"Na Aucie" - debiutancki zbiór wierszy Marcina Małeckiego prowokuje. Po pierwsze to nie jest przypadkowy zapis rozmów, szumów, zlepów jak u Białoszewskiego, to - Mozolna symfonia - rzeczy i osób, wpleciona w mini-przypowieści. Po drugie niezwykła elastyczność języka (język giętki!), zanurzenie w historii, miejscami czarny humor, ironia i sarkazm (tu znowu echo Tymoteusza Karpowicza, ale tylko echo) są jak najbardziej na miejscu. Dwuznaczność tytułu jest uzasadniona, bo teoretycznie mamy zapis: na aucie i zarazem aut(out) ze sportowej terminologii. Małecki wie jednak, gdzie są granice poznania jego języka, dowierza swojemu poetyckiemu słuchowi. Jest odrębny, autentyczny, własny.
Tomik polecam.
Jarosław Trześniewski-Kwiecień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane