środa, 20 czerwca 2018

efekty świetlne, efekty... muzyka, nastrój ruch postaci mechanizmy przejścia




Grzegorz Derner



TEATR mężczyzna – kobieta dwie konstrukcje naprzeciw siebie przestrzeń mikrokosmos – makrokosmos wokół nich świat przedstawiony drzwi, schody zapadnia makrokosmos wchłania w siebie mikrokosmos rozszerzenie przestrzeni scenicznej o przestrzeń teatralną mikrokosmos unaoczniony efekty, efekty akustyczne efekty świetlne, efekty... muzyka, nastrój ruch postaci mechanizmy przejścia granice, sfery przeżyć psychicznych. Sen
STROLLING DOWN (CHAMPS ÉLYSÉES) Piętrzą się jasne bulwary Swym blaskiem dosięgnąć chcą słońca Piętrzą się schody wciąż w górę Piętrzy się bukiet róż i butelka szampana (Nie, z tym szampanem… Przesada) Piętrzą się okna i ściany Wzwyż gotyckim wzbijając się łukiem Pod sklepieniem piętrzą się myśli Szept w naszych wnętrzach i czas się piętrzy (Ależ skąd! Czas nie – jako jedyny) Piętrzy się zapach miasta Jego obraz w myślach i słowach Wyrasta lekka stalowa konstrukcja Kratownice się piętrzą miast serca (I znowu… Te serca, no po co?) Cholerna nieświadomość wokół nas się piętrzy Jak wszystko inne tak i ona. A jakże Piętrzy się skryty ból piętro po piętrze A w nawiasach niepokój się piętrzy (Niechby nawet i tak przyjdzie zasnąć nad ranem) Tylko sen będzie zamiast… …dręczył. GARE DU MIDI na wszystkich dworcach świata i na autostradach mijają się ci którzy mieli się spotkać pośród mórz południowych znad wytrawnego Martini ich wzrok miał się zatrzymać na dłużej pozostać tymczasem przeminął prześliznął się pobieżnie pospiesznie jak dziewczyny na wrotkach w pierwszej klasie wagonu intercity lub euro- siedzą zapatrzeni w kolorowe pismo ci którym było na siebie spoglądać kupić wspólne bilety do paryża lub wiednia mieli się w drodze poznać nie poznali pojechali poszli każde w swoją stronę jak krajobraz za oknem na wszystkich dworcach świata którymi są ich domy czekają na samolot liniowiec atlantycki ci co się nie spotkali jakieś dziesięć lat wcześniej na zacienionych tarasach w przydomowych ogródkach oczy zmęczone wypatrują opuchłe przymknięte jak albumy na zdjęcia w trzeciorzędnym lokalu na zniszczonych krzesłach nie chcąc patrzeć na flaszkę ani grzebać w zakąskach widzą siebie nawzajem za późno ci co mieli wcześniej się spotkać znaleźć mórz południowych pełnię słońca i ciepło uciec wyjechać w podróż magiczną jak piosenka szaleńca na wszystkich dworcach świata w tłoku tańcu uścisku prawie bez powietrza łapią tamto spojrzenie sprzed lat ponad dziesięciu ci którzy mieli spotkać się już dawno tulą się do siebie całują głaszczą rozważni rozsądni z rozpaczą wiedzą że znów się mijają jak dwie krople deszczu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane