środa, 23 marca 2016

List w butelce




Są rzeczy, w które trzeba wierzyć, by je zobaczyć.
Don Quijote de la Mancha, M. de Cervantes Saavedra

Ginące rejestracje samochodowe, tomik, który był log out’em i coming out’em, dzieci, ich brak, miłość, jej obecność i jej utrata, świat bez Boga i świat niemożliwy do pomyślenia bez Opatrzności; tematy egzystencjalne i zupełnie niepoważne, intensywne dyskusje o sensie pisania i autorskie czytania wierszy – to tematy przewodnie spotkania z Jakobe Mansztajnem i Dawidem Staszczykiem. Agon dwóch poetów odbył się 12 marca 2016 r. w warszawskiej kawiarni „Do widzenia, do jutra”, a poprowadził je Grzesiek Wołoszyn.
Dawid Staszczyk, autor tomu Log out bardzo celnie i szczerze odpowiadał na pytania o literackie inspiracje, niełatwe wybory życiowe, rosjoznawcze studia, skrajne doświadczenia, egzystencjalne rozterki. Zapytany dlaczego właściwie pisze odpowiedział, iż według niego poezja to taki list w butelce. Autor pisze i wierzy, że ta zaszyfrowana, zmetaforyzowana wiadomość dotrze do właściwego odbiorcy. List poety-rozbitka zostanie wyłowiony i w dodatku zostanie odebrany. Mawiano kiedyś pisz do mnie na Berdyczów, i w przypadku poezji Staszczyka, wypada dodać, że … listy dochodzą.
Jakobe Mansztajn, autor Wiedeńskiego high life’u i Studium przypadku pomimo pozoru swobody, pewnej nonszalancji starannie udzielał odpowiedzi. Odsłonił własny proces pisania, całkowicie odmienny od tego, jaki ukazał Staszczyk. Nie pisze pod wpływem emocji, wersy cyzeluje; szuka odpowiedniej formy, która byłaby na tyle pojemna, aby mogła wyrazić zachwyt światem dzieciństwa i jednocześnie narastające przerażenie światem dorosłych, światem człowieka dojrzałego. Kreacja u Mansztajna służy wyrażeniu uniwersalnych, odwiecznych prawd o człowieku i wszechświecie. Poeta nie udziela jednak odpowiedzi, ale poprzez poezję zadaje ważne pytania: o sens przemijania, o to, czym jest intymny świat dziecka wobec grozy dorosłości, jak poradzić sobie z nieuniknionością śmierci, jak ukoić rozpacz powodowaną cezurą, jaką jest odchodzenie bliskich.
Dzięki dobrze dobranym pytaniom prowadzącego spotkanie Grześka Wołoszyna można było nie tylko podpatrzeć warsztat twórcy, usłyszeć jak „powstaje” i skąd rodzi się poezja, ale także skonfrontować twórczość dwóch zupełnie odmiennych poetów, dwie zupełnie różne dykcje poetyckie. Poeci prowadzili bardzo inspirujący dialog. Opowiadając o całkowicie innych sposobach kreacji, innych wyborach twórczych i odległych wyborach życiowych, jednocześnie dali wyraz pewnemu wspólnemu doświadczeniu – codzienności śmierci, prozaiczności, choć także nieuchronności umierania.
Kto nie był niech bardzo żałuje. Oprócz znakomitych autorów na spotkanie przybyło wiele poetek i wielu poetów ze świata i okolicy, był także roczny Szymek (który pytania egzystencjalne, kwitował przeciągłym gaworzeniem) i ciastka prosto z Mławy. Do widzenia, do jutra.  Po Godzinach. 

Magdalena Bąk-Wołoszyn






























fot. Magdalena Bąk, Andrzej Dygas, Monika Mszyca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane