Eliza Moraczewska
piszę
o niej bo niedługo umrze
S.T.K.
nie potrafiła wierzyć w Rosjan
więc nauczyła się wiary w Niemców
a gdy ci rozgnietli tę
mieszczańską kanwę porządku
jej szept umilkł jak roztrzaskane
o kamień szkło
zawsze miała duży głos
przy szczypcie życiowego fartu
mogłaby żyć ze śpiewania
lecz poszła o krok dalej i
spojrzeniem poprosiła o łaskę
żeby móc mówić nauczyła się
pełzać
pierścienie płowych loków
sprzedała u fryzjera
dobrze zapłacił bo popyt bo
ludzie chcieli zapomnieć
każdy był teraz na równi
nieznajomym
i dopiero wsiąkał w miejscowy
bruk
nocami na hałaśliwej maszynie do
pisania
składała nie nowy życiorys tylko
stosy kolumn
jej podstarzałe dzieci pamiętają
nieprzespane noce
ale te nadgodziny starczały na
cyklamenową szminkę
wychodziła na potańcówki tak tak
całkiem często
mężczyźni witali ją uśmiechem
mąż nie tańczył nic nie szkodzi
tańczyła z innymi
a on stawiał kroki pod stołem a
na stole kieliszek
dba o siebie pachnie mydłem gdy
starość z zasady zgnilizną
siedzi bo puchną jej nogi i na
nic nauka chodzenia
nic już nie pamięta z prywatnego
scenariusza i wie
że nikt nie napisze zastępczego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane