Bronek z Obidzy Kozieński
wiersz dla psa
straciłem wczoraj psa przyjaciela zgłosiłem sprawę na policji
twierdzą że umarł lecz będą szukać
choć w koło zdycha tyle ludzi
a mówią na nich skurwysyny pały debile bez sumienia
włóczę się włóczę po ulicach
szukam starego przyjaciela
przechodząc mostem szukam w wodzie ona ma tutaj tyle twarzy
kiedy już wszystkie aportują o chleb
rzucam im kamień i idę dalej
lubię ten czas gdy noc na wschodzie jak stary pies zaspanym okiem
chce ci powiedzieć że odchodzi
a ty udajesz że rozumiesz
choćby i umarł czy zdechł jak człowiek
będę go szukał bo muszę w coś wierzyć
włóczę się włóczę po ulicach
a gdzieś daleko wyją suki
Elizjum
Papieros gaśnie mi, Jacqueline.
Przyrzekam ci, że to ostatni. Ostatni, jak i noc w Berlinie,
Holocaust-Mahnmal...
Wiedersehen!
Nie ma w nim ognia, tylko popiół w oczach
przełyku, w głębi płuc i na języku twój, Jacqueline,
z les Champs Élysées.
Au revoir! Adieu, Madame!
Wybacz, że byłem dziś z Juliette.
Ta wciąż smakuje Guernicą.
(Teraz nie mówię o języku)
Po prostu myślę tak, jak czuję.
Nie ma już dymu, nie ma ognia
i co mam zrobić z tym, Jacqueline?
Auf wiedersehen? Au revoir?
To również popiół.
Je suis désolé.
Jakby nigdy nic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane