sobota, 6 stycznia 2024

Magia Świąt

 

 

Święta mają w sobie coś magicznego. Słyszymy to wiele razy i wiele razy to powtarzamy. Gdyby jednak zastanowić się na czym polega magia… Właściwie wiemy to od dzieciństwa, ale nie kojarzymy tego ze świętami. A może powinniśmy? Chyba każdy widział kiedyś pokaz magików. Obserwujemy jak w ich sprawnych rękach znikają różdżki by po chwili przemienić się w pęki kwiatów, apaszki albo ptaki. Znikają monety, zegarki, ludzie, a nawet domy. Magia polega bowiem na przemienianiu i znikaniu. 

Magiczne sztuczki mają to do siebie, że na koniec wszystkie przedmioty się odnajdują. Tyle, że w jakichś dziwnych miejscach. I to odróżnia pokazy sztukmistrzów od magii świąt. Ta jest sztuką, która trwa znacznie dłużej niż jeden pokaz. Jesteśmy jej uczestnikami przez wiele sezonów. Proces znikania jest na tyle powolny, że czasem potrafi nas wkurzyć. Stetryczały wuj, który od rana narzeka, że bolą go plecy lub nogi, potrafi zniechęcić wszystkich do zasiadania przy stole. Ciotka, której lepiej już było, a każda zmiana wydaje się globalną katastrofą obyczajów, potrafi zanudzić rzymskie legiony najbardziej odpornych. 

Przyglądamy się temu nie mając świadomości, że to element spektaklu. Na początku jesteśmy jego widzami. Obserwujemy postacie, ich grę aktorską, ruch sceniczny, niekiedy komentujemy, wystawiamy oceny, recenzujemy. Z upływem lat stajemy się mniej lub bardziej aktywnymi postaciami tej sztuki, by w końcu stać się jej reżyserami. Na tej niezauważalnej zamianie ról polega właśnie magia świąt. Zamianie ról, która nieodwracalnie związana jest ze znikaniem ze sceny postaci tego przedstawienia. Jedynego spektaklu, którego fabułę znamy tylko my i nasi najbliżsi. 

Od tego jak go zapamiętamy zależeć będą scenariusz i dialogi w kolejnych aktach. Wtedy, gdy dzisiejsze dzieci będą już stetryczałymi wujkami lub zołzowatymi ciociami, a ich kwestie będą się zaczynały słowami: „wy tego nie pamiętacie, bo nie było was wtedy jeszcze na świecie, ale wasz dziadek to był niezły gość”. I tak magiczny świąteczny spektakl „Fabryka znikania” będzie trwać choć nikt już nie będzie kojarzył początkowych wątków i postaci z pierwszego sezonu. 

Mimo że nikt nie rozpozna już naszych nazwisk na liście wykonawców, a dla niektórych pozostaniemy tylko „tym grubym wujkiem” lub „nielubianą ciotką”, to jednak jesteśmy ich cząstką, drobnym elementem świątecznej magii.  

 

 

Krzysztof Mich

piątek, 22 grudnia 2023

"Życie bez marzeń jest jak Święta bez przyjaciół." (Stephen Littleword)

 

Agnieszka Krawczyk, Najmilszy prezent

 

 

fot. Ewa Pietrzak

 


Agnieszka Jarzębowska

 

Mikołaj z papieru

 

Moja choinka wygląda jak... choinka.

Złota gwiazda na czubku, różnokolorowe

świecidełka, ozdoby ze słomy i z drewna,

płócienne anioły z haftem Richelieu,

 

nakrochmalone gwiazdki i dzwonki z  kordonka,

bombki różnej wielkości, błyszczące i matowe,

kolorowe łańcuchy, wśród nich przedwojenny

dzwoneczek – krucha bombka ze śladem

 

nadpalenia po świeczce. Jest i przedwojenny

papierowy Mikołaj– cudem ocalały z wojennej

zawieruchy. Płynie opowieść nestorki rodu,

o tym, jak pod jedyną okupacyjną choinką

 

znalazł się on –zwyczajny,tekturowy Mikołaj,

a na gałązce zawisł dzwoneczek ze szklanym sercem.

Nie było prezentów - wymarzonej śpiącej lalki

z blond warkoczami, w pięknej niebieskiej sukience.

 

Mijają lata a siwobrody jegomość towarzyszy kolejnemu

Pokoleniu naszej rodziny - czwarte dorosło,pojawiło się piąte

i być może kiedyś zabierze staruszka do swojego domu na święta.

A choinka niech sobie wygląda jak choinka.

 

 

 

Zima

 

Przed laty zima malowała okna

na biało, dzieci przytykały nosy

do szyby, bukiety polnych kwiatów

zakwitały na laurkach pod choinką.

 

 

 

Andrzej Trzebicki

 

ŚWIĘTA NARODZENIA

Święta Narodzenia, i święta jedności,
Spotykamy się razem przy świątecznym stole,
Pożądany spokój przychodzi nam w gości,
Błogi odpoczynek po rocznym mozole.

Myśli rozbiegane goniące w pośpiechu
Za groszem, za życiem, które wciąż ucieka,
Tu się koncentrują na wspólnym uśmiechu
Na Oczekiwanym, co przyszedł z daleka.

Opłatek, chleb boży, wspólnotą łamany,
Błogosławi wszystkim na dobro, na szczęście.
Wspominamy bliskich, którzy nie są z nami,
I tych co w oddali , i tych co odeszli.

 

 

 

Anna Luberda Kowal

 

 

bez serc bez

 

Halloween

wszyscy udają duchy

Xmas

każdy udaje siebie

Boże Narodzenie

siądźmy bo bliscy

wstaniemy dalsi niż byliśmy wczoraj

 

 

 

 
Irena Tetlak

 

 

 

"Jest w moim Kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie."

Cyprian Kamil Norwid

 

 

 

Bogusław Olczak 

 

 

Wigilijny dzień

 

zawirował świat białym puchem
zadął zimnem północny wiatr
wśród ośnieżonych skał

i nagich gałęzi

zalśniły sople zwisające u strzech

w oddali zawył samotny basior
leniwy brzask budził czas
w ubogiej chacie

niczym oddech leżącego olbrzyma
wysączył się wolno biały dym
z poczerniałego zgarbionego komina

 

zarżał wałach do wtóru z jałówką
w obórce nadwątlonej historią
zapiał kogucik wskoczywszy na płot

zapłonęło blade światełko w oknie
a pomalowane mrozem szyby
niczym witraże ożyły diamentami

parująca ciekawość słów powitania
mała piąstka przecierająca oczy
trzaskający skrami ogień w piecu

powiedz mi babuniu moja kochana
czy przyjedzie dzisiaj Mikołaj
saniami zaprzężonymi w renifery

może przywiezie mamusię i tatusia
już tak dawno temu wyruszyli
w odległe zamorskie
krainy

poproś dziecino gwiazdkę z niebios
tę co zabłyśnie jako pierwsza
może bozia usłyszy
prośbę aniołka

 

 

 

Dorota Ryst

 

ból się rodzi

 

cud znów się nie zdarzył. nikt nie mówił

ludzkim głosem. rybom na wszelki wypadek

zalano usta galaretą. choinka pachniała

 

aromatem identycznym z naturalnym.

każdego szeptu nasłuchiwały

z barszczu podejrzliwe uszka.

 

gorzko smakował opłatek

drugiej świętości przełykany z uśmiechem

made in china

 

 

 

Elżbieta Tylenda

 

WSZYSTKIE TALERZE PUSTE A JEDEN PEŁNY

 

( Opowieść wigilijna - synowi )

 

 

          Chciałabym chcielibyście

ja i wy

chciałoby się

Układam jabłka w misie orzechy na wierzch

 

przemierzam puste arterie wystukuję puls

Gdy się Chrystus rodzi… nie ma nastroju

Będzie dobrze - powtarzam

Dla Jakuba - jest

Magda - ma

dla Jula i Janki papier w bałwanki

pamiętać o wstążce

 

pokrojony makowiec barszcz gorący karp…

Ostry dźwięk dzwonka dotknął przepony

tak tak rozumiem wszystko rozumiem

Słuchawka spłynęła zegarem Salvadora Dali

zegar – dementor straszy oczodołem

 

          Pani zara kurna padnie jak ten tu karp

 

Ach tak jest u mnie od godziny

          Kapusta z pierogów na splątanej brodzie

plama z barszczu na obrusie

i czarne paznokcie kochające chleb

 

  No siada pani będzie dobrze

 

         Będzie dobrze - powtarzam

Ruch za drzwiami dzwonek klamka ożyła

arterie wypełnia  krew z krwi

To nic że barszcz zimny że jedli ale są

jak chciałam zapach świąt serca z piernika

radosne spojrzenia  i …mędrcy świata monarchowie

          i wszystko ma sens

 

 

 

 

TAKI SAM, ŻE PRAWIE GO NIE MA

 

Gdzie słowa rzucane na wiatr,
wystarczy powiew,
by przewrócić chwytającego się
ostatniej gałęzi.
 
Tam Człowiek,
pośród świecidełek i zapachu jodły,
pragnie by mu zabrać 
samotność z bólem w plecach.
 
Odejdźcie wspomnienia
do czasu śpiewnych pastorałek,
do głosów radosnych,
twarzy rozpromienionych
pośród tańczących płomyków,
 
do serc bijących na widok
mieniącej się choinki i tajemniczych
paczuszek z imionami –dla kogo.

 

 

 
fot. Małgorzata Angel

 

 

„Aby Święta Bożego Narodzenia były Bliskością i Spokojem,
a Nowy Rok – Dobrym Czasem.”

Konstanty Ildefons Gałczyński

 

 

Ewa Pietrzak

 

 

Grudniowy wieczór

 

W ten jedyny wieczór jest jakaś magia

nie wiem czy w zapachu choinki

czy w migotliwym świetle świec

 

może w oczekiwaniu śmiechu dzieci

cichej melodii w cieple spojrzeń

bieli obrusa i smaku potraw

 

jest magia w nas bo coś się wydarzy

 

 

 

 

 

Groch z kapustą

 

Ale rwetes zamieszanie

matka goni z kuchni kota

bo się zwierz na karpia czai

na rybkę przyszła ochota

 

a tu trzeba jeszcze utrzeć

maku na drożdżową struclę

zlepić uszka zmieszać w garnku

groch z kapustą piernik upiec

 

już choinka jest ubrana

w piękną suknię z białych włosów

pod obrusem garstka siana

na nieszczęścia wszelkie sposób

 

spójrzcie właśnie pierwsza gwiazda

do wieczerzy nas zaprasza

groch z kapustą już na stole

w kącie kot ogonem (karpia) macha

 

 

 


 

Grażyna Paterczyk

 

 

pierwsza gwiazda

 

nie każdemu zwiastuje to samo

jednym cichą ciemną noc

w którą zagłębią się ze spokojem

lub z namiętnym uniesieniem

innym refleksje przedświąteczne

spakowane czas rozwinąć

przejrzeć co zawinąć w pieroga

odświeżyć przyszłości zapasy

zieloną nabłyszczyć nadzieją

złe myśli odpędzić

wędrowca zaprosić do stołu     

w domu pełnym miłości

niech się święci

 

 

 

 

 

 Grzegorz Wołoszyn



Nowe wspaniałe święta
 
Pierwsza gwiazdka mruga
w płomieniach zniczy.
Hipermarkety zdejmują wieńce
i podkładają bombki.
 
Rozrywamy się zakupami,
obgryzając puste wnętrza
czekoladowych mikołajów.
Sacharoza przesypuje się
między zębami, tworzy zaspy
w arteriach. Ale nam teraz
w głowach tylko kulig!
 
Dźwięki dzwonków, szare komórki
przyprószone puchem darmowych minut,
białe bałwany, czerwone nosy,
kręte światełka i anielskie włosy.
 
Kevin siedzi sam w szklanej pułapce
ekranu i słucha Last Christmas.
Nawet nie próbuję uciec,
teraz wszystko w rękach Jacka Frosta!
 
W czerwonym barszczu pływa
ucho van Gogha. Ogród rozkoszy ziemskich
na wigilijnym stole. A za oknem
pejzaż zimowy z łyżwiarzami i pułapką
na ptaki. Robię karpia,
wypycham sianem.
 
Opłatek jest lekki i kruchy
jak wylinka.
 

 

Macondo B.J. Dudek

 

Sylwia Winnik, Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945
 
 

 

 Irena Tetlak

 

 

„aura prawie świąteczna”

 

odkrywam że lubię być

ze sobą sama w porządku

nie męczy mnie

nie nudzi własne towarzystwo

 

śnieg przykrywa szarość ulic

dachy domostw

z rozpalonymi oknami elewacji

robi się coraz weselej odświętniej

 

połyskują gwiazdozbiory okien

a światło we mnie spod rzęs okiennic

przenika prosto w codzienność myśli

miesza krew z nostalgią

 

jestem świadoma takiego klimatu

atmosfery rodzinnego ciepła

zwykłego przytulenia

dobrostanu ot tak podarowanego światu

 

a śnieg niech nam nadal prószy

łagodzi zmierzwione emocje

 

 

 

 

 

                                                             Jarosław Jabrzemski


 

coraz bliżej święta

 

„pyszny i orzeźwiający napój tak dobry, że Bóg by nim nie wzgardził"

 John Stith Pemberton

 

 

ogłaszam

świąteczny koncert życzeń

takie prywatne piekło

 

szczelna rogówka

nieprzemakalne źrenice

a w sercu ciepło

jak w psiarni

 

bez gazu

syczy

palnik

 

nie ma jazzu

będzie kolęda

cool

 

i tylko pies na mnie nie szczeka

wiosny doczekam

jemiołę wywiozę na cmentarz

 

cały ten ból

 

 

 

 

Jarosław Trześniewski-Kwiecień 


 

 Bukolika wigilijna

 

znowu dzień budzi piosenką pastuszków o cudzie

Julia pisze gryps do Hamleta ostrzegając przed wejściem

na balkon w Weronie jej pusty grób to czakram

a Romeo nie jest samcem alfa i żaden tramwaj

 

nie pożąda kotek na blaszanym dachu

zewsząd rdza i roztopy na zachodzie

bez zmian  w Mali burzą posągi sufickich

świętych których nie życzy sobie Allach

 

w Afganistanie zniknęły pomniki Buddy

chwała na wysokości chałwa na depresję

wyspom dziewiczym zagraża zagłada

na twitterze papież powtarza orędzie

 

znowu dzień budzi piosenka pastuszków o cudzie

marmoladę z róży poleca Stéphane Mallarmé

Artur drwa rąbie a statek otrzeźwiał na muldzie

Bożego Narodzenia nie odwołano niech trwa

 

 

 

 

 

Kolęda wigilijna AD 2022 (nenia)
 
 
w taki dzień siadamy przy stołach
siano pod obrusem opłatek miejsce
dla uchodźców z pustym talerzem
naszych nieobecnych podróżujących
 
incognito z małym dzieckiem o imieniu
Joshua drżącym z zimna w Kijowie znowu
zawył alarm pomimo Treuga Dei we Lwowie
nie ma prądu na wysokości zburzonego
 
piętra pokój na ziemi migoczą światełka
latarek świece na wagę złota choinki sypią
kłującymi odłamkami kasetowych bomb
czas narodzenia odłożony na pojutrze
 
w wieczną zmarzlinę ad calendas graecas
pod gwiazdą piołun nad brzegami Dniestru
złożeni do grobu w Buczy Mariupolu Izjum
Chersoniu milczą chwała na wysokości
 
a pokój na ziemi Miriam się waha odkłada
czas rozwiązania nienarodzone dzieciątko
w otoczonych przez wojsko elektrowniach
atomowych czeka na rozszczepienie

 

 

 

 
fot. Małgorzata Angel

 

 

„Święta dlatego w takiej u nas cenie,
 Że są nieliczne w różnych dni bezliku,
Jak te kosztowne, najgrubsze kamienie,
Z rzadka dzielące perły w naszyjniku”. 

Shakespeare, „Sonety”




Jerzy Hajduga

 

 

Bóg dzieckiem

 

okna rozwieszone

jak światełka

na choince

 

z moich jeszcze

ciebie

wyglądam

 

 

 

 

Wigilie

 

łamiemy się sobą

co znowu upadło

podnosimy

 

 


 

Joanna Pucis

 

 

Wigilia

 

Pod suchym liściem łopianu

zziębnięty anioł ułożył się do snu.

 

Po tej stronie okna siano, biały obrus 

i płomień świecy.

Po tamtej skrzypiący zmierzch 

i spłoszone się wiewiórki.

 

Zima kruszy śnieg jak opłatek.

 

 

 

 

Juliusz Rafeld

 

 

BIAŁY  CZAS

 

był tutaj

według jednych odszedł

inni mają się dobrze

ubrani w garnitury uszyte z jego słów

próbując zapachem świeżo ściętej jodły

oswoić nasze doczesne marzenia

 

jedna gwiazda drogi nie oświetla

ale jej milion odbić w otwartych oczach małe kroki odmierza

przez puch biały jak piaski Synaju

i nawet jeśli ręki czarnym suknem przybranej

obok dostrzec nie zdoła

i tak każdy do swego raju kierunek odnajduje

 

puk-puk-puk

czas na wieczerzę

czas nabrać sił…

 

 

fot. Małgorzata Angel

 

"Matka uczyła ją, że święta są ważne i nie można ich lekceważyć. Trzeba je obchodzić z tymi, których kochasz, bez względu, czy masz ochotę, czy nie. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy pozostaną ci tylko wspomnienia."

Luanne Rice, Sklep ‘Pod dziewiątą chmurką’

 

 

Krzysztof Kleszcz

  

 

Ministra, kardiochirurżka i gościni

 

 

w pogoni, w sypialnym wagonie

w gonitwie, z nosem przy szybie

 

samotnik, męczennik, złomek

i tylko AI daje mi lajk

 

gratuluje mi 10 tysięcy kroków

wysyła listę moich przebojów

 

wśród łańcuchów i gwiazd

gra z megafonu dens,

 

żeby nie było spalin i mięs,

tylko spacery wśród tęcz

 

jest i kometa w tle, jest i prószący śnieg

niosą pistacje, rukolę i orzeszki pinii

 

trzy królowe: ministra,

kardiochirurżka i gościni

 

 

 

Krzysztof Mich

 

Kolędowanie 1987

W dniu kiedy wszyscy zapalą światła
Aby przez chwilę jedną być razem
Stoły się w domach ugną od jadła
Uśmiechy ludziom rozjaśnią twarze

Tę chwilę jedną spędź proszę ze mną

Ten uroczysty moment raz w roku
Gdy świat kolędą się rozkołysze
Gdy wojna zgaśnie nadejdzie pokój
Odkryjesz w sobie miłość i ciszę

Tę chwilę jedną spędź proszę ze mną

Nie musisz wcale podać mi ręki
Wychodzić z domu patrzeć za okna
Ja wiem że zamieć i śnieg choć miękki
Pada za kołnierz – zimno więc zostań

Tę chwile jedną spędź proszę ze mną

Tę noc tę chwilę moment zaledwie
Tak już niewiele do powiedzenia
Cisza niebawem w koło zalegnie
Bądźże więc ze mną – z kimś kogo nie ma

Tę chwilę jedną…
 

 

 

 

motyw z Cwietajewej
 
wiesz – chciałbym mieszkać z tobą
gdzie klony dęby ocieniają dom w głębi
istnienie rodzi się w gnieździe
bociany i my do niego wracamy
 
na środku poddasza bujany fotel
a na fotelu ty i deszcz za oknem leniwy
jak tykanie zegara
i może nawet byś mnie kochała
 
w kominku z rzadka nagły trzask
wiatr gra na fletni za oknem
i półmrok
i ciepło
spokój 
 
idą święta 




Małgorzata Angel

 

 

Zielony płaszcz

 

bo pani wie

jestem emerytką

na gospodarstwie wypracowałam emeryturę

dzieci się rozeszły a wnuki zapomniały

taki jest teraz mój cały świat

 

przez promienie grudniowego słońca

widać siwe włosy

bezradność w oczach

paczuszki siana

w pergaminowych dłoniach

ogrzewają samotność

 

stoi przy ławce w zielonym płaszczu

podparta chwilą która została

i starą laską podgumowaną

by nikomu nie przeszkadzała

 

kupiłam od niej całą garść pod obrus

odeszłam i wróciłam znów

zapłaciłam za wszystko

 

ja też mam na sobie

zielony płaszcz

i puste miejsca przy stole

 

 

 

 

 

 

Wigilie z tatą

 

drzewa wrośnięte w żywioły
cicho szumią kolędę
świerkowy zapach modlitwy
razem ze mną pochyla się nad twoim grobem

 

to już dwudzieste ósme święta bez ciebie
bez uśmiechu i ciepłych rąk
a ja ufnie jak dziecko wciąż czekam
na twój powrót

 

wraz z drzewami stoję tu
witając opłatkiem
u progu wigilijnego dnia
 
 
 
 
 

 Macondo  B.J.Dudek
 

 

 „Myślę sobie, że cuda dzieją się wokół nas każdego dnia, tylko nie umiemy ich dostrzegać, bo nie chcemy ani nie potrafimy w nie uwierzyć. Umysł, który nie wierzy, odporny jest też na cuda. Tylko że… przychodzi niekiedy taki moment, że wbrew naszej woli dzieje się nagle coś pięknego. I dzieje się właśnie po to, by docenić codzienny cud życia. I żeby o cudzie, jakim jest życie, nie zapominać”. 

Sylwia Winnik, „Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1839-1945”

 

 

Marcin Małecki

 

 

Ballada Noir-święta                                      

Na melodię wiadomą

Dwóch ich weszło przez komin w zapusty
Niby łoś oraz krasnal dość tłusty
Więc ten mały co marchew podjadał
Rozzuł połę i telegram rozkładał
Potem czytał a jak czytał to dęło
Coś jak rzodkwią zmieszaną z brukselą
W przyszłym roku dostaniesz pan gift
Więc mnie czekaj. Mikołaj, tschüß tshüß!

I znów grudzień ściął rzepę na dworze
A ja czekam i we mnie coś gorze
Od czekania już ze mnie jest trup
Więc weź prezent i rzuć mi na grób!

 

 

Paweł Biliński

 

przemarzanie
 

najokrutniejszy miesiąc to jednak grudzień
jeśli wierzyć słowom piosenki i korzeniom drzew
wczepiającym się kurczowo w martwe trzewia ogrodu

w grudniu miłość jest prawie monochromatyczna
tak mówi widok za oknem i twoje chłodne oczy
gdy padają pytania o początek i koniec
zwłaszcza o koniec

a przecież mamy jeszcze w sobie ciepłe miejsca
więc podejdź przyłóż rękę i spróbujmy uwierzyć
że można tak zostać jeszcze przez chwilę
zanim przysypie nas zima
przykryje ziemia

                      

 Rafał Gawin

 

JEZUS JAKO TYTUŁ PODCZAS KOLACJI

 

Moją intencją jest nie zranić się o nowe życie.

 

Puste miejsce przy stole. Nie wierzę
w duchy, a tam ktoś jest. Ślini mnie i drga
ten ostatni absolut, gdy od tylu lat
pozwalam wyłącznie na siano,
sobie. A ono rośnie.
 
Wstań i chodź, zdaje się szeptać i już
jestem kupiony. Jak prezent,
który się zgubił w lesie iglastym,
przekłuty w ostatnim rzędzie. A w środku
nie było nawet powietrza.


 

 

 

fot. Renata Radna Mszyca
 
 
 

"Święta to nie stół i ozdoby, a ludzie z ich uśmiechami i ciepłymi spojrzeniami. Ludzie są w święta najważniejsi."

Sylwia Trojanowska, Wigilijna przystań

 

 

 

Renata Radna Mszyca
 
 
 
Grudzień
    


ten strach i niepewność , że zamiast narodzić się na nowo...
(dla Tomka )
 
                                        ubieram choinkę
 
do wigilii jeszcze dziesięć dni
a ja muszę czymś zająć myśli
wypełnić przestrzeń wokół
- lampki mienią się kolorami 
 
wiesz - od momentu kiedy po raz pierwszy napisałam ten wiersz
minęło dziesięć lat  
nie mogłeś tego wiedzieć ani wtedy 
ani nie możesz tego wiedzieć dzisiaj
 
sarny podchodzą pod domy
sosny uginają się od śniegu
ta biel 
te lampki
ta cisza 

- mieni się
 
pamiętam ten moment gdy przyszedł  sms z Londynu 
że twoje nerki odmawiają świąt
choć łykasz powietrze jak karp
a twoja skóra w dotyku przypomina opłatek
 
grudzień
 
styczeń przyniósł poprawę
twoje płuca nabrały powietrza
jak żagle które szyłeś
- jachty wyszły na morze  z twoim nazwiskiem 
w dolnym rogu

minęło dziesięć lat
 
gdy przychodzi wiadomość
że zdążyłeś jeszcze spojrzeć na Bosfor
choć powietrze łykałeś jak karp
a skóra w dotyku przypominała 
opłatek

sarny podchodzą pod domy
sosny uginają się od śniegu
ta biel 
te lampki
ta cisza 
 
- mieni się
 
 
(komu potrzebny 
był przyjacielu moich dni 
żal za tymi co odchodzą
gdy już nie ma ich *)
 

*Andrzej Piaseczny
 
 
 
 

 

Robert Miniak

 

raz w roku

 

w pasterkę urodzi się Chrystus, wszystko
co żyje nabierze kolędy w usta. Szkoda, że
proboszcz na koniec mszy podaruje wszystkim
krzyż. dłoń naznaczy powietrze jak nożyk.
w ten dzień pierogi, kapusta i wszystko
co nie zaznało mięsa stało się ważne.
pachniało grzybami i suszoną śliwką. pod choinką
rosły prezenty, nabłyszczały dzieciarni oczy. mama
uśmiechała się, kiedy wydłubywałem makiełki
z rodzynek.
chociaż chciałem zupełnie inaczej,
w wigilię Ojciec usiadł na wolnym,
patrzył na mnie poważnie, jakby nie cieszył się,
że zdałem do drugiej a Nastka nauczyła się
sznurować buciki. chciałem mu to przypomnieć
ale On tylko pokiwał głową. a potem
wszyscy patrzyli na mnie dziwnie. jakby myśleli, że
rozmawiam z krzesłem, obejmuję puste.
 
 
 
 
                         
Sława Sibiga
 
 
 
* 
świerk zagląda 
do okna 
 
wysmuklał
dorósł 
pamiętam chłopca 
przebiegał przez ulicę 
 
potem przyszedł 
grudzień 
 
świerk zagląda 
do okna

 

 
Macondo. B.J Dudek

 

 

„Coś jest w świętach Bożego Narodzenia, co raz po raz każe zajrzeć nam w głąb siebie, w nasze wspomnienia i pragnienia, w naszą dziecięcą duszę. Ona wciąż jeszcze otwiera szeroko oczy ze zdumienia, stojąc przed tajemniczymi drzwiami, za którymi czeka cud.
Szeleszczący papier, szeptane słowa, płonące świece, ozdobione okna, zapach cynamonu i goździków, życzenia napisane na karteczce lub wypowiedziane prosto do nieba, w nadziei, że może się spełnią –  Boże Narodzenie, czy się tego chce, czy się nie chce, budzi to wieczne pragnienie cudowności. A cudowność ta nie jest niczym, co można by zdobyć lub zatrzymać, do nikogo nie należy, ale co roku się pojawia, jak coś, co dostaje się w prezencie”.
Nicolas Barreau, „Sekretne składniki miłości”
 
 
 
 
 
                                    Stanisław Pawłowicz

 

 wigilijne bajanie

tak pięknie wierzyłem w żłóbeczek stajenkę
gdy pierwsze rodziłem na kolanach słowa
roraty pasterki na choince świeczki
wanilia i drożdże w świątecznych ozdobach

a dziś się kolędą rozbijam o duszę 
ukradkiem chowając żal niezrozumiały
i modlitwy łamię w niezdarny okruszek
składając w ofierze na obrusie białym

nie rozumiem boskich planów rozrzutności
z kartezjuszem włażąc w wątpienia odmęty
bo mi się kolęda nie klei w miłości
a ja w tangu życia w połowie zaklęty

stanę o północy gdzieś przy szopce z boki
wpisany w rozgrzaną do nieba pasterkę
a ty mi łzę zdejmij zakręconą w oku
i bez słów się przytul i weź mnie za rękę

 

 

 

wigilijnie

bieszczą  się połoniny
tatrzą smreki
niebo bez chmurki
wigilia na włosku

wadera pije grzańca
diana w wannie
żona w rosole
śledź na parapecie
dusza na ramieniu

choinka bezwstydna
osiołek na krupówkach
babcia zje wilka

syriusz do oriona
staszek do kąta

ma być porządek

wesołych świąt
 

 


 

Teresa Radziewicz

 

złoty orzech

 

dopóki ktoś na choince zawiesza złoty orzech,

białą gwiazdkę, serduszko czerwone,

dopóki łańcuch i lampki, konik na biegunach

i śmieszny bałwanek moszczą się w zieleni,

 

chcę wierzyć, że zawsze wraca wiosna,

że w jasnych domach gaworzą niemowlęta,

że ogródki wypełnia zapachem maciejka;

tak, wiem, świat – to nie brzmi dobrze,

 

unikam wiadomości, pomijam portale

zapisane cierpieniem jednostek i narodów,

przeprowadzam tysiące dyskusji w głowie

z każdym człowiekiem, który boli,

 

później chowam się w ciepłych ramionach

i wysyłam modlitwy, by ktoś na choince

co roku wieszał gwiazdkę, koniki, bałwanki,

czerwone serduszko, złoty orzech szczęścia

 

 

 

 

 

 

Zbigniew Milewski

 

 

Zatacza się rok
 
Uczta śniegu w opłatku
Na języku wiersz
 
 
 
Przy szopce radość
 
Za rok dostawi talerz
Pusty dla wspomnień
 
 
 

 

 fot. Małgorzata Angel

 


Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia,

 Życzymy  zadumy nad płomieniem świecy, filiżanki dobrej, pachnącej kawy, 
piękna poezji, odpoczynku, zwolnienia oddechu, 
nabrania dystansu do tego, co wokół, 
chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami.
 
Niech magiczna moc wigilijnego wieczoru,
przyniesie wytchnienie i radość.
 
Najpiękniejszych świąt Bożego Narodzenia!