Artur Kibiłda (Akanax)
awaria
poszukujemy szczęścia osobno.
nie mówmy więc o tym czego nie ma
między nami. jest awaria systemu,
dlatego piję wodę i jem zimne.
zostawiam cię na pastwę dawców spermy.
w parku ciepło rozbiera czyjeś ciało.
korpo i porno w jednym. ślina nie kłamie.
bez wątpliwości oswaja mnie jak zwierzę.
nie wie, że mój obcy język czuje się najpewniej
przy tobie, dlatego wracam lekko wcięty.
ten wers mi wszedł
między wilgoć na brzuchu
a twoją bieliznę na haku,
który przybił pan marek.
on nigdy nie zawodzi.
Biedny Samarytanin
patrzy na mur
Stary człowiek w czerni tunelu.
Młoda kobieta ukradkiem spogląda
w jego stronę. Kucam przy murze,
nerwowo patrzę tu i tam. Mówisz:
to choroba, z której można się wyleczyć.
Mówisz to do trzęsącej się szmaty
z połową papierosa w bezzębnych dziąsłach.
Wiara czyni cuda, zwłaszcza jesienią,
kiedy deszcze gaszą nadzieję, a miłość
to konieczny dodatek, inaczej narracja
straci strukturę i rozsypie się nasz świat.
ciąg dalszy nie nastąpi
wyciągam nas z ogółu podróżujących tym pociągiem.
masz jakieś imię i czarne włosy pod sfilcowaną czapką.
ja mam kilka lat więcej oraz mnóstwo planów na przeszłość,
którą muszę rozwiązać, jeśli obchodzi cię to, co przed nami.
całe to złożone niebo między centrum handlowym
a klubami, gdzie spółka barman & diler zrobią wszystko,
żebyśmy nie liczyli godzin spędzonych na łataniu dziur,
zszywaniu ran, codziennym obrastaniu w przedmioty bez
użytku.
postaram się zapamiętać, że szczęście nie leży w Chinach,
a raczej w twoich okolicach. nie będzie żadnego raczej,
bo nie będzie żadnego nas. to twoja stacja - mój sen.
__________________________________
Publikacja za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane