środa, 8 października 2025

"Dziewczynko, wezwie cię śpiew kukułki"

 Katarzyna Zając

 

 

Portrety 

I. My

Śnię o parze gołębi sierpówek.
Muskają sobie pióra, zbliżają dzioby. 
Na spacerze spotykamy staruszków –
dzielą drożdżówkę i karmią ptaki. 

Nie sprawdzam w senniku – to my. 
Gładzi jej srebrzyste włosy. Odchodzą,
opierając się ramionami jak drzewa,
które przetrwały wiele burz.

Przed nimi jaśnieje złota jesień,
we mgle znikają dawne lata – chude 
i tłuste, więcej chudych. Drżą na wietrze
jak babie lato. Odfruwają.  



II. Matki 

Wyfrunęliśmy, aby uwić gniazdo. 
Pojawiły się pisklęta. Matki mówiły:
nieopierzeni i głupi. Odlatywaliśmy, 
aby wciąż wracać. Ściągaliśmy ubrania –
skurczone i ciasne sweterki. Z nimi słowa: 
nic nie potrafisz, lepiej tego nie rób, 
dłużej żyjemy i wiemy lepiej. 


Matki drżały, co ludzie powiedzą. 
Zamknięte w klatkach chodziły – między 
niedzielnym rosołem, praniem i działką. 
Nocami śniły o kolorowych piórach. 
Za dnia kupowały te same co sąsiedzi 
telewizory i lodówki. Na błysk podłogi. 
Błysk na oku – aby nie widziano łez. 

Szarzały, jakby ścierano je gumką.  




III. Babki 


(…) „Kiedy będzie naprawdę źle, 
będziesz mogła schować się z tą marmoladą 
i w jej smaku odnaleźć lekarstwo na twoje łzy”. *


Na ślubnych zdjęciach mają powagę 
w oczach, jakby stanęły nad przepaścią. 
Przysięgnąć na życie i śmierć – to lepsze
niż zostać starą panną. Rodzą dzieci, 
cerują bieliznę i pustkę. Zrywają owoce. 

Ich orężem jest pełna spiżarnia. 
Między kolorowymi słojami marzą, 
ukradkiem ocierają łzy i czytają romanse.
Przekazują wnuczkom: „nigdy nie mów 
mężczyźnie wszystkiego, dziecko” (…) *

W niedzielę zamiast ciasta piekę wiersze.
Kręcę słowami jak kołowrotkiem 
i nagle zrywam nić – osnowę i wątek.
Pokolenia kobiet drżą jak przędza.

Na palcu kropla krwi. 
Mówię, że kolejnej nie będzie.

*fragmenty cytatów autorstwa Alice Bloom.




Rajski ogród. Pierwszy grzech


Dziewczynko, wezwie cię śpiew kukułki. 
Zbiegniesz ze schodów w poniemieckim domu.
Na podwórzu przywita gdakanie kurnika
i miękkość króliczych futer. Zatrzymasz się 
na granicy – w cieniu lasu przed kładką. 
Woda kusi. Wejdziesz na spróchniałe deski. 
Uważaj na wąskie przejścia. Będziesz wracać, 
poszczękując zębami. 

Nad ogrodem chmury, mrok okryje dom, 
wiatr rozwiąże kokardy. Krople krwi 
i czarne pióra zaprowadzą cię do kuchni.    
Łuski spadną z oczu – na dębowym stole 
zakrwawiony nóż, na babki fartuchu plamy, 
w garnku ciało. Będziesz szukać czarnopiórej, 
która była najpiękniejsza, wybrana z wielu.

Będziesz płakać, aż usłyszysz prawdę. 
Już wiesz, czym jest mięso – to ciało, pióra
i futro. Wilgotne chrapy i miękki pysk. 
Już wiesz, że ręce babki opatrują kolana. 
Zręcznie ucinają głowy ptakom, patroszą 
i wyrywają bijące serca. 

Nie zjesz rosołu. Mięso – będziesz smakować 
jak słowo na języku: aż podrapie pazurami,
udziobie do krwi. 




Mięsopust 


I.
Babka to opiekunka i oprawczyni ptaków. 
Dziewczynko, widziałaś kurę z obciętą głową?
Biegła przez podwórko i już po śmierci   
próbowała uciec. Z szyi kaczki kapała krew, 
aby ugotować czerninę dla rodziny.  

II.
Dziadek przynosi ryby znad rzeki. 
Ucina głowy, patroszy, skrobie łuski. 
Niekiedy łapie raki – podobno śpiewają. 
Wrzucone do wrzątku płaczą. Raz w roku 
przyprowadza rzeźnika do świni.

Dziewczynko, posadził cię na jej grzbiecie.
W pamięci chwile pełne śmiechu.  

III.
Rzeźnik wynosi z komórki płaty mięsa,
pęta kiełbasy, salceson, słoninę i podroby. 
Matka czeka w kuchni. Dzieli mięso na porcje.
Jakie piękne i różowe: schab, szynka, karkówka, 
łopatka i żeberka –
śpiewa i „gładzi zwierzęta”. *

Łakomie patrzy na wątrobę. Ma ostre rysy twarzy, 
nos zakrzywiony jak u orła. Żarłocznie wyrywa kęsy. 

IV. 
Koty marcują nocami, w dzień śpią przy piecu.
Ocierają się o nasze nogi i bawią kłębkiem włóczki.    

*nawiązanie do tytułu tomu wierszy Tomasza Lorenca.




Nad rybnym stawem

I. Dzieciństwo

Godziny przy stole nad zimnym gulaszem. 
Nie odejdziesz,jeśli nie zjesz – mówi matka. 
Patrzę przez okno. W wyobraźni jestem
Pippi Langstrumpf lub Ronją, córką zbójnika
ucieknę daleko i już nie wrócę!


II. Dorastanie

Trzeba jeść mięso, ma pani mało krwi, 

powtarza lekarz. Pokazuje w czasie badania 
USG dwa serca. Pływają we mnie rybki,
odkąd zmieniłam się w staw. Gardło zaciska się, 
kiedy przełykam martwe ciało. 

Ciało przemienia się w krew – źródło życia. 
Rzucam mięso do stawu. Rybki łapią kawałki,
kąsają palce i wciąż są głodne. Czuję pluski 
i uderzenie płetw. Coś we mnie rośnie –
pęcznieję. Dziewczynko, zejdziesz z kładki 
i wejdziesz do obcego lasu. Wydoroślejesz.     




______________________________________________

Wiersze pochodzą z  najnowszego tomiku "Kolebki" 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane