niedziela, 3 stycznia 2016

to nic że drewnieją kolana ogień można rozpalić także w wilgotnych miejscach


Krzysztof Schodowski



hohenstein 1991

I

chłopiec nie ma własnego miejsca. w pokoju
mieszka też siostra i brat. często znika
przy biurku na długie godziny. palcami skanuje kształty
literek jakby miało go to uchronić przed ojcem.
chłopiec boi się go gdy dyskutuje
z matką na pięści.

II

porzuca zabawki. karmi się
historiami z książek. dominuje
obraz. stawia pierwsze kroki i kreski. buduje ciepły
świat poza domem. niektóre wersje odtwarza
we wnętrzu kościoła. ma osiem lat i najbardziej lubi
nawy boczne. w jednej za szkłem stoi święta rodzina. porusza
się na żetony lecz mimo to błyszczy od chłodu.

III

są wieczory które chłopiec spędza w łazience.
to jedyne pomieszczenie pod kluczem gdy matka idzie
na nocną zmianę a ojciec kołuje z butelką
nad resztą stada. można odetchnąć. poczuć się pewniej
zamienić krew w sztych albo w inny rysunek. wystarczy
kartka papieru ołówek – drewniany mieczyk don kichota.

IV

koniec roku szkolnego. na klatce schodowej
słychać głośne rozmowy. do bloku wprowadza się nowa rodzina.
tata oli ciągle się uśmiecha. chłopiec lubi z nim rozmawiać
przez ścianę. czuje skurcz w żołądku. pierwszy raz
zdarzył się w nim mężczyzna.




rodin odwiedza camille claudel

rose nie wie, że tu jestem. tak jak ja obawia się
martwych pomieszczeń. życie obumiera na podobieństwo żył. więdną
w spracowanych dłoniach. nie wiem dlaczego
przyszedłem. staję bezwolny jak manekin
gotów skomleć jak pies.

wiek dojrzały.

głaskałem twoją rzeźbę jakbym chciał oddać hołd
dziecku które je stworzyło a sam okazałem się podobnym. bezsilnym
wobec narastającego napięcia metalu.

ciało posiada niezliczoną ilość profili.
którym jestem teraz?




dłonie. światło. pokój.

masz dłonie ojca. w tym świetle
nie mogłem sobie przypomnieć nic oprócz jednego -
oczyszczał je z grudek gliny. zaglądał w oczy
zupełnie jakby chciał ulepić mnie

od początku.

w czarnych pokojach nie ma miejsca
na powrót. jest tylko teraz: ruch napięte mięśnie prosta mechanika
ciał. po nas pojawią się następni. będą przechodzić
z rąk do rąk na drugą stronę
światła.




depilove

to nic że drewnieją kolana
ogień można rozpalić także w wilgotnych miejscach
przedwcześnie opuszczonych jak gniazda
po pierwszej chłodnej nocy. niewiele widzisz a jednak
wciąż odwracasz wzrok by się upewnić kurczowo chwytasz za rękaw
przyciągasz do siebie tupiesz pragniesz bardziej
niż inni.

rozplatasz warkocze. na znak protestu
zakładasz buty na obcasie. malujesz usta. szybko
odkryjesz: w pewnych warunkach czerwień ma metaliczny smak

nie ukryje skóry napuchniętej od lodu.


___________________________________
publikacja za zgodą Autora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane