wtorek, 27 grudnia 2011

Recenzja tomiku poetyckiego

" DRZEWOSTANY" ROBERTA MINIAKA



Popołudniami ojciec strugał świątki. Patrzyłem, jak kawałek drewna skupia się w sobie, zwiera, jakby każda jego część chciała być kawałkiem Boga – choćby małym palcem albo fałdą surowej sukienki. Pamiętam, jak spod dłuta spadały na podłogę wióry, wiły się niczym odrzucone białe robaki. Mimo że pochodziły z wybranego drzewa, czas sacrum dla nich się skończył. Co najwyżej mogły zostać zlepkiem wiórów, paździerzem, szafą…

W maju 2011 r. po ponad dwu latach od ukazania się tomiku poetyckiego Roberta Miniaka „Czarne wesele” Wydawnictwo Kwadratura wydało kolejną książkę łódzkiego poety i prozaika pt. „ Drzewostany”. W swojej najnowszej książce R. Miniak łączy poezję z prozą w spójną przemyślaną całość dopełnioną grafikami / akwarelami/ Anny Marii Jurewicz.
Podrozdziały : Strużyny i Pędy zawierają wiersze, natomiast środkowa część „ Mowa lasu” to proza zręcznie scalająca poszczególne elementy tomiku.

Etymologicznie tytuł odnosi się do drzewostanu – jako zespołu większej liczby drzew rosnących na pewnej powierzchni leśnej w odpowiednim zagęszczeniu i zwarciu koron, wzajemnie na siebie oddziałujących. Drzewostany w sposób naturalny przechodzą przez fazy rozwojowe. Zmiany związane z procesami rozsiewania, wzrostu i starzenia się drzew, są nieuniknione i mają charakter cykliczny.

Książkę Roberta Miniaka można czytać wielopłaszczyznowo - rozpatrywać jak drzewostany – na płaszczyźnie korzeni, pnia, korony…narodzin, młodości, starzenia się, śmierci. Motywem przewodnim jest archetyp drzewa wpisanego w nasz krajobraz życia. Człowiek jest jak drzewo – ma swój początek i kres.Kult drzew zalicza się do najstarszych religijnych wierzeń. Pozostałości po nim po dziś dzień możemy obserwować, na przykład: „ odpukując w niemalowane drewno”. Jednak nie zmienia to faktu, że nasze spojrzenie na drzewa jest dziś diametralnie inne, niż naszych przodków. Słowianie mieli swoje „Święte gaje”. Wielkie dęby, lipy czy też buki, które odgrywały rolę wyroczni. Ludzie ówcześni wierzyli, że sen pod ich gałęziami rozwiąże ich problemy, z jakimi właśnie w takie miejsce przyszli. Cały sens, bowiem wiary w święte gaje opierał się na przekonaniu o tym, że drzewa mają duszę, która użycza swojej cudownej mocy.

Drzewo od zawsze jest związane z historią człowieka i jego myśli. Drzewo wiadomości dobrego i złego, drzewo życia, drzewo kosmiczne, Drzewo Buddy, Yggdrasil, lasy w których żyły małpy (z których rzekomo wywodzi się ludzki gatunek) znajdując w nich pokarm i schronienie... od którego zainteresowanie nimi zarówno literatury, medycyny jak i zwykłych ludzi przeżywa swój renesans.). Drewno jednoznacznie oznacza: Ochrona. Nietrudno domyślić się dlaczego. Z drewna budowano domy i drewnianymi palisadami chroniono grody, palenie drewnem chroniło przed zimnem. Drewniana trumna otula człowieka przed ziemią, dołem, do którego trafia ciało.Zabobonne dotykanie drewna, czyli „odpukiwanie w niemalowane” wywodzi się właśnie z tej z ufności ludzi pierwotnych w to, że drewno ma ochronną moc magiczną, która potrafi ich obronić.

Pierwsza część tomiku to strużyny – wióry pozostałe przy obróbce drewna, ale w wierszach RM to wszystko, co pozostaje po człowieku, miejscu, wierze, uczuciach. Szeroko pojęta tematyka przemijania, końca, kresu .. Wszystko ma swój początek , tak jak ma swój koniec .Jak drzewa-swój korzeń i koronę , wszystko ma swój korzeń i ostatnia gałąź przed niebem w wierszu /drewnienie/. I dalej / święte szkło/ tej wsi już nie ma, tylko niektóre kamienie łaszą się jak dusze kotów .
W kolejnym wierszu pt. /spowiedź/ autor pisze : podobno Boga nie ma, a strach jest tylko kreską rtęci…konfesjonał też kiedyś był drzewem / drewno wie pierwsze/ Autor sięga głęboko do korzeni: od wierzeń celtyckich Druidów, chłopskich podań , podstawowych prawd i podań ludowych po realia współczesności. Do czasów, kiedy prosty lud rządził się prostymi zasadami prawa i sprawiedliwości, narodzin i śmierci, nagrody za dobre i kary za złe : po żniwach Miszko opluł święty obraz, a Matka Boska zabrała mu żonę… – /czas czerni/, oni zakopali Matkę Boską pod bramą, nadepniesz i będzie grzech… – /druid/, babka sypała sól za próg, znaczyła kredą drzwi – /znamię/, trzeba coś zakopać, choćby misia albo pierwszy zeszyt od religii, przebłagać miejsce za lasem, a przecież to tylko mit, kolejna opowieść o Tezeuszu –/ czułe miejsca/, jak nie będziesz jadła, zostaniesz strzygą straszyła babka –/ zmory/, straszył dzieciaki, że pod ziemia ludziom rosną włosy, wyłażą jak trawa między kamieniami, plączą stopy w kołtun –/ święte szkło/.

Książka „ Drzewostany” to nostalgia za światem rządzącym się podstawowymi prawami i wartościami, kiedy ludzkie losy splecione z przyrodą musiały być w zgodzie z prawami natury. Gdy prawda i kłamstwo były jak to drzewo widniejące na okładce książki- czarne albo białe, bez odcieni szarości, bez kompromisów.
Ludzie z Jego wsi, jego wspomnień, przeszłości pracują uczciwie, żyją bogobojnie i starają się pomagać bliźnim, bo wiedzą co to miłość. Ich życie ma sens, rozumieją wszystko, co dzieje się we wszechświecie, choć nigdy nie słyszeli o Tajemnicy, Magii , która przemawia wieloma językami ludzkiego serca. Jest pomostem pozwalającym przejść ze świata widzialnego w świat niewidzialny i czerpać wiedzę z obydwu światów. To poprzez miłość ludzie starali się zrozumieć wszechświat od zarania dziejów. RM w swojej książce stawia również ryzykowne i prowokujące pytania natury filozoficznej dotyczące wiary, Boga, rekwizytów religijnych : ponoć Boga nie ma, a twój różaniec to tylko wielkanocna witka… / spowiedź/, gdyby Bóg był tylko bukiem… / drewnienie/, podobno boga nie ma, a strach jest tylko kreską rtęci…ale i uzmysławia prawdy: wiesz że Chrystus miał tylko jedną babcię ? / charkot/ - nad którymi każdy z czytelników sam musi się zastanowić.

Druga z poetyckich części tomiku – Pędy, jest lirycznym dialogiem , odniesieniem do młodości, czasu wzrastania, pęcznienia, nie tylko w przyrodzie ale i w sercu.W pewnych fragmentach jest rozmową z Marią , a może z jakąkolwiek inną ….
Maria jest tu symbolem kobiecej delikatności, wrażliwości , intuicji i …magii, może marzeń sennych: w moim śnie Mario, byłaś papierowym statkiem, kołyszącym biodrami w rytm tanga…przylegaliśmy do siebie jak pomarańczowe koraliki ikry, kiedyś dotknie nas piasek, przyłoży do ucha jak muszlę, wysłucha / tektura/ Wspomnieniem tamtej rzeki , dotyku, ciepła, bliskości…gdyby nie susza, to raj byłby pod wodą, a jabłko podałaby ryba, ale wtedy nie byłabyś sobą, Mario…/ akwarium/, znów będziemy dryfować, a ja położę się między twoimi udami , jak na brzuchu uśmiechniętego Buddy. dotyk jest membraną ,przerzuca nas do innego wymiaru…/ arka/, całujesz jak Alicja, przeciągasz na stronę ryb: płyń za mną. Zobacz , w naszej skrytce przesuwa się perła…oddech liże szybę…wszystko między nami zawisło na gwoździu / prywatne kwatery/ Imiona się zmieniają, wspomnienia i postacie zacierają, ale rzeka pozostaje ciągle taka sama. Jest próbą pokazania swojej rzeki, swojego kawałka świata, tego z dzieciństwa, powrotu do przeszłości, ułamków wspomnień, okruchów szczęścia. A może to nie kobiety są miłością, a rzeka. One są tylko dopełnieniem, tłem. Przychodzą i odchodzą, a rzeka trwa i nigdy nie zdradzi. Podobnie jak drzewa – one były przed nami i pozostaną po nas…

Wiersze pochodzące z drugiej poetyckiej części tomiku są próbą wniknięcia w świat makro jego łąki znad rozlewiska… popatrz Mario, jak ten mały ogrodnik dba o swoje opuncje…codziennie marzy, by od strony łąki nadleciał szwadron tłustych trzmieli, zrzucił kosmate bomby na ostre igły”/ opuncje/ . Jego rzeka - to świat makro - świat widzialny i niewidzialny, to ulotne chwile, cisza i gwar, światło, cień i kolory. Życie wre. W mikrokosmosie owadów i kwiatów nie można się nudzić. Obejrzyj ten mały wielki świat przez powiększające szkło RM, poczuj zapach łąki, dotyk wiatru jakby prosto z „ Czarnego wesela” – pierwszego tomiku Roberta Miniaka. W książce są też sny, wizje, wspomnienia z dzieciństwa : /osteoporoza/ „ w moim śnie ojciec nie ma twarzy, stoi w sadzie a pod nogami roją się mirabelki”, / dym/ : „dziś miałem wizję – leżeliśmy , a dach nad nami był wielką, przezroczystą soczewką. krzyczałaś, że zaraz znajdzie w sobie słońce. zapali.” a z drugiej strony dejawu , jak / zapomniane fotografie / czy można przeżyć po wielokroć te same okruchy szczęścia –zapach rosy o świcie, drewniany dym…pomyśl, że dym jest sznurkiem, którym przywiązano nasz dom do nieba.

W książce zakamuflowana jest potrzeba spełnienia się – jak każdego mężczyzny. Na spotkaniu promującym książkę autor stwierdził: „ Każdy prawdziwy mężczyzna powinien w życiu: posadzić drzewo, zbudować dom , spłodzić syna „Zbudować dom znaczy stworzyć rodzinę, zadbać o nią, stworzyć jej podstawy bytu, a jak wiadomo bardziej istotne od materialnych są tutaj emocjonalne podstawy Domu - poczucie bezpieczeństwa, stabilność, zaufanie. Drzewo w sensie symbolicznym? Między innymi - ród, klan, w którym nasza rodzina jest zaczątkiem czegoś większego. Dom powinien pełnić rolę "dawcy systemu wartości" . Siłą tego miejsca jest wzajemny szacunek, akceptacja i miłość która pozwala wybaczać błędy sobie na wzajem. Jeśli to piękne stwierdzenie odrzeć z dosłowności, widać katalog pożądanych cech mężczyzny: odpowiedzialne postępowanie, budowanie rzeczy trwałych oraz dbałość o innych. …. a może wystarczy czasem napisać o tym książkę?

Drewno wie pierwsze – kolejny wiersz w cyklu - pojemna , wieloznaczna, pełna tajemnicy, mistycyzmu i magii fraza jak „drewno nigdy nie umrze”, czy inna , z innego wiersza: „w jakim języku myślą głuchoniemi”. Bo jakby się zastanowić, to drewno, a wcześniej- drzewo i wie i było „pierwsze”, jeszcze daleko przed nami, przed człowiekiem. Gdyby ewolucja przebiegała w nieco innym kierunku, to być może dominującą żywą inteligencją byliby nie ludzie, a właśnie drzewa. Od dawna w wierzeniach ludowych drzewa miały magiczną moc, żyły własnym życiem ,miały duszę a pradawny człowiek czcił je i szanował . Od najdawniejszych czasów dąb był drzewem świętym. W świętych gajach było to drzewo królewskie. Czczone latami, po dziś dzień zachowało swój majestat. Być może, dlatego też kapliczki z podobizną świętych były wieszane na tych dostojnych drzewach, aby oswoić olbrzymie, tajemnicze dęby.
Kwintesencją tych rozważań jest fragment wiersza drewnienie : gdyby Bóg był tylko bukiem, a nasz strych zbiorowym snem…wszystko ma swój korzeń i ostatnią gałąź przed niebem… Jeżeli to buk( a może dąb jak w pradawnych wierzeniach ) jest Bogiem nie tylko ludzi, ale i wszystkich drzew, a my-ludzie żyjemy w matrixie - świecie gdzie dominuje las, drzewo -jednostka potężniejsza i inteligentniejsza od ludzi, jeżeli ewolucja sprawiła nam psikusa i to my śnimy zbiorowy sen…….. a życie toczy się obok, wśród potężnych drzew z ich językiem, inteligencją i ich własnym Drzewnym Bogiem-Bukiem/Dębem…Tylko my nie potrafimy przedostać się na inny-wyższy poziom świadomości ,bo nasz język nie nadąża za rozwojem mchów, nie rozumiemy mowy przyrody, nie potrafimy nawet odczytać wieku drzewa dopóki nie dokonamy dzieła zniszczenia. Symboliczne kręgi przewijające się zarówno w opowiadaniu jak i wierszach-kręgi fajerek, kręgi na wodzie, kręgi życia jako słoje drzewa, wychodzące z jednego centralnego punktu, kolejno postępujące po sobie a nigdy się nie przecinające. Nie rozumiemy już tego świata, ale i nie możemy stąd uciec, widział nas zbyt wiele drzew…( z wiersza „ dym”)

Współcześni ludzie zatracili ten instynkt i dar porozumiewania się z naturą, z przyrodą, gonią za innymi wartościami, do deski się modlą, do deski / wiersz – drewno wie pierwsze/, a nie do Boga. Symboliczne niegdyś stare drzewo-niejednokrotnie miejsce kultu zostało zastąpione symboliczną deską, drewnianym Chrystusem frasobliwym na rozstaju dróg.
Bo konfesjonał- ta przysłowiowa kratka – wszystko przyjmie, zrozumie, Pokłócisz się śmiertelnie, popełnisz zbrodnię, zdradzisz – a tu słyszysz: „Za pokutę proszę… Udzielę Ci teraz rozgrzeszenia…”. wierzyciele depczą ci po piętach , żona od ciebie odeszła, a Jezus ustami księdza mówi do ciebie: „I ja odpuszczam tobie grzechy, w imię Ojca. Odpukuje w kratkę na znak…..jak w niemalowane drewno.

A może to drewno nam odpuszcza, ten drewniany Bóg, bo przecież modlimy się i spowiadamy – do kratki, tego zmaterializowanego symbolu, niegdyś świętego drzewa, które przetrwało jako kratka konfesjonału. A może Konfesjonał stał się czymś na wzór automatu do kawy i coca-coli: wrzuć monetę, weź pokutę. Nie ma mebla bardziej wytrzymałego, odpornego i pojemniejszego niż konfesjonał. Jaki ogrom grzechów, w tym tych o największym ciężarze gatunkowym, nienawiści, kłamliwych plotek, przekleństw, złodziejstwa – może pomieścić i wybaczyć człowiek? A drewno konfesjonałów , przysłowiowa drewniana kratka, której wyznajemy grzechy - wszystko to wytrzymuje przebacza, odpukuje - cud Bożego miłosierdzia. Wystarczy wiara, szczery żal, wyznanie win, postanowienie poprawy, modlitwa i… zostajesz ułaskawiony. Czy to nie cud? Krzyż... chleb i wino... konfesjonał... to tylko symbole. Gdy zabraknie wiary, krzyż zmienia się w zwykły kawałek drewna, chleb w upieczoną mąkę, a konfesjonał w kawałek mebla.

Wracając jednak do naszych drzew….Czy Poeci, wróżki, wiejskie głupki rozumieją mowę drzew? Czy Maria rozumiała? Śmiała się, że to nie jej prawdziwe imię, tamto jest już nieważne, bo jakiś chłopak wyrył je w drzewie, zaklął w korę i teraz należy do niego…. Podobno Bóg ma oczy zielone, bo nie jest jednym z nas, nie może mieć takich samych oczu…Może Bóg jest bukiem, a raczej Buk jest bogiem…..i wie, to taka Tajemnica, bo drzewa wiedzą wszystko ponieważ istnieją od początku świata. Każde drzewo to jakaś litera, zupełnie jak hieroglif albo znak stawiany chińskim pędzelkiem. To czyste znaki, słowa. Przemawiają do nas, ale my nie słyszymy, bo stworzyliśmy swój własny alfabet. Taki z nic nieznaczących kresek. To drzewa wiedzą wszystko, bo płynie w nich krew ziemi. A ziemia wie wszystko. Pewnie tak kiedyś myślały leśne wiedźmy, z włosami rozwianymi na wszystkie strony świata i obłędem w oczach. A wiatr? – Wiatr nie istnieje. Nie można go objąć, narysować. On jest tylko w naszej głowie. To ludzie wymyślili wiatr, gdy nie mogli zrozumieć języka drzew. Popatrz, wszystkie drzewa mówią do ciebie, żegnają się z tobą. Już tu nie wrócisz, drzewa się z tobą żegnają, Johan…fragment opowiadania pt. Mowa lasu.Postrzeganie świata zupełnie inaczej, jak matrix- tę inną, odwróconą rzeczywistość, bo niby dlaczego tak nie miałoby być? Dlaczego to my-ludzie mielibyśmy być tymi ważniejszymi, mądrzejszymi, tymi istotami najbliżej Boga. Przecież drzewa mają „bliżej” , sięgają konarami chmur, a korzeniami-rdzenia ziemi…Może Poeci znają tę tajemnicę Marii czy wiejskiego głupka który w drzewach widzi Chrystusa, jak kiedyś wróżki czy Druidzi, może są jednym z nich……..mędrcem, może kiedyś byli.….Poetycki Światostan. Warto zanurzać się w nim linijka po linijce, liść po liściu, wers po wersieOdkrywać że: różaniec jest wahadełkiem. obraca się zawsze w prawo, szuka żył, a Druid naprawdę istnieje, jest tam, leczy drzewa…
Warto przeczytać najnowszą książkę Drzewostany Roberta Miniaka.


recenzja - Małgorzata Typel
______________________________________________________________
publikacja za zgodą R.M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane