Paweł Biliński
twoje miasto
lubię zwiedzać twoje miasto
godzinami niespiesznie poznawać
łagodne linie rozwidlonych ulic
błądzić po gładkich placach
wzgórzach i wilgotnych zaułkach
w twoim mieście mam ulubione miejsca
dobrze mi znane dzielnice
których długie sine arterie
w godzinach wieczornego szczytu
tętnią od słów i płytkich oddechów
o tej porze twoje miasto
jest pełne drżenia i krzyku
głęboko w ciemnych korytarzach
szybka jazda pociągami metra
trwa aż do świtu przebudzenia
rozprysku światła na końcu tunelu
przemarzanie
najokrutniejszy miesiąc to jednak grudzień
jeśli wierzyć słowom piosenki i korzeniom drzew
kurczowo wczepionym w martwe trzewia ogrodu
w grudniu miłość jest prawie monochromatyczna
tak mówi widok za oknem i twoje chłodne oczy
gdy padają pytania o początek i koniec
zwłaszcza te o koniec
a przecież mamy jeszcze w sobie ciepłe miejsca
więc podejdź przyłóż rękę i spróbujmy uwierzyć
że można zostać tak jeszcze przez chwilę
zanim przysypie nas zima
przykryje ziemia
światy równoległe
wychodzisz przed dom i
kochają cię schody
kocha cię trawnik drzewo
dym z komina
sterta świeżo zgrabionych
liści
kocha cię furtka w płocie i
głosy na ulicy
bezpański pies i ten sąsiad
który nienawidzi wszystkich
ale ciebie kocha
przelatujący właśnie samolot
oraz agencja NASA która
wysyła
kochającą cię sondę w
stronę nieznanej galaktyki
gdzieś na peryferiach
rozkochanego w tobie wszechświata
a ja wychodzę przed dom i
myślę
że przed taką miłością nie
ma dokąd uciec
____________________
publikacja za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane