sobota, 14 września 2013

Waldemar Kazubek w Tarnowskich Górach



Kawiarnia Cynamon w Tarnogórskim Centrum Kultury od dwóch lat jest miejscem spotkań miłośników literatury. W czwartkowy wieczór,12 września, 2013 r. w Salonie Poetyckim gościliśmy Waldemara Kazubka, poetę z Mikołowa. Z poetyckiego CV Waldka możemy się dowiedzieć, że jest on schyłkowym miłośnikiem corridy, walk kogutów i posiadaczem papugi, że wiersze zaczął pisać pięć lat temu, „by dać odpór bladze”.
Gość wieczoru, przepytywany przez prowadzącego spotkanie, Andrzeja Kanclerza, opowiadał o sobie, swoim podejściu do pisania, o swoich literackich fascynacjach.  O poezji Waldka pisał w recenzji prof. Piotr Michałowski: ”Waldemar Kazubek tworzy poezję epicką, która gromadzi obrazy i zdarzenia układając je albo w reportażowy bezwładny zapis obserwacji, albo w fabularne quasi-ballady”

Podczas wieczoru usłyszeliśmy kilkanaście utworów, pochodzących z różnych okresów, w tym, 
z przygotowywanego tomiku pt „Trumny z tylnym wyjściem”. Na zakończenie półtoragodzinnego spotkania Waldek otrzymał od przyjaciół przepiękny bukiet kwiatów.  Rozmowy o poezji przeniosły się w kuluary.



Grzegorz Kilear

















Latające traszki

Tego się nie da opowiedzieć to historia o dziurze w ziemi
olbrzymim wyrobisku chłopcach i chronionych płazach
śmierci  dorastaniu i nauce za garażami na torach na drzewach
i cudzych działkach przy bunkrach i na nieczynnej cegielni

pani od biologii pokazywała plansze męskie i żeńskie
narządy rozrodcze patrzcie budowa oka i ucha
wszystkie możliwe otwory ciała nieważne po lekcjach
szło się na cegielnię rzeźbić siebie samego z gliny

rodzice byli źli wiecznie brudne trampki i dziury
w kieszeniach pełnych przygód cud że wszyscy to przeżyli
na jednej z plansz była rzadka jaszczurka – Traszka –
Waldku – to płaz siadaj dwója pamiętaj to zwierzę chronione

jakże trudno je spotkać gówno prawda zabiliśmy
takich może z tysiąc mnożyły się na naszej cegielni
żaden zoolog o tym nie wiedział mieliśmy tam raj a traszki
swoją enklawę i piekło dziecięcych rąk i zabaw

urwisko piętnastometrowe rzut traszką do małego stawu
złamane nogi rozbite nosy szybko schnące łzy bólu
pierwszy otwarty brzuch operacja na żywym organizmie
kiedy Kieła zawołał - kurwa jaka wielka

przybiegł z drugiego brzegu i wylał na glinę zawartość
swojego słoika trzy samce i dwie samiczki
jedna olbrzymia a mówię że znaliśmy się na tym
lepiej niż pani od biologii traszki mieliśmy w małym paluszku

i teraz najlepsze olbrzymia samica na
naszych oczach pożarła samca trwało to pięć minut
a później dwie minuty do podjęcia decyzji
- daj szkło otwieramy jej brzuch wydobyliśmy go całego

martwa samica z otwartym brzuchem martwy

pożarty samiec lepiej i gorzej uczący się chłopcy.









Ballada z Mickiewicza o wuju Helmucie
cz. IV - abisynia

to zwykłe baraki
tutaj trafiają dziady
ale miał fantazję
sufit pierdyknął se w szachownicę
teraz mu dusza uleciała
ruchem konika szachowego
goni muchy wkoło żyrandola

część przedostatnia - sen.mara

zapukaj w
okno. śpi
pijany. zakwita
czernią.
garnek na gazie.

cz. I - os. Mickiewicza 7/1

Wątłe zdrowie, renta.
Wózeczek na złom.
Akordeon, alkohol,
sąsiedzi i koty.
Złote rybki, chomiki.
Dziadek, babka, on.

Teraz tam mieszka jakiś Kołodziejczak.

wstęp - Babka z domu Schuster

Nie, komisarzu, nie zmienię mu imienia
na mniej hitlerowskie, dopóki pan
nie zmieni hitlerowskiego nazwiska.














Fotorelacja : Grzegorz Kielar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane