poniedziałek, 27 listopada 2017

mrokiem jesteś i w mrok się obrócisz


Anna Luberda-Kowal




snucie jesieni

czyż to nie śmieszne
próbujemy przeszklić dwa światy,
a granica wciąż nieodmawialna,
porośnięta zeschłą goryczą.
niech mnie nie krzywdzi brak oczekiwania,
jak u snujących się dezerterów.
tu po naszej stronie front opustoszały.
dowódców tylu, ile mundurów
i luf, a po okrzyku "za mną!"
słychać tylko podkute kroki.
jeszcze musimy dotrzeć do granicy,
"za którą się uśmiech pogodny zaczyna".





odsypywanie myśli

po co kozie mleko i fiszbiny wystarczy pulsujący karmin ust
po co sadza rzęs wystarczy ciepły tembr na pożegnanie
mrokiem jesteś i w mrok się obrócisz
nie szczędząc minut coraz dłuższych
jak cienie rosnące przed zmierzchem
na równiku czas stoi nie mierzysz go oddechem
tylko pokrętnym odchodzeniem wody w tył
kiedy słowa wsiąkają jak deszcz
wiatr toczy puste klepsydry
patrzysz na siebie z coraz większego oddalenia
widać wejście i wyjście
i ty coraz mniejszy w rosnącej plątaninie
czy na pewno tu chciałeś dojść?




obwar(unk)owani

jeśli wytłumaczysz mi lot sowy
może się okazać że dzień i noc
to okładki ulubionej książki
że cisza nie poraża a śpiewać można nawet rano
jeśli spróbujesz nie skakać dzisiaj we wczorajsze morze
obiecuję że jutro też przyjdę
jeśli popatrzysz na mnie zobaczysz całego siebie
szansę na zwykły spacer prawdziwy wiersz
szukanie przestrzeni opuszkami słów


_____________________________________
Publikacja za zgodą Autorki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane