#1
moja zachłanność nie zna miary
cały czas chcę więcej i więcej
nie mogę się nasycić
egoistycznie wgryzam się i szarpię
by wydrzeć dla siebie największy kawałek
zwierzę we mnie zajadle walczy o miłość
#3
lubię gdy mnie całujesz
powoli niespiesznie
twoje wilgotne wargi
zostawiają na mnie ślady
dzięki nim tak łatwo jest odnaleźć
drogę do domu
#5
to było jak skok na główkę
podjęliśmy się trudnego zadania
dwójka aktorów na niewielkiej scenie
pod okiem szalonego reżysera
bez scenariusza – pełna improwizacja
każdego dnia odkrywamy
odgrywamy swoje role inaczej
to nic dziwnego
tak bywa gdy reżyser
daje ci tylko jedną wskazówkę
kochaj
#6
to ty nadałeś mi formę
nie tą pierwotną – późniejszą
cierpliwie gładziłeś kanty
z uporem ścierałeś nadmiar
dbałeś o detale
wszystko po to bym stwardniała
zahartowała się jak stal
nie przewidziałeś
że ja też mam swój kryptonit
a jednak twoje spojrzenie
nadal mnie stapia
#8
gdy nadejdą czarne dni
świat się nie skończy
tramwaj za oknem tak samo
będzie klekotał po szynach
listonosz wrzuci awizo do skrzynki
będę tylko musiała zrobić listę
podlać kwiatki wynieść śmieci
nakarmić kota opłacić gaz
nie zapomnieć oddychać
#10
mówisz że jesteś jak piasek
przez kaprys rzucony na wiatr
małe nieistotne ziarenko
którego mogłoby nie być
też jestem tylko ulotną drobiną
jednak jesteś mi potrzebny
gdy porywa nas wiatr
pragnę czuć cię obok
nie mów że nasz lot się kończy
przecież nie jesteś mądrzejszy od wiatru
czy zapomniałeś już że wystarczy 1000 stopni
byśmy stopili się w kryształ
#14
lubię patrzeć na ciebie
jak krzątasz się po domu
szukasz okularów smyrasz kota
plączesz kable od ładowarek
zapalasz papierosa
wtedy wszystko jest takie
jak powinno być
świat dopiero zadrży w posadach
#16
dotyk ledwie muśnięcie skóry
a potrafi uleczyć smutek ukoić ból
dać obietnicę na przyszłość
uzależniona
tak często mam ochotę go przedawkować
zatracić się w nim zagubić
by znaleźć
#21
mam w sobie zielonookiego potwora
trzymam go na grubym łańcuchu
żywię spojrzeniami kobiet które patrzą na ciebie
ukrywam przed światem
lecz nie chcę uwolnić
paradoksalnie
lubię gdy bestia szarpie się we mnie
#24
nie dziękuj mi że jestem z tobą
przecież nie dziękujesz słońcu że wschodzi
są na świecie zjawiska, do których musisz przywyknąć
rano wstaje dzień
bociany odlatują na zimę do ciepłych krajów
ja jestem z tobą i kocham
wiersze z tomiku "Dwa morza"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane