Jacek Dudek
sedno
na przykrość mam mocne postanowienie poprawy
kojarzę pewne fakty i łapię siebie na wyparciu
wstęp jest zbędny potem jest lepiej
szukam odniesień względności
domen pozyskiwania z literatury
specjalnie łaskoczę filologię
a sam łazikuję po zapadłych dziurach
podobno wiersze zadają pytania
nie od razu szukam odpowiedzi
w każdym razie pomijam sedno
biorę na klatę reperkusje
i słomiany zapał wyboru
mówi wszystko
po znajomych światach niesmak
przygarnia lub odrzuca ostrożny ciąg dalszy
jakiś przecież musi być i woła korzystaj
ten z głowy się podłoży wystawi tyłek
z niesmakiem można się urodzić
wodzić prym empatię kierować na obcych
dołączyć do uwodzicieli zbierać niszczyć
postawić młynek w obronę Heraklita
pozory względy zależności
wszystko
i nie zbierać wierszy
presja
namawia by znów się chciało
od naprawdę do koniecznie poczuć
pewny tylko syreni głos
wątpliwość postawna wytrawna
na szybie lany gips folia
stawia pentagram zagięć
wróżbę dla naiwnych
mufka-stówka zawsze wpadnie
stroni od ludzi
szuka w panice
chce nie chcieć
tekstu o osobności
poleci długą frazą o glajzach
zokach szajspapiyrze i blank innych
mydleniach oczu, byle się chciało,
reszta koniecznie niech boli.
patrz mi w oczy, kiedy do mnie mówisz
mówią do mnie patrzący na usta
tak mi na drugie, bo trzy razy sztuka
stukanie szukanie, niespokojne nogi
reszty nie ma i tak od bram do bram
po prośbie pachnie wkoło
że cię nie ma
policzyłem wszystkie możliwe
tylko cztery z sześćdziesięciu sześciu
nawet jeśli mam wrażenie to co z tego
usta przede mną wiedzą lepiej
nie obiecuję że nie skłamię
to w końcu doczesność
wierny kompan
stuka szuka gryzie gdy potrzeba
robi się znowu nie wiedzieć za czym
gubi wątek zawsze na końcu zdania
kulę poniosło i w płot...
piątek, 13tego.
w lustrze wszystko jest
proste, milczące
znane do obrzydzenia. boskie.
nie wiem czy ktoś tak ma.
i szuka przeciw sobie.
jak za głęboko to przemilczam,
płytko dla satysfakcji.
Nie, jestem poetą,
mam zbyt sponiewierane dłonie,
drapię się po jajkach, .
a w pewnym zakresie
obchodzi mnie patriotyzm,
nieświeży oddech i prąd
każdy potrafi mnie dotknąć.
są takie wiersze,
że esencja z prostotą
mają wspólny mianownik.
od przekazu kreska i wielokropek.
nie wiem czy ściśle odbieram,
ale osobność, jak potrafi
ciągle ryczy.
a jednak kochać
wybieganie w kilometry
i strach
że tyle jest do przeżycia
ty kolana na wschód
moje bez przerwy bolą
prawdą są inne drogi
choć blisko siebie
słuchasz i szukasz odpowiedzi
śnią ci się obrazy i treści
zadania typowe
dla szerokich oczu
ale to nie ciekawość
a sposób nie sposób
inaczej kochać
persona
łagodnieję łagodzę skutki
nie wystawiam na próby
odbieganie od norm grozi
depresją lub innym ekwiwalentem
nic nie jest jasne
oczywistość nudzi
w przekazach tendencja
teorii spiskowych
głupota szczerbata
a mnie brakuje sił
łagodnieję...
_________________________________________________
Publikacja za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane