środa, 27 kwietnia 2016

gdyby nie druty wysokiego napięcia


Krzysztof Tomanek

***

gdyby nie druty wysokiego napięcia
wpadałoby się w to co nas spotyka. jasność tych cystern
i odbicia chmur, gdy bieganie jest blisko
i zanosi cię, jakoś dziwnie utykasz.

pierwszy dzień szwedzkiego lata
(pod radzyminem), niebo zmienia się w głębi.
chore, spomiędzy krzewów ozdobnych, ociepleń budynków,
chce nas mieć tutaj.
odnogi łodyg, które są niepodobne, wkłuwają się,
w arkusze styropianu, w upięcie ogrodu,
nieszczerego dla cudzych dzieci.
(niewiele wiemy.
jest tylko świeży asfalt, który łączy nas z europą.
bladość. popatrz na mnie.)



***

myślę, że można było go nazwać panem
od ładnej mowy i popołudnia.
tę drobną radość tuż po jedzeniu,
gdy przełykane łączy się z ciałem w smutku.
obszerne płaty omdlenia, pogoda duszna (jej włókna)
i gotowane ptaki, które rozdziela się nożem
na części, czułość mierzona w zabawie.

wyprowadzasz pion nogi korzystając z twardości podłoża
i rzeczywiście ziemia sprzyja twoim biodrom,
one są ziemią.
twoja gibkość, gorące powietrze, które utrzymuje się aż do późna
i noc, znowu noc.



***

w nocy drzewa skierowane są donikąd, poprzez
określone odległości między sobą.
to musiały być kiedyś ogniska gitarowe
albo wieczorne kursy tańca,
skoro jest wracanie i główne ulice katowic, a my
w zabawie przybieramy sobie nieznanych starców
(te nieprzyjemne spotkania z nimi).

jak obrys drzwi gdzieś z tyłu
gdy cicho przejeżdżają przez miasto
czeskie karuzele. ta pozostałość,
chłodna obręcz.


 ________________________________
publikacja za zgodą Autora


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane