* * *
przygarnięty przycupnięty
przy komorze serca
wciąż odsuwa kamień z grobu
odkopuje żłóbek
obchodząc kałuże nie zajrzysz niebu w oczy
odwołano wszystko co ma się rozmleczyć
rozsypać rozprószyć krystalicznie zeszklić
nawet deszcz zimnych dmuchawców na języku
nie tęsknimy za półroczną hibernacją chęci
czekając na bitwy na kulki niezmiennie
kończone rozmrażaniem snów pod kocem
mokre na sztywno rękawiczki w kącie
lodowe usta za murem kołnierza
głodnym wzrokiem ślizgamy się po słupku
i grzebiąc patykiem w styczniowym błocie
odgniatamy ciepło na skorupie trawy
zamykamy w kałużach zielone oddechy
wytęż wzrok i znajdź
ten jeden ostatni
pełgający rdzą
niezerwaniem
nikomu
nad parawanem
po drugiej stronie bieli
jest ryzykownie gładko
obnażone ostrza błyszczą
zęby szczękają
ości się łamią
zalewa nas ocean uśmiechu
na cięciwie spojrzeń
wiszą już kolejne trofea
słowa nie wróg
czai się w oczach
_____________________________________
Publikacja za zgodą Autorki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane