Teresa Radziewicz
został stolarzem
został stolarzem, ponieważ pragnął dotykać drewna
– tak kobiece zdawały się słoje, tak ciepłe deski,
z których zbijał codziennie nowe trumny. cóż,
zawód jak każdy. jedni układają podłogi
(biegają po nich bose stópki, stukają kobiece
obcasy, stanowczą wędrują męskie półbuty),
inni ustawiają półki (miły ciężar książek,
pościeli i obrusów), a jeszcze inni muszą
przygotować miejsce na odpoczynek (wieczny
czy niewieczny – człowiek musi w końcu
odetchnąć). został więc stolarzem i dotrwałby
do ostatniej swojej trumny, gdyby po raz pierwszy
nie musiał wyciąć najmniejszych rozmiarów
(niewielka forma, deszczułki pokryte białą farbą).
może dotrwałby, gdyby nie ten mięsień
po lewej stronie, zaciskający się zbyt mocno
przy każdym uderzeniu
kalendarze, notatki, spisy
najważniejsze, to po sobie posprzątać
J. Taranienko, porządki
w sypialni zostało tylko
łóżko i książki – może tak
będzie, kiedy odejdę.
żeby tylko nie zapomnieć
rozliczyć się wcześniej
z rzeczy pospolitych:
kalendarze, notatki,
spisy. ten gąszcz liter
i wieczna nadzieja, że po coś się gromadziło,
że ktoś chciał widzieć
we mnie ciągle nowe
słowa – nowe sceny
zwiastowań. tymczasem
tylko remont: dziury po
wkrętach, szpachla, farby
i brak odwagi, żeby się
pozbyć przeszłości
w stertach kartek,
bibelotach, zdjęciach, listach
i starych pocztówkach.
jakiś żal, że się zniszczy
coś w sobie, spustoszy.
i że może jeszcze nie,
jeszcze czas, jeszcze
chwila
wiersz, który nie powinien się
wstydzić
najtrudniej bywa z ubieraniem kobiet
- bo rozbieranie
to co innego, w rozbieraniu jesteśmy
tacy bezwstydni,
w tym rozplątywaniu sznurków, w
rozpinaniu guzików,
tacy ludzcy w wysuwaniu z rękawów i
nogawek,
w licytowaniu się nieosłoniętą
skórą. rozbieranie
jest proste: zdjąć i stać się ciałem,
mniej lub bardziej
zużytym. trudniej bywa z ubieraniem –
czasami
w zawstydzeniu, w popłochu, w
ukrywaniu się
czasami we wzruszeniu, w rozpaczy, w
irytacji;
nieważne: naciągasz różowe śpioszki,
do sukienek
dobierasz kokardy, buciki zakładasz,
uczysz
wiązać sznurówki, szal podajesz
i płaszcz narzucasz, wreszcie
w czerń otulasz, a na zmęczone stopy
wsuwasz pantofle na ostatnią drogę.
płaczesz,
że trudne to ubieranie
Teresa: gratulacje - i podziękowania :) Za motto; pewnie i za jakoweś inspiracje .
OdpowiedzUsuńZnasz mnie, moją pedanterię warsztatowo-poetycką, pt. "lepsze wrogiem dobrego" - więc wiesz, że tu i tam coś bym pozmieniał. Ale pomówimy o tym podczas redakcji Twego piątego tomu :) Już wkrótce!
Na teraz, powtórzę: gratulacje i podziękowania!