błysk
spłoszona sarna gubi
swój cień
/Bronisława Sibiga/
/1/
Tacy sami
Wakacje. Czas wyjazdów w Polskę, ale także w bezgraniczną
Europę. Uciekamy z naszych domów, choćby było w nich nam bardzo dobrze.
Obładowani plecakami i torbami wyruszamy w świat, by coś nowego zobaczyć,
przeżyć, po prostu odpocząć. Na nowym miejscu wpadamy jednak w taką samą
nijakość, w jakiej żyjemy przez cały rok. Wciąż jesteśmy tacy sami, marudni i
monotonni. Zupełnie jak
w jednym z filmów Jarmuscha, mojego ulubionego reżysera. Jest tam taka oto scena: dwoje młodych przyjechało z drugiego końca świata do rodzinnego miasta Elvisa Presleya. Bohaterowie znaleźli się
w hotelu. Siedzą w pokoju i nudzą się. Przyjechali do Ameryki po to, by przeżyć coś wielkiego,
a wpadli w taką samą nijakość, w jakiej żyją na co dzień.Jarmusch widzi rzeczy z niezwykłą trafnością. Pokazał on tutaj typowe dla naszych czasów zachowanie, jakiemu ulega wielu spośród nas. Nie chcemy tak przeżywać naszych nawet kilkudniowych odpoczynków od codziennych obowiązków, ale z drugiej strony nie potrafimy inaczej. Jesteśmy wciąż marudni i monotonni. Lepiej więc przespać cały dzień,
a nocą się bawić, do upadłego. Najlepiej przy alkoholu i narkotykach, bo używki te dają błogie złudzenie, że jest się tym, kim się nie jest. Są też inne metody na zabicie nudy, na przykład korzystanie z telefonu komórkowego przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Trzeba przecież zdać sprawę. Trzeba zająć stanowisko, spisać na straty. Ktoś czegoś chce w biurze, ktoś przeszkadza. Ktoś inny może coś dać, więc trzeba go obłaskawić. Człowiek wtedy myśli o powrocie z urlopu. Jeszcze tylko więcej zdjęć, kilka do wysłania. Znajomi niech wiedzą, że się jeździ tu i tam. Może to zresztą moje złudzenie, w każdym razie najważniejsze, abyśmy tylko zdrowi byli.
w jednym z filmów Jarmuscha, mojego ulubionego reżysera. Jest tam taka oto scena: dwoje młodych przyjechało z drugiego końca świata do rodzinnego miasta Elvisa Presleya. Bohaterowie znaleźli się
w hotelu. Siedzą w pokoju i nudzą się. Przyjechali do Ameryki po to, by przeżyć coś wielkiego,
a wpadli w taką samą nijakość, w jakiej żyją na co dzień.Jarmusch widzi rzeczy z niezwykłą trafnością. Pokazał on tutaj typowe dla naszych czasów zachowanie, jakiemu ulega wielu spośród nas. Nie chcemy tak przeżywać naszych nawet kilkudniowych odpoczynków od codziennych obowiązków, ale z drugiej strony nie potrafimy inaczej. Jesteśmy wciąż marudni i monotonni. Lepiej więc przespać cały dzień,
a nocą się bawić, do upadłego. Najlepiej przy alkoholu i narkotykach, bo używki te dają błogie złudzenie, że jest się tym, kim się nie jest. Są też inne metody na zabicie nudy, na przykład korzystanie z telefonu komórkowego przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Trzeba przecież zdać sprawę. Trzeba zająć stanowisko, spisać na straty. Ktoś czegoś chce w biurze, ktoś przeszkadza. Ktoś inny może coś dać, więc trzeba go obłaskawić. Człowiek wtedy myśli o powrocie z urlopu. Jeszcze tylko więcej zdjęć, kilka do wysłania. Znajomi niech wiedzą, że się jeździ tu i tam. Może to zresztą moje złudzenie, w każdym razie najważniejsze, abyśmy tylko zdrowi byli.
/2/
To tylko
kleszcze
Latem z ziemi, wody i powietrza zaczynają wychodzić stwory, o
których nie śniło się matkom wysyłającym swoje pociechy na kolonie i obozy. To
poważna sprawa – piszą gazety. Pociechy pocieszają, że to tylko kleszcze. One
są niczym wobec bajek, które oglądają w Internecie (kochani rodzice, tutaj mamy
kochany Internet!). Wyobraźcie sobie kolorowy wiatraczek, którym bawi się
pluszowa wiewiórka, nagle zamienia się w piłę tarczową. Jej ostrza szybko
szatkują twarz wrzeszczącego zwierzątka. Oko upada na podłogę z chlupotem,
twarz rozpryskuje się na ścianie, no w ogóle mocna scena. Super. A wy ciągle o
tych kleszczach. Wiemy, ryjek kleszcza to szereg zębów, którymi przytrzymuje
swe ofiary. Kształt i budowa ryjka przypominają pompę ssącą. Wysysając krew,
kleszcz przenosi zarazki kleszczowego zapalenia mózgu i boreliozy. Na ofiary
czyha, siedząc na drzewach, skąd znienacka spada – najczęściej za kołnierz.
Spotyka się też gatunki żerujące na łąkach. Dlatego, kochani rodzice, my
nigdzie nie wychodzimy. Zresztą ciągle pada i jest zimno. Jutro opiszemy nową
bajkę.
A wy co oglądacie w telewizji? Pewnie znowu na okrągło wiadomości. Znowu te zmasakrowane trupy, uśmiechnięte gęby gangsterów. Jak zwykle ktoś znowu brednie wygaduje, gdzieś coś znowu zaiskrzyło
i wybuchło. Ktoś strzelił i miał pecha, bo trafił, ktoś coś ukradł, ale jeszcze nie wiadomo ile (…).
A wy co oglądacie w telewizji? Pewnie znowu na okrągło wiadomości. Znowu te zmasakrowane trupy, uśmiechnięte gęby gangsterów. Jak zwykle ktoś znowu brednie wygaduje, gdzieś coś znowu zaiskrzyło
i wybuchło. Ktoś strzelił i miał pecha, bo trafił, ktoś coś ukradł, ale jeszcze nie wiadomo ile (…).
Koniec. Proszę mi nie mieć za złe, że ja tu o takich rzeczach
w taki sposób zamiast – jak na księdza
i poetę w sutannie przystało – rozprawiać trochę delikatniej o niektórych bajkach i wiadomościach. Proszę jednak zauważyć, że zrobiłem to w błyskawicznym skrócie. Bez szczegółów, które na długo jeszcze przyprawiłyby nas o torsje.
i poetę w sutannie przystało – rozprawiać trochę delikatniej o niektórych bajkach i wiadomościach. Proszę jednak zauważyć, że zrobiłem to w błyskawicznym skrócie. Bez szczegółów, które na długo jeszcze przyprawiłyby nas o torsje.
Jerzy Hajduga
__________________________
publikacja za zgodą Autora
Jak tam po zjazdach? Byłem z Wami raz i tylko przez chwilę. Jesteście szaleni i cudowni. Boję się, patrząc na siebie, czy to nie jest przede wszystkim odreagowanie na monotonię i nijakość przez cały rok. Być i zniknąć. Wakacje jednak dłużej trwają. No właśnie. Często w środku wakacji biorę bagaż i znikam w siną/siwą dal. Chce mi się do czterech ścian.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jerzy Hajduga/lir
Jerzy, dobrze Cię znowu czytać :) pozdrawiam wakacyjnie :)
OdpowiedzUsuńMnie już się nudzą wakacje. Chciałbym być częściej - chociażby tutaj - z poetami po godzinach:))
OdpowiedzUsuńJerzy/lir