W dniu 27 czerwca 2015 r. w pubie
„Stajnia” na krakowskim Kazimierzu odbył się wieczór autorski Waldemara Kazubka
- poety pochodzącego z Mikołowa.
Waldemar zaprezentował zebranym
subiektywny przewodnik po miejscach, w których bywał, a bywał tu (gdzieś w
Polsce) i ówdzie (w Czechach, Francji, Szkocji, Litwie, Chorwacji, Hiszpanii -
Andaluzji). Myliłby się jednak ten, kto oczekiwałby dokładnej relacji z Pragi,
Paryża, czy Wilna i miejsc, do których wiodą tradycyjne trasy turystyczne.
Poznawanie miejsc to dla poety poznawanie ludzi, z którymi wspólnie podróżował,
a następnie przetwarzanie sytuacji, które wydarzyły się rzeczywistości, na
wiersze.
W prezentowanych utworach
znalazły się także migawki z dzieciństwa, dorastania, refleksje płynące
z relacji z ludźmi bliskimi, rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami, kobietami. Autor przedstawiał swoje teksty poprzedzając je anegdotami zawiązanymi z powstaniem poszczególnych utworów. Same wiersze opatrzone były często cytatami z Marqueza, Hemingwaya, czy łacińskimi sentencjami. Spotkanie prowadził Wojtek Michalec, na samym początku przedstawiając bohatera wieczoru, a w dalszej części podsuwając mu kolejne teksty do czytania.
z relacji z ludźmi bliskimi, rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami, kobietami. Autor przedstawiał swoje teksty poprzedzając je anegdotami zawiązanymi z powstaniem poszczególnych utworów. Same wiersze opatrzone były często cytatami z Marqueza, Hemingwaya, czy łacińskimi sentencjami. Spotkanie prowadził Wojtek Michalec, na samym początku przedstawiając bohatera wieczoru, a w dalszej części podsuwając mu kolejne teksty do czytania.
Reakcjom obecnych na sali
słuchaczy towarzyszyły „ochy” i „achy”, bowiem autor nie tylko pisze zajmująco,
bez zadęcia, z wielką dozą ironii, autoironii, z zaskakującymi pointami, ale i
czyta swoje teksty perfekcyjnie. Dość powiedzieć, że wśród uczestników
spotkania znalazła się osoba, która wysłuchawszy zaledwie dwóch wierszy Kazubka
podczas Portu Poetyckiego w Chorzowie, postanowiła wziąć udział w spotkaniu w
Krakowie. Jak się zresztą później okazało - laureatka TJW Anna Luberda-Kowal. Kto nie był w „Stajni” w
Krakowie, niech żałuje. Ja powiem tylko – było świetnie.
ulica Świetlickiego
przecież mijam Pana
niedokładnie
nie przystaję z
czerwoną torebką
prosząc o próbkę
pisma jak w banku
czasem jest Pan z
suką
czasem ze śledziem
najczęściej z
toastem
nad kontenerem
przeszłości
wyssanej z kamienicy
nie czytuję Pana
lecz badam Pana
wpływ
na moje cokolwiek
taka sucha od
niechcenia
wymiana potoczności
otwieram kolejny
tomik
i z karty tytułów
wybieram porcję bólu
z kacem
ze śledziem
lub bez
Anna Luberda-Kowal
Fotorelacja: Agnieszka Jarzębowska & Renata Radna Mszyca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane