wtorek, 11 października 2016

Karol Maliszewski i Rafał Gawin w Galerii Freta.







W sobotę, 24 września poezja Po Godzinach zabrzmiała w urokliwej Galerii Freta 
na rynku Nowego Miasta w samym sercu Warszawy.

Spotkanie prowadzone przez Pawła Łęczuka miało dwóch bohaterów, którzy ostatnio wydali swoje nowe książki. Karola Maliszewskiego, który zaprezentował wybór tekstów pod nazwą "Jeszcze inna historia.Wiersze wybrane". I Rafała Gawina z jego najnowszym poetyckim tomikiem "Zachód słońca w Kurwidołach".
Na początku autorzy powiedzieli o genezie powstania swoich książek. Szybko jednak przeszli od omawiania tomów do prezentowania ich zawartości.
Z czasem czytanie przerodziło się w rodzaj poetyckiego pojedynku w którym autorzy z pasją odpowiadali sobie na kolejne czytane przez interlokutora teksty.








Wiersza Rafała wybrzmiały elokwentnie i obrazoburczo. On tu był stroną atakującą, co oddaje charakter wierszy zawartych w "zachodzie słońca w Kurwidołach" w którym co chwilę trąca, dotyka i prowokuje czytelnika. W sąsiedniej sali odbywał się bankiet; po jego skończeniu kilka osób zaciekawionych czytaną przez Rafała poezją chciało wejść do naszej sali. Kolejne wersy sprawiły że zrezygnowali z tego pomysłu. I tak właśnie działa ta poezja: przyciąga i odpycha. Elokwencja i dowcip, po chwili metafora na granicy kiczu. A gdy już chcemy stwierdzić że nic w tym nie ma, dostrzegamy sens.


Prawdy, wiary

Łatwiej mieć dupę niż cycki.
Już kiedyś o tym pisałem, ale teraz
widać to lepiej. Mogę się nie dokopać -

pękają w szwach magazyny i rośnie waga
rzeczywistości. To brzmi dumnie: być i mieć,
a nie ograniczać tego co zostało

i w rewanżu wgryza się w nas,
zanim nie pojawi się główny reżyser
i nie powie: czas na kolejny klaps.

Czyli wina znowu leży
po stronie wypinającego. Rozmiar
jednak nie ma znaczenia, ten gniew
dopadnie cię z każdej odległości
i każe naśladować uderzenia
gorąca, normować gospodarkę ducha.
Że co? Lepiej schować się w ciele,
choćby było nagie i nieskończone,
niedoskonałe jak Bóg,

który maczał w nim palce.



 Rafał Gawin








Karol Maliszewski czyta dużo spokojniej. Sprowokowany, okazał się świetnym interpretatorem swoich wierszy. Nie próbował niczym epatować, sposób prowadzenia narracji broni się sam. Nie jest to grzeczna poezja, tak samo zaskakuje, prowokuje i skrzy dowcipem. Tylko niejako nie mamy tego momentu by zaprotestować, zanim się zorientujemy już jesteśmy w środku tego świata.



Wyjaśnienia

Ludzie mówią, że żyję tak,
jakbym nie zauważył śmierci
cioci Lali. Gówno prawda.
Kto wie, co kogo obeszło,
a co nie, co
ugrzęzło
na zawsze; ta jedna ość więcej.
Po tylu pogrzebach masz
już w sobie cały szkielet
rybi. Ostatniego dnia
uniosła się na łokciach
i powiedziała: „no, teraz idźcie,
ja się muszę zająć sobą”.
I się zajęła.
Takie są nasze zajęcia.


Karol Maliszewski


Przemek Flaga


























fot. Barbara Kapałka Miłek, Krystyna Wieczorek, Renata RM.

3 komentarze:

  1. Macie klasę. Macie poezję. Nie dajcie się strącić przez zalew grafomani po kresce.

    Marek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Interpunkcja w tekście "kulawa" - do uzupełnienia. Liczne, zbędne powtórzenia - do poprawki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję, grupa prowadzona przez charyzmatyczną Renatę RM podnosi poprzeczkę, poziom spotkań autorskich coraz wyższy. Interesujący autorzy, piękne miejsce i jak zwykle pełna sala! Fotorelacja potwierdza moje słowa.

    Ann Winiarsky

    OdpowiedzUsuń

Wpisy ad personam będą usuwane