Notatki o prozatorskim debiucie Roberta Miniaka*
1. Dzisiaj z
wydaniem opowiadań jest spory problem. Profesjonalne wydawnictwa nastawione są
na robienie dużej kasy dzięki grubym powieściom. Debiutującym prozaikom
najczęściej odpowiadają, żeby przerobili interesujące opowiadania na jeszcze
bardziej interesującą powieść. Dlatego tradycja pisania opowiadań zaczęła w
pewnym sensie zanikać.
Dobrze się stało,
że Robert Miniak nie przerobił. Że zostało tak jak jest. Bo w tych surowych fragmentach
dochodzi do głosu prawda nieubranego w żadne maski życia, a czytelnikowi
podsunięto możliwość przeżycia czegoś sugestywnego, momentalnego i jednocześnie
oczyszczającego, takie małe katharsis w zasięgu ręki. Być może to ręka drugiej
kategorii, ale jak zawsze (przy dobrej literaturze) nie ma się pewności. Dobrze
się te opowiadania czyta takie, jakie są, bez dłużyzn i popisów. Oddane ludzkim
głosom, losom i sprawom – z usunięciem komentarza i wymądrzania. Miniak wie,
jak zacząć i jak w miarę szybko bez znudzenia skończyć kolejny monolog
skrzywdzonego, skrzywdzonej, niekochanej, poniżonego, niezrozumianego, obcego,
nieumiejącego kochać i tak dalej. Tacy są ci jego święci z drugiej ręki. W
takim razie chciałbym zapytać, co robi „pierwsza ręka”? Czy tylko wciąż
wyklucza? Dzieli i rządzi? Ustanawia hierarchię, w której nie zawsze potrafimy
się zmieścić?
2. Świętość zadekretowana w pieśniach i
antropologicznych rozprawach, osadzona na udrapowanym niebie. Ale jest jeszcze
niska, skromna, pełzająca świętość, ta w ludziach i między ludźmi. Tu i teraz.
Uparte sacrum, co z niczym nie chce się rymować. Jeżeli już, to z bólem,
smutkiem, beznadzieją, niespełnieniem. Takich ludzi i takie losy odtwarzają
opowiadania łódzkiego twórcy. Second hand wartości i mozolnego bycia pośród
nich, a nieraz pomimo... Bardzo to ludzkie.
3. Ludzie obok,
„ludzie stamtąd”. Ale właściwie skąd? Przecież już nie z czworaków, więc z
jakiej przestrzeni i z jakiego czasu? Z przestrzeni pośredniej, peryferyjnej,
prowincjonalnej. Z czasu ustrojowej transformacji, z cieniem PRL-u kładącym się
długo i głęboko na zwyczajach i mentalności. Miniakowe „tu i teraz” rozpływa
się w czymś mitycznym i alegorycznym, ogólnoludzkim, a to dla mnie znak
pisarstwa, które dojrzewa do syntezy, ewoluuje od reportażowych szczegółów do
wymiarów epickiego ogółu.
4 . A zaczyna się od opisu realiów malutkiego Zarzecza i nieco większych Podkonic. Jurodiwy Sylwut, Szczapa, „co się ześwinił” i do milicji przystał, Stasiek Mela „co to się powiesił”, Jachu, Szymo, Bielasiak, Łukasz letnik (miastowy) i wielu innych. Czas dojrzewania poszczególnych bohaterów łączy się z czasem budowania nowej rzeczywistości społeczno-politycznej, mozolnego zachodzenia (nakładania się?) kapitalizmu na socjalizm. Schyłek tego mitycznego czasu dzieciństwa pokolenia i dzieciństwa nowej wolnej Polski skojarzono z symbolicznym faktem – w mikroskali jest to śmierć wioskowego odmieńca, zaś w skali ogólnej śmierć papieża. Wraz z nią nadchodzi duchowy kryzys, poczucie opuszczenia, zaczynają się zupełnie inne konflikty. Ten świat już nigdy nie będzie takim, jakim był i jakim mógł być.
„I wtedy nikt
jeszcze nie przeczuwał, że wszystko nagle się skończy, utknie na mieliźnie jak
patyk wrzucony do rzeki. A wszystko za sprawą głupiego Sylwuta, o którym
mówiono, że zanim go znaleźli, przez dwa dni moczył się w tej jamie pod
młyńskim kołem, zupełnie jak wielki sum. Ale tak widocznie musiało być, żeby
chociaż raz w życiu Zarzeccy i Podkoniccy stanęli obok siebie ramię w ramię, by
popatrzeć. A on zwyczajnie tkwił między nimi jak palec boży, niemy ślad tego
wszystkiego, co odpływa, rozmywa się i traci kolor jak szmata po nafcie
wrzucona do rzeki”.
Karol Maliszewski
__________________________________________________
* Te notatki na gorąco dotyczą roboczej wersji
książki zawierającej 13 opowiadań. W wersji finalnej doszło jeszcze jedno
opowiadanie, którego tutaj nie uwzględniam. Poważnie zmienione zostały układ i
kolejność utworów. W pierwotnej wersji książkę otwierało opowiadanie „Kręgi”, a
zamykało opowiadanie „Zęby”.
publikacja za zgodą Autora.
publikacja za zgodą Autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane