Arkadiusz Irek
Jesienne wypominki
Poruszasz mnie jeszcze
ale co tu kryć –
skromniej już
nie śmiem wątpić w ciebie
jak ty we mnie
życie
nie chodzi o oddech
bicie serca
kroki
nawet dotyk
nawet ten bez znaczenia
nie koisz
na wyschniętej skórze
muszę pisać wiersze
do mnie
znajomych
nieznajomych
do ciebie
świata
to mój
czy twój pomysł
aby poczuć więcej?
milczysz
jesienne usta
jak zawsze dwuznaczne
bawią się ironią
że mi nie odpowiadasz
ramiona opadają
opadają liście
pytania zamieniają się w szelesty
kiedyś było ci łatwiej
kiedyś były pragnieniami
Narzędzie
Bądź cierpliwy
nie przesadzaj z kwiatem lotosu
na początek zasadź się prosto
na oswojonym krześle
to podobnie jak z piosenką
ona też uczy się ludzi
wykorzysta każdy cud
choćby przeciekające niebo
parasol aby łapać równowagę
zuchwały taniec
po kałużach
daj się ogarnąć
nie myśl
że nie chcesz myśleć –
medytacja
chce nauczyć się ciebie
Spiskowiec
Tylko mi nie mów
że go nie znasz –
nie przejmuje się
że badania DNA
fragmentów jego futer
które przechowuje się w klasztorach –
bezspornie należą do wilków
niedźwiedzi
nikt tak jak on
nie pomaga zrozumieć tęsknoty za nieznanym
niemocy
pustki –
tak ważnych sprężynek przeznaczenia
jest jak wielki pluszak
w kartonie z teoriami spiskowymi
wyrastaliśmy i wyrastamy z nich
razem z nim
pozdrawiam go w tobie
ty pozdrów we mnie –
na pewno przetrwa
wiem
istnieje lepszy sposób
ale w tym wcieleniu
do Tybetu już się nie wybierzemy
Uprawa
Zawsze w zgodzie z naturą
ale jeśli już ją uprawiać
to np. w mikroskopijnych doniczkach
i nic
i bardzo dobrze
że najlepszy klimat ma w nosie –
przewiewnie
ciepło
można wsadzać ją tam dyskretnie
i uprawiać
a wygląda
jakby się tylko dłubało
niektórzy mówią
że najlepiej wsadzić ją w… –
no właśnie
to tak przez przekorę
ale i podobieństwo
bo to intymne sprawy
robi tak większość rodaków
no i chyba dzięki niej
tak trudno im usiedzieć
tak chętnie jeżdżą po świecie
można też udawać
że wpadła w oko
i też ją uprawiać
lekko łzawić
to zawsze mile widziane
że coś w środku jest nie tak
generalnie –
jak w homeopatii
im jej mniej
tym lepiej działa
bo łatwiej wsadzić w cokolwiek
i od niechcenia dłubać
drapać
rozcierać
doniczki koniecznie mikroskopijne
można nawet tylko udawać
że są
ale uwaga –
prawdziwa jest tylko proza
ona sprawia
że uprawa jednak jest prawdziwa
nigdy nie udawaj
że uprawiasz poezję
Między nami nielotami
Składamy skrzydełka do nieba
z ukrytą pretensją
że nie odrywamy się od ziemi
to z potrzeby kochania bardziej
wygasającego żalu
że nie jest się kochanym
to nic
że skrzydełka trzeba wymyślać
to jedno z praw –
wymyślanie wszystkiego
jako i wszystko nas wymyśliło
nie do objęcia niebo
styka się w nas
z obojętną ziemią
pokorniejemy
czujemy bliskość –
najlepiej modli się nam
spadając
Pstryk
Nie tak dawno temu
kiedy byłem nieśmiertelny
kiedy wygrywałem wszystkie wojny
nawet kiedy koledzy krzyczeli
– zostałeś trafiony! – nie żyjesz! nie żyjesz! –
bo się dalej nie bawimy!
nie tak dawno
kiedy obok trzepaka
stał jeszcze czołg
tzn. śmietnik z dwoma włazami
idealny na „Rudego”
kiedy nikt nie chciał
być Szarikiem
a po podwórku chodził
Janek za Jankiem
no i jeden Olgierd z przymusu
i Lidka
co też chciała być Jankiem –
ojciec opowiadał mi
o prawdziwej wojnie
i wstyd się przyznać
moje uszy najczęściej
automatycznie zamykały się
zapamiętałem jednak historię
o niemieckim młodym dezerterze
który schronił się w domu ojca
i czekał na wyzwolicieli
ze wschodu
kiedy przyszli
kazali ubrać niemiecki mundur
pobili
i rozstrzelali z pojmanymi wcześniej jeńcami
ciała leżały na mrozie wiele dni
i aby łatwiej było odejść
wyzwoleni ściągali im buty
a potem płaszcze
i wszystko pozostałe
tylko dezerter
leżał nietknięty
świat ciągle trzeba wyzwalać
nie mam już ojca
leży w ziemi
udaje poległego
a ja przejęty opowiadam
opowiadam
ostatnio o Ukrainie
ale nie tylko
nie kryję satysfakcji –
słucha tak jak kiedyś
„Wolnej Europy”
ściszam
kończę –
wydaje mi się
że pochrapuje
czekam na delikatne pstryk
po którym kiedyś
zaraz się budził
Życzenie
Chodź
opowiem ci bajkę
o tym
że ludzie nie wiedzieli już
czego pragnąć
niebo było w dłoni
parę przycisków
pamiętało o wszystkim
cały czas były uśmiechy
domy
nawet łzy
może bardziej słone
bo zadziwione
że bliskość jest tak daleko
była nawet miłość jak piękno
i piękno jak miłość
doskonałe wyroby piękno
i miłosno-podobne
już czas
dobrych snów
i tego co w bajkach najważniejsze –
dobrego przebudzenia
Pozdrowienia
Było nas kilku
starożytnych filozofów
chodziliśmy po klasie
profesor dłubał w nosie
opowiadał
że osiągniemy wszystko
czego będziemy pragnąć
i faktycznie –
proste równoległe
przecięły się bardzo szybko
„wiem
że nic nie wiem” –
jeszcze szybciej
profesor mógłby
zamiast skomplikowanych twierdzeń
zarecytować nam
napisaną przez siebie „Odę do rozumu”
ale to było zbyt trudne
wolał pozostać matematykiem
coraz częściej czytam ją
jak czułe pozdrowienia
z zaświatów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane