Grażyna Paterczyk
przez dziurkę
trzymam klucz i nie patrzę.
zmęczone powieki rozłamują milczenie.
brzemienna w emocje - czekam.
zapach grzybni miesza się
z rzeczywistością chłodną od lęku,
zapachu szczurów i pleśni.
za mną sączą uśmiech półgębkiem,
a suknia powłóczy rękawami
ciężkimi od wspomnień
tragifarsa
nieoficjalnie poza zasięgiem nie tylko wzroku
drętwieje pod wpływem dotyku z jednej strony
odczuwalnym
niechcianymi czułościami okazuje normalność
ucieczką żeby nie zwariować z głodu nakręca
nie tylko siebie
wtapia się w strach nerwowo oczekuje jutra
zjada łzy i kłamie z nadzieją że może kiedyś
wypłucze osad
w Wielkiej Wodzie
grzywy z boku na bok
oceanicznie niespokojne
masują raz lewy raz prawy
nie boli
parzy
droga do przebycia schodami
gdyby umiały mówić
czyje stopy najczęściej
na spacer
gdzieś
tam wydmy przesypywane
tworzą krajobraz nieubogi
pluskać się z Garra Rufa
_________________________________
publikacja za zgodą Autorki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane