Małgorzata Południak
Mapa
Miał być jakiś początek – zaraz po zwiniętych kłębkach
kobiety wypuszczają
piórka. Wiatr wieje we wszystkie strony.
Schodzę z góry, owce
rozbiegają się albo udają cień.
Niezliczone podkopy
chronią od deszczu,
farbowane futro zakładam
książkami, pęcznieją i nie wiem,
czy ptak, który uderzył w
szybę, przeżyje – zatacza koło.
Byłaś tu i wiesz, że niebo
w słońcu jest dłuższe o kilka godzin,
góra płaska tylko z jednej
strony, a trawa – skubana
przez barwione zwierzęta.
Trudno przejść po skałach,
jeszcze trudniej wyrwać z
ziemi pędy. Maki rozsypują się,
w oknie bledną poduszki,
kot śpi pod schodami.
Początek jest trudniejszy.
Zamknięte drzwi do kościoła,
klamki w kształcie łabędzi
– zapadły się pod ziemię
– szczątki, wspomnienia,
upadek chroni kolejne stopnie,
a kiedy milkniesz,
śpiewają ptaki, woda zmienia kolor.
Drzwi w czerwieni –
marzymy za każdym zakrętem.
Widok na ocean, na góry,
zamek ze szmaragdowymi gośćmi.
Wiatr nawiewa drogę.
Na jawie
Nie wciskaj w usta
unoszącego się powietrza,
oddychaj, przy takim
wietrze nie chcę mieć romansu
z dłonią. Mogłabym stąd
zobaczyć żelazne góry.
Pół roku trwały deszcze i
mgła. Zgniotło nasz dom z drewna,
przetrwała połowa upraw.
Odwracamy się w kierunku cieni,
dały schronienie larwom.
Wciąż rozszarpują ziemię, jakby chciały
uciec na zachód, albo
dalej. Biec, gdyby potrafiły biec.
Nie spieszymy się, nie
tracę głowy, chociaż przeczucie dotknie ramion
zanim przechylę się nad
urwiskiem i spojrzę w dół. W niektórych miejscach
można zejść w ogień, nie
poczuć żaru, jedynie siłę uderzającej fali.
Nie wierzysz, że można
przeżyć upadek ze skały, nie bronić się,
kiedy ciągną kieszenie
wypełnione kamieniami, piasek w butach,
srebrne łyżeczki z
szuflady, butelka wina wypita przed kolacją.
Ser - jak zapach i
spojrzenie psa, uczucie, które prowadzi ciało
za owcami - nie ma nikogo,
kto chciałby to sprawdzić.
Kątem oka, powieką - drżę.
Przyprawiam o mdłości sprzedawców
pocztówek, z których
zdrapuję nosorożca, zaprzeczam pochopnej
opinii o śmierci. Tylko na
chwilę wypuściłam się dalej
niż zwykle.
Tak się przegrywa albo
wygrywa
Kobiety opowiadają o
pończochach,
z namiętnością owijają
głowę wilgotnym ręcznikiem,
a kiedy ich uda pokrywają
szepty, robi się ciemno;
stamtąd nie ma ucieczki.
Na przykład jest zwykłym mężczyzną,
na przykład, zabrakło
paliwa, któreś z nich zacznie śpiewać.
Nie wiem, czy to coś
zmieni. Nie wiem, czy do niego wróci,
tyle tu owadów. Od strony
północnej runął klif, może się zdarzyć,
że ból wywoła ulgę. Możesz
stracić głos od zwykłego przejęzyczenia.
Opuszcza uniesioną rękę -
wilgoć, w tym punkcie rozluźniamy koszulę,
spodnie, pasek. Żadnych
błędów interpunkcyjnych, literackich bohaterów,
życzeń, sideł. Zetknięcie
z nagością zawstydza.
Kobiety opowiadają innym
kobietom o zabawie w chowanego.
Ona była tam, tam i tam.
Piosenki o marzeniach,
piąty raz, szósty. Gorąco,
podejrzliwie. Nie pamiętam, co odpowiedział,
mijamy samochód, dzień,
drugi - rozbieramy się do naga,
czy mógłbyś mnie podrapać.
Dla odmiany zamykam oczy,
wolałabym się napić, od
środka. Wyczyścić piaskiem i przypomnieć sobie
zupełnie inny smak,
zapach, kolor. Patrzeć w górę, tak banalnie,
pomyśleć o owadach,
spędzić życie na odnajdywaniu pasujących do siebie
chmur, słów. Związywać
jego ręce i z tym wyrazem twarzy
rozpadać się przed nim na
kawałki, zmieniać w owada.
___________________________
publikacja za zgodą Autorki
uwielbiam Autorkę
OdpowiedzUsuńWzajemnie Agnieszko :)
UsuńGenialne - wolałabym się napić, od środka. Wyczyścić piaskiem
OdpowiedzUsuńCzytam Małgośko, że przeskoczyłaś krok milowy w swoim pisaniu. Nowa książka wydaje się, że będzie inna od Czekając na Malinę.
Pawele, trudno żeby była taka sama, jestem w innym miejscy niż 6 lat temu. Dziękuję
UsuńAle książka wyszła w 2012 roku, jakie 6 lat?
UsuńPowiadomienia, to jednak wynalazek!
UsuńTak, w książce są wiersze z 2007-2010 roku, dwa lata przeleżała i nawet zastanawiałam się, czy w ogóle ją wydać, jednak doszłam do wniosku, że nie ma sensu uciekać od pierwszych wierszy.
lubię!
OdpowiedzUsuńnowa książka? :)
Tak, leży złożona u wydawcy, to już żadna tajemnica :)
UsuńTak wiele Małgosiu w Twojej poezji warstw, odkryć, uzupełnień tego co znam już z wcześniejszych wierszy. Fragmentami tworzy mi się pełny obraz, czasem dziura, która czeka na wypełnienie. I dlatego właśnie tak chętnie wracam i czytam ponownie, bo to nigdy nie jest to samo odczuwanie.
OdpowiedzUsuńLubię pisać cykle, takie zamiłowanie do historyjek :)
Usuńdziękuję Mariolu :)
Tak wiele w tej poezji jest ukrytej tęsknoty i miłości, tak wiele znaczeń. Czytając mam wrażenie, że płynę. Piękna poezja.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń