środa, 5 marca 2014

Ada Jarosz i Monika Niżygorocka w „Cudownych Latach” w Krakowie




Bywalcy kawiarni „Cudowne Lata” i spotkań prowadzonych przez Jacka Sojana wiedzą jak klimat tego lokalu służy poezji. W sobotę 22 lutego 2014 roku odczuli to uczestnicy wieczoru poezji Ady Jarosz 
i Moniki Niżygorockiej. Obie młode poetki pochodzą spoza Krakowa (Ada spod Opola, a Monika 
z Gdańska), choć Monika zadomowiła się niedawno w grodzie Kraka na dłużej.
Jacek prezentację bohaterek spotkania rozpoczął od Moniki, czytając dość obszerną, spisaną przez siebie recenzję jej debiutanckiego tomiku „Małe obserwatorium”. Z recenzji ja – laik literacki – wyniosłam, że warto zapoznać się bliżej z wierszami w nim zawartymi. Sama poetka zaprezentowała dziesięć wybranych utworów z tomiku i najnowszych. Ada została przedstawiona, prowadzący omówił jej poetykę, a następnie poetka przeczytała kilka swoich wierszy. Dwie różne poetyki, dwa różne sposoby interpretacji, ale obie ciekawe.
W rozmowie z bohaterkami wieczoru padło m.in. pytanie o porównanie podobnych spotkań 
w Gdańsku i w Krakowie, głównie w aspekcie liczby osób zainteresowanych udziałem w wieczorach poetyckich. Nie będę podawać wyniku krótkiej dyskusji. Można się domyślić.
Po głównej części wieczoru, odbył się, jak zawsze u Jacka, Turniej Jednego Wiersza. Wzięło w nim udział tylko czterech autorów, a jurorami były bohaterki wieczoru. Wygrane wino wypiliśmy w innym pomieszczeniu po zakończeniu spotkania. Niestety, konieczność opuszczenia sali, w której odbywało się wieczór, spowodowała, że nie był on zbyt długi i nie udało się w szerszym gronie podyskutować.
No, ale i tak uważam, że było to kolejne, ciepłe, udane spotkanie z poezją.

Anna Blaschke




















foto. Anna Blaschke

turniejowy wiersz Cudownych lat



z Albionu

nie tak dawno
męczyły go skundlone myśli
pilnował budy na chwilę teraz
bez szans na salony na chwilę potem
patrzył z pogardą
na michę nadgryzionych funtów
co pchłami zwiezionymi zwodzą
co gryzły jak one

nocami
śliniąc się wzdychał
do smalcu ze skwarkami
do chleba żytniego
do Niej

dzisiaj
rzadko już wraca do
rzeki pełnej obcej wody
mętnej nieczytelnym pismem
zamulonej brudnej

czasami leci by
zajrzeć w oczerety rozchwiane
na marginesie minionego
znajduje ziarenko bywa dwa
lecz daleko im do wymarzonych
kamyków w niebieskiej szkatułce

owiewa je czas
wietrzeją
wkrótce zostanie
nic






1 komentarz:

  1. Tak, Cudowne miejsce i ta atmosfera! Miałem zaszczyt być u Was dzięki córce Wiktorii, Łucji Dudzińskiej i Jacka Sojana, na prezentacji młodych poetów z grupy literycznej Na Krechę oraz grafiki

    OdpowiedzUsuń

Wpisy ad personam będą usuwane