziarskim żywiołem fikcji. Przemyśl-Szczecin
to książka o wielu prędkościach, gdzie luźno fruwające cytaty z
rzeczywistości przetykane są osobliwymi historiami ludzi, których można
spotkać tylko w pociągu. A pociąg rządzi się zasadą karnawału i
transgresji. Dzięki temu wymuszone rozmowy zamieniają się w pikantne
dialogi, relacje między wyalienowanymi ludźmi zacieśniają się zbyt
mocno, a niewinni pasażerowie wcielają się
w role nieledwie degeneratów.
w role nieledwie degeneratów.
Pisze o książce Dariusz Nowacki: Przemyśl – Szczecin to
kolejny tom prozy Maliszewskiego poświadczający odrębność i
oryginalność tego pisarza. Na prozę tę nie ma dobrej nazwy – zawsze
skromna objętościowo, czyli nieprzegadana, fragmentaryczna, o luźnej
kompozycji, na swój sposób kapryśna, podszyta niepokojącymi obsesjami,
daleka od potocznych wyobrażeń o atrakcyjności,
w pewnym sensie – nie waham się powiedzieć – irytująca. Jestem jednak przekonany, że zdeponowano
w niej takie artystyczne „świętości”, jak niepodległość głosu, szlachetne widzimisię, pisarskie poszukiwania i twórcze szajby. Wartości dziś unikatowe, bezcenne”.
w pewnym sensie – nie waham się powiedzieć – irytująca. Jestem jednak przekonany, że zdeponowano
w niej takie artystyczne „świętości”, jak niepodległość głosu, szlachetne widzimisię, pisarskie poszukiwania i twórcze szajby. Wartości dziś unikatowe, bezcenne”.
Robert Miniak Święci z drugiej ręki
Karol Maliszewski o Świętych z drugiej ręki:
Świętość zadekretowana w pieśniach i
antropologicznych rozprawach, osadzona na udrapowanym niebie. Ale jest jeszcze
niska, skromna, pełzająca świętość, ta w ludziach i między ludźmi. Tu i teraz.
Uparte sacrum, co z niczym nie chce się rymować. Jeżeli już, to z bólem,
smutkiem, beznadzieją, niespełnieniem. Takich ludzi i takie losy odtwarzają
opowiadania łódzkiego twórcy. Second hand wartości
i mozolnego bycia pośród nich, a nieraz pomimo... Bardzo to ludzkie. (...)
i mozolnego bycia pośród nich, a nieraz pomimo... Bardzo to ludzkie. (...)
a jak było?
4
stycznia 2014 roku. Dworzec Łódź Kaliska. Ciepło i wiosennie.
Pierwszy cel - Hostel na Bałutach. Pomyślałbym, że to
Hotel Jahwe tak jak tytuł świetnego tomiku łódzkiego poety
Szymona Domagały Jakucia. Stara kamienica z łuszczącym się
tynkiem, wypacykowana na żółto- kremowy kolorek. Na miejsce
dociera Grażyna z Poznania, Beata i niejaki Trześniewski z Warszawy
oraz Basia z Reną
i Jackiem - reprezentujący Śląsk. Pierwsze powitania i już ruszamy na Zgierską. Objeżdżamy prawie całe Bałuty, w tym słynny bałucki Rynek (podobno można tam wieczorem nieźle dostać w czerep), wreszcie przed nami budynek w stylu gierkowskiego biurowca odstawiony a' la Gwiezdne Wojny. Srebrzyście
i perliście. Restauracjo- Kawiarnia Dwa Światy z niesamowitym klimatem, który to, jak później się okazuje, doskonale uzupełnia „podwójne uderzenie literackie”, którego organizatorami są Poeci Po Godzinach.
i Jackiem - reprezentujący Śląsk. Pierwsze powitania i już ruszamy na Zgierską. Objeżdżamy prawie całe Bałuty, w tym słynny bałucki Rynek (podobno można tam wieczorem nieźle dostać w czerep), wreszcie przed nami budynek w stylu gierkowskiego biurowca odstawiony a' la Gwiezdne Wojny. Srebrzyście
i perliście. Restauracjo- Kawiarnia Dwa Światy z niesamowitym klimatem, który to, jak później się okazuje, doskonale uzupełnia „podwójne uderzenie literackie”, którego organizatorami są Poeci Po Godzinach.
Rena
z Basią czynią przygotowania do wieczoru. Przychodzi Rafał Gawin
największy (bo dwumetrowy) poeta PPG, który będzie prowadził
wieczór. Pojawiają się Karol Maliszewski, chwilę później jest i
Robert Miniak.Zaraz
za nimi dobrze nam znani poeci: Bogusia Jęcek, Robert Rutkowski, Przemek Owczarek.
Z Warszawy niespodzianka!
Przyjechała Dorotka Ryst, która punkty przecięcia pokonała pieszo
idąc prosto z dworca na Zgierską! Podziwiamy determinację i
kondycję Praskiej Madonny. W międzyczasie, wśród powitań i
rozmów, szukamy Marka, który miał do spełnienia bardzo
ważną misję – dostarczyć plakat.
Jakkolwiek, pieszo, konno czy też koleją. Byle na czas. Dziewczyny
zastanawiają się czy za Markiem wysłać listy gończe.
Zbliża
się osiemnasta, na szczęście ludzie wiedzeni prawdopodobnie
zapachem poezji trafiają bezbłędnie.No to start. Rafał
Gawin przedstawia autorów: Karola Maliszewskiego i
Roberta Miniaka. Zaczyna od prezentacji najnowszej
książki prozatorskiej Karola, Przemyśl
– Szczecin, która ukazała się nakładem Tajnych
Kompletów z Wrocławia. Akcja tej powieści
toczy się na najdłuższym odcinku trasy kolejowej w Polsce,
oddając cechy charakterystyczne dla tego typu transportu, zwalnia
aby się rozpędzić i rozpędza aby zwolnić. Zabiera kolejnych
pasażerów – miłośników Maliszewskiej prozy jak
i tych, którzy
z twórczością autora spotykają się po raz pierwszy. Powieść
z licznymi przystankami pośrednimi jak i sytuacyjnymi zatrzymuje się
specjalnie dla nas na trzy godziny w Łodzi.
Warto dodać, że właśnie w Łodzi była okazja, a wręcz
wielka gratka dla bibliofilów, gdyż przywieziona przez
Karola książka posiada pustą okładkę, bez grafiki i tytułu (
błąd wydawcy )dlatego Karol sam odręcznie wpisuje na niej
tytuł i opatruje książkę autografem. Fantastyczna sprawa! Chwila
na oddech i „wysiadamy”
z pociągu, aby sięgnąć
po Świętych z drugiej ręki.
Znakomity zbiór opowiadań Miniaka . Książka, która wygrała
konkurs na najlepszą autorską książkę roku Świdnica 2013.
Książka o codziennym sacrum,
o zdarzeniach rzeczy, które istnieją
wokół nas,ilustrowana znakomitymi obrazami Jowity
Szmigiero, jest smacznym literackim kąskiem.
Bardzo
ciepło wypowiada się o niej Karol Maliszewski ( przewodniczący
komisji konkursu w Świdnicy), tym samym potwierdza wartość
literacką książki.
Czas
na wielkie czytanie. Ekspresja Karola Maliszewskiego wzbudza żywą
reakcję publiczności. Ludzie zasłuchują się w porywającym
głosie Roberta Miniaka, prawdziwy trans. W dyskusji było miejsce na
żart, humoreskę ale i miejsce na chwilę namysłu. Interpretacje
autorów są pełne żywej ekspansji i tak przekonujące,
że żadne zdjęcia nie oddają odczuć, jakie dotykają słuchaczy.
Wieczór trwa, mamy nikłe poczucie upływu czasu. Pociąg relacji
:Przemyśl – Szczecin zabrał nas w kolejną literacką podróż,
a przecież my nie tacy święci z pierwszej ręki. Z ostatnich
komunikatów: plakat o wieczorze nigdy się nie odnalazł, Marek też.
Jarosław
Trześniewski- Kwiecień z pomarańczową (gołą!) okładką.
Fotorelacja: Renata Radna Mszyca i Jacek Mszyca
Dziękujemy również za udostępnienie fotografii z wieczoru:
Ewie Pikuła, Małgosi Typel i Dorocie Ryst.
Lubię to :)
OdpowiedzUsuńZnowu kolejna udana impreza poetycko - kulturalna zorganizowana przez tę grupę. Zawsze macie widownię i słuchaczy, a nie tylko woźny, nocny stróż i Pani Jadzia, jak to bywa na innych tego typu imprezach :) Nie pytam o przepis jak to robicie, bo przepis jest prosty wg mnie: praca, umiejętność dobrej organizacji, charyzma i ciekawy program.Całości dopełnia doskonały wybór miejsca. Macie zawsze wszystko dopracowane. Podziwiam i gratuluje pomysłów.
OdpowiedzUsuńAnka Winiarska
Aniu, cóż powiedzieć?
UsuńDziękujemy i zapraszamy! :)
Tak, niesamowite spotkania. Nawet gdyby tylko Jarek w muszce, ja w koloratce. Zawsze jest kim i czym oddychać. Szczere uczty poezji.
OdpowiedzUsuńRena i Basiu, jeszcze raz dzięki. Krystyny i Grażyny, nawet schorowanej Beaty nigdy nie brakuje.
Gdy wciągam koloratkę na cześć Poetów Po Godzinach, nawet Bóg dopomaga. Całuje w czółko i idę spać. Idę. Wcale nie muszę śnić.
Jeszcze raz dzięki, pozdrawiam.
Jerzy/Lir
Jerzy, dziękuję za miłe słowa, takie słowa dodają siły i mobilizują. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje do zobaczenia wkrótce.
UsuńBarbara K.M.
Jerzy, więc życzmy sobie jak najwięcej właśnie takich oddechów:)
Usuń