Rafał Gawin
ROK MAŁYCH PIERSI. KONIEC SELEKCJI
Krachowi wzajemnego unikania,
po latach
Czy wszystkie moje tytuły udają
parzystość, bo chcę cię wreszcie spotkać
w samotnej kropce pomiędzy
i być w niej codziennie
o jeden dzień dłużej?
Rozmiar nie ma znaczenia,
liczy się flow: powódź,
którą mi zapewnisz w zgranym duecie
z ogniem. I paląc, prędzej mnie zgasisz,
nim ja ciebie zgadnę:
bezpieczne słowa zgody, zgrane cuda
na kiju, zgniatanie pestek,
by nic nie rosło poza nami, gdy bujny
ogród wciąga w spacer, a torby
ciążą w podstępie endo; pełne
lotnych pojęć? Kto zgubi ich ogony?
Powtarzam lojalnie: wybór skurczył się
do A, biorąc początek, niczym zakręt,
na wysokości bioder. Pragniesz powtórzeń,
które w słabościach moszczą miejsce
na silne początki, moje domeny
w domu z domina, gdzie przegrałem
tyle razy, że jeden mały pstryczek,
switch, nie zrobi krzywdy, o ile
zaczekasz, aż włączę odpowiednio
odwrócone słońce. (I znajdę, i znajdę
twój krzyż, czułą nazwę skoku wzwyż).
TWÓJ POCZĄTEK TRAFIŁ MNIE W SAM ŚRODEK
Dedykacja mogłaby zbyt wiele zdradzać,
gdy unikam drogi, co mi wiecznie skręca.
Nie jesteś zabawką, którą odłożę na półkę,
bo za dużo istot tak traktuję i w moim barłogu
brakuje miejsca na przedmiotowość. W łóżku
tymczasem wyczerpuje się paradygmat
serii: jedna bliskość włącza się w stały
i jednostajny ruch jednokierunkowy; jego
powidoki zakładają nową spółkę
komunikacyjną, gdy ty, w zapętleniu,
z błogą niepewnością pozbywasz się kolejnych
warstw i funkcji, by kluczyć w podjęciu
ostatecznych kroków. Choć nie wierzę,
czuję, każąc z góry: każdą krzywdę oddam ci
po stokroć, ponieważ nie znam innej pełni
wśród zaćmień i blackoutów, gdy teraz wiem:
JESZCZE WIĘC NAM ZOSTAŁ SKOK W DAL,
PONIEWAŻ NIE CHCEMY INNEJ BLISKOŚCI
Często też, jak mi się zdaje, moim kolegom
trudno było zrozumieć, do czego właściwie
zmierzam.
John Bowlby
Wystarczy krótkie milczenie,
by zniknąć w nadmiarze pustki.
* * *
A jeśli przesadzam, to znaczy,
że mój ogród rośnie.
ODWRÓCENIE RÓL, UWAGI
Jesteś tu jedna, jedna, a ja słyszę głosy.
Idziesz na wiele rekordów,
choć bierzesz udział
tylko w jednej dyscyplinie.
* * *
Nadpisywanie szkodzi:
jedna skóra tyle nie przyjmie,
nawet jeśli odda.
A W WOLNYCH CHWILACH PŁYNĘLIŚMY
NA WOLNYM OGNIU
Czary mary, znów nie jestem stary.
jeżeli byłem skurwysynem napisał Zdzisław
i umarł dlatego mam nauczkę nie przez błędy
a w nich i schronienie mnie wyczesze o włos
na linii wysokiego napięcia co kurczy się
w punkt
by pulsował pulsował i znalazł środek wyrazu
gdzie będziesz się kojarzyć z perspektywą
poza horyzontem i ziemia będzie płaska
by cię lepiej widzieć czerwona garsonko
niczym
gruszkę na wierzbie
która przestała płakać
jabłko na osice
które przestało się bać
BIEGAM DO CIEBIE, PONIEWAŻ STOISZ
Na cztery baty,
w bezpiecznej otchłani.
1.
Biorę cię w lustrze, nawet jeśli pękasz,
bym widział szerzej, nie tylko w biodrach.
2.
Piję z ciebie jak ze źródła,
by cię nie zawstydzić,
nie dotykając warg.
3.
Wyzwalasz we mnie piękno,
migawko,
która mogłaby wiecznie mrugać.
4.
Doliczę do czterech, gdy powiesz:
znalazłam.
RYCERZ W MIĘKKIEJ ZBROI I KSIĘŻNICZKA NA ZIARNKU LĘKU
Miłość jest bezwarunkowa
jak umowa o pracę
w kamieniołomach.
Będziesz jeszcze miała ze mną do życzenia.
Długo, lecz czy szczęśliwie? Gdy wychodzę z cienia
i wpadam w rytm, po przejściach:
niczym w The White Stripes brakuje mi już tylko
jednego instrumentu,
drugiego głosu
(w tej słodkiej zamianie ról),
by frekwencja okazała się maksymalna.
I może, nie rozwodząc się, inny zespół powinien
zbierać zamówienia na grę, gdy grać przestałem,
aby zmieniać na żywo plany trasy, na setkę
przetrącać kręgosłupy demonom złych
letnich miesięcy, aż mnie dopadnie,
na kolejnej stacji,
po tej strasznej przerwie,
gorąc skracanego jadłospisu bisów.
Już bez krzyża, choć w pluszowej garsonce
i pancernych rajstopach, najeżona,
pod intymny włos, posłusznie, a na przekór
instancjom
i instytucjom,
z drżącym ciałem należącym do boskiej bojaźni – – –
chcesz być moją przera-
żoną?
WEŹ MNIE W NAWIAS I TRZYMAJ:
(DALEJ STĄD NIE WYJDĘ)
Czarne dziury nie są takie czarne.
Stephen Hawking
(Czym jest przestrzeń,
jeśli nie zapełni się tobą).
Czym spokój, wolność,
dieta dla dużych chłopców,
którzy próbują porzucić
niedźwiedzie przysługi.
Z kim to się je, nie pada.
Korea, Wietnam i inne wąskie
przesmyki dla obrazów
w cieniu flashbacków
(postkolonializm bakterii,
materii mokre ślady w smaku).
Jest rum, nie ma logiki? Widzę
znaki, wzdłuż drogi
mlecznej. Tam uciekam,
licząc na cud geometrii:
wypiętrzą się, i zapadną,
odległości, a nasze miasta
pocałują w zderzeniu czołowym
topiących się płatów
(metalu i śniegu, bo tylko tak
w tym świecie światło wyłączy
miłość).
______________________________________________________
publikacja za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane