wtorek, 26 lutego 2013

"Poliptyk" w Krakowie - PPG




We czwartek 21 lutego 2013 w sali Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w Krakowie przy ul. Mikołajskiej witaliśmy Grzegorza Wołoszyna, poetę pochodzącego z Niska, ale osiadłego od dawna w mieście pod Wawelem, choć czasowo przebywającego w Londynie. Okazją ku temu była promocja jego debiutanckiego tomu wierszy Poliptyk, nagrodzonego Nagrodą Główną w V Ogólnopolskim Konkursie na Autorską Książkę Literacką – Świdnica 2012. I było piknie (jak się to u nas mówi). Pełna sala znajomych 
i nieznajomych, świetna koncepcja aranżacji wydarzenia (zasługa prowadzącej Ewy Włodarskiej i samego autora), żywa reakcja widowni, atmosfera swobodnej rozmowy, pytań i wtrąceń z sali, świetna poezja Grzegorza (co wiemy od lat) – wszystko to sprawiło, że żal było wychodzić (tym bardziej, że „na polu” zaczęło duć ostro i sypać śnieżkiem). 
Ponieważ znam wiersze oraz Grzegorza od dość dawna, a dodatkowo byłem w grudniu na półprywatnym spotkaniu z Poliptykiem, nie spodziewałem się zbyt wielu rewelacji czy nowości. Jednak ludzka wyobraźnia jest zwykle zbyt mała. Po rzetelnym wprowadzeniu w wykonaniu Ewy (posiłkowała się m.in. opiniami Jurorów konkursu), przyszedł czas na pytania związane z biografią oraz jej splotami z poezją. I tu Grzegorz, zdaje się w wyjątkowo dobrym nastroju, bo kończył kilkudniowy urlop w kraju, rozwijał opowieści o „rajskim” dzieciństwie w Lutczy, o pierwszym dotknięciu „śmierci” (w niskim szpitalu w dawnym pałacu Resseguierów), o doświadczeniach w obcowaniu z ludźmi odchodzącymi. Te tematy wypełniają „Tryptyk” – część pierwszą Poliptyku, którego konstrukcja wzorowana na zasadach budowy ołtarzy trójdzielnych, przewiduje jeszcze dwa skrzydła zewnętrzne – „Dyptyk” (w książce są to „City” – zapis doświadczeń wielkomiejskich, głównie chyba z podróży amerykańskiej, oraz „Oclenie” – ironiczny, gorzki rozrachunek z cywilizacją elektroniczną, massmediami). Przy okazji dowiedzieliśmy się, czym teraz zajmuje się poeta (prozaicznym zarabianiem pieniędzy…) i co ma w planach (oczywiście nowe utwory, do których notatki czy szkice powstają na bieżąco i są refleksją wynikającą z pracy w domu opieki dla niepełnosprawnych). Ponadto rodzi się dramat! Tzn. sztuka teatralna, która będzie zapisem kilkumiesięcznego obcowania z grupą emigrantów we wspólnie zamieszkiwanym pokoju, niewykluczone więc, że doczekamy się „Emigrantów 2”. 
W kolejnej części słuchaliśmy wierszy z tomiku w interpretacji prowadzącej spotkanie i autora. A w tym czasie ośmiu śmiałków przygotowywało swoje interpretacje wiersza Grzegorza. W mini-konkursie recytatorskim niektórzy naprawdę zaskoczyli pomysłowymi odczytaniami wiersza o dziewicy… Laureatów było trzech. 
Scenografię stanowiły olbrzymie reprodukcje okładki oraz ilustracji z Poliptyku (przekazane autorowi przez organizatorów Konkursu w Świdnicy: brawo, świetna rzecz) tworząc doskonały nastrój do obcowania z tą wymagającą, ale jednocześnie porywającą bogactwem wyobraźni i siłą refleksji poezją. Na zakończenie warto podkreślić raz jeszcze nowatorskie podejście Ewy Włodarskiej do przebiegu spotkania (interaktywność, kilka planów, w których odbywały się poszczególne części).
Zatem czekamy na nowy tom wierszy Grzegorza Wołoszyna i na kolejne, udane, ciekawe spotkanie promocyjne (najchętniej jednak w Krakowie)

bezet
























____________________________
foto:  Magdalena Bąk


1 komentarz:

  1. Intryguje to nowatorskie prowadzenie wieczoru przez Ewę Włodarską, o którym napisał bezet, dlatego tym bardziej żałuję że mnie tam nie było.
    Pozdrawiam
    Krysia

    OdpowiedzUsuń

Wpisy ad personam będą usuwane