poniedziałek, 21 września 2015

jest metrocieplnie


Anna Luberda Kowal



obok  

najlepiej się udaje spokój
wciągając długo bez ustnika
gęsta strużka
nad filiżanką zimnej czerni
wąski rulonik w palcach
obietnica pieszczoty
księżyc kołysze czarną taflą
spijam mu noc łyk po łyku

spytaj mnie co tu robię
przecież wokół nas taki spokój
przecież od dawna tylko dni
kłótni już brak i potajemnic
wchodzimy dewocyjnie w wiek
jest metrocieplnie
nic poza tym

kochanie, zrobiłam to

jutro kupię tapczan
i chyba mleko się skończyło



jego brat  

"chciałabym żyć w gardle słowika
wybrzmiewać życie w wąskim przesmyku światła
tak najpiękniej najszaleniej
najostatniej..."
                            
 a tego nie ma już od dawna
nie mówię o seksie
z tego co słyszę zdarza nam się
częściej niż innym przykładnie sprzężonym
i nawet temperatura przy tym wyższa
bo dokładamy wszelkich złudzeń
żeby nie sięgać w siebie głębiej
nie wyrywać wyznań
czasem jednak wyświetli się migawka
jak zdjęcie na sali gdzie czerń i biel pożenione
po latach rozcieńczania tworzą jedną barwę

to nie zachwyt w tytule
to jego brat - brak

więc noc rozrzucam jak ramiona na boki
biorę haust
i oleistą temperą
maluję radość w gardle

echo obija się boleśnie
o zaspane boki kamienic
strach otwiera kolejne oko



póki jest nie boję się lustra

"Spróbowałeś kiedyś stłumić pragnienie?
Całe życie trzymać diabła pod kluczem?"

to jakbym między adhanami wchodził do meczetu
powlekam ją całą dotykiem
kładę zmierzch na powieki
posypuję bąbelkami śmiechu
to mój jedyny akt odwagi
na znak uczty podajemy sobie figowe serwetki

znów jej oczy będą ponaglać
zerwij ale zanim - potrzymaj w dłoni pozachwycaj

uwielbia drobne pestki nocy w mijanej bramie
panicznie unika soli na skórze
więc dosładza się pokątnie

ja - śmiertelnie boję się chwili
gdy lustro zacznie mnie lekceważyć

________________________
publikacja za zgodą Autorki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane