Jakub Sajkowski
Tauryna
Nie stawiać na grzejnikach butów i
bagażu.
Wszyscy będą oglądać moją gołą goleń.
Zaczynam się rozbierać, bo ubrania parzą.
Zaczynam ściągać buty, ten pociąg jest
domem.
Mam Red Bulla z lodówki, oni - płachty
dworców,
czerwone płótna siedzeń. Jest ciepło,
jest miłość.
Przespałem tak swój postój w tym
przytulnym kojcu.
Więc miłość? Może wściekłość? To, co nie
zabiło
zostanie tylko ze mną i będą nawroty
–
jemioła, dekoracje w corocznych
radościach.
Pusty kojec po Bogu zajmą tłuste koty.
Puste kojce po dzieciach, które trzeszczą
w ościach.
Ultrasonografia
Mutacje pluszu, gdy bawi cię kot bez
tułowia.
Plastyczność piersi – tulisz te kukły jak
puzzle.
Na puzzlach dęby, domy. Dym, linia
brzegowa.
Piasek i woda w płucach zostaną na
dłużej.
Milion dolarów zgarnie chłop, co zajdzie
w ciążę.
Pozbędziesz się ciał obcych, które teraz
łączą?
Jak skóra? Tułów? Mosty? Za długie. Nie
zdążysz.
Plastyczność echa, bluszczu. Mur, mutacje
kłączy.
Łazarz
Twoja córka miała osiemnaste urodziny
na początku listopada,
więc trudno powiedzieć coś o kwitnięciu,
ale są płomienie.
Chłopcy mają katar (a u nich to tak,
jakby umierali od ran po wybuchu),
dziewczynki szukają sztucznego mleka w
katakumbach fabryk.
Karmią, przewijają
i tak od nowa. Każdą rankę bandażują
osobno,
oddzielają od ziemi jak stygmaty,
przykładają kostki lodu, plastry
z gniazda, z jaskini Łazarza. Podrażnione
pszczoły
wylatują za wcześnie. Zanim zamarzną
jeszcze żądlą. W poszukiwaniu pierwszych
kwiatów
kołują jak bombowce.
___________________________
publikacja za zgodą Autora
Bardzo lubię, wrócę tu jeszcze
OdpowiedzUsuń