Robert Miniak
A wiesz, że Cyganie wierzą, że z deszczem spada na ziemię niebo? Potem rozpycha się po kałużach
i trzęsie się
jak rozsypana rtęć, albo lepiej powiedzieć — kawałki sreberka po czekoladzie — takiego wygładzonego, wiesz, paznokciem od końca do końca, z nudów, albo z przyzwyczajenia…
Czekaj, pójdę koniem tutaj, ładny ruch, nie myślisz? Prosto w paszczę lwa. Hahahha, żartowałem, nie możesz teraz nic
zrobić, ten koń nie jest taki zwykły, może to nawet Jednorożec albo Bucefał?
Ten, wiesz, co się słoni nie bał i pod Alexandrem Wielkim chodził. Stoi teraz pod twoim hetmanem i pręży się dumnie. Bucefał, mówiłem Ci, że Bucefał. No dobrze, niech będzie, że nie widzę twojej wieży.
Nie zauważam jej celowo, jak Ty kiedyś, nie dostrzegasz plamy na naszej niebieskiej koszuli. A wracając do Cyganów, to u nas
był taki jeden w sierocińcu, mówili na niego Jaszka. Cholera
wie, Cygan on czy nie Cygan, no jakiś taki czarny był, nieduży. Odmieniec. Z kotem gadał. Takim zwykłym kotem, nawet burym, co to się przy kuchni pałętał. Jak gadał? Nie udawaj, że nie
pamiętasz! No zwyczajnie, tyle że głupio. Na przykład mówił — Wujku, wujku, powiedz cioci, żeby przyniosła więcej pasztetówki.
Hahhaha czujesz? Nie powiedział wprost, tylko tak niby do
kota. I że niby ten kot miał iść do kucharek
i mu tę cholerną
pasztetówkę przynieść. Popapraniec mały. A kiedyś to mu nawet zrobiliśmy kawał i jak on o coś tam tego kota poprosił, to mu chłopaki przynieśli. I wiesz co on zrobił? Nie zgadniesz, za żadne
skarby. No, próbuj… Nie, nie zgadniesz, mówiłem ci. Powiedział „dziękuję Wujku” i tego brudnego burasa pogłaskał. A
przecież to nie żaden kot mu przyniósł, tylko chłopaki dla kawału! Ot,
głupi. Oooo, tu mnie chcesz pionem?! Tak z mańki? Spod króla? Ha, ty chytrusie jeden, wyczekałeś moment, to ja się nad
tobą
lituję, a ty mnie pionem!? I po moim koniku pięknym i
dumnym! Zabiłeś, popatrz jak zabiłeś Bucefała, którego sam
Aleksander dosiadał i aż do Indii na nim dojechał!!!
Masz szczęście, że mam do Ciebie słabość, bo kto inny to by Ci tego konia nie darował. Ale ja Ci daruję. Nie pierwszy
raz, i nie ostatni. Powiedzmy, że ten koń to nie był Bucefał, tylko
Pegaz i wcale go nie zabiłeś, tylko sam odleciał do nieba.
Ciiiiii, nie mów przy mnie o lataniu, lepiej powiedz ile to już gramy
razem? Trzy lata? A może cztery? Czekaj, zaczęliśmy jak umarł ten
spod siódemki, no pamiętasz, ten co chrapał, co to potem wszyscy odetchnęli, jak wreszcie umarł. To już będzie ze cztery
lata. A może nawet pięć? Cholerka, może być!
Popatrz, jaki człowiek się na starość ułomny robi. Niedługo zapomnę, czy się rano wypróżniałem czy nie. Cholerna
starość. A tego Jaszkę, to chłopaki tak z bliska nie bili. Brzydzili
się. Bo pluł. Zaraz jak tylko kto na niego skoczył, to on zaraz do
plucia się brał. Że niby taką broń miał. Ale to tylko na blisko, bo
z daleka to kijem czy kamieniem nieraz oberwał. Zresztą,
głupio tak popaprańca bić. Jak nie mógł opluć, to kulił się w sobie
jak
jeż. Nie honor. A może on nie był Cygan tylko Żyd? Wszystko jedno. Pluł i tyle. I z kotem gadał. A pamiętasz tego grubego Romana, który zawsze słuchał radia i wszyscy go się pytali jaka będzie pogoda? Też już
umarł. W zeszłym roku. Na wiosnę. Tutaj wszyscy umierają na wiosnę,
jakby chcieli, by ich w świeżej ziemi kłaść. Nie zmarzniętej
na kość, tylko takiej wiesz, pulchnej, nowej. Królóweczko powiedz przecie, kto najmądrzejszy jest na świecie? Hahahhaha no bez przesady, jeszcze nie
najmądrzejszy, a ty mi się tak tu nie wysuwaj, bo zaraz mata dostaniesz.
Zobaczysz! Pamiętasz, jak się razem zakochaliśmy? W tej jasnowłosej Rosjance z Sewastopola. Mówiła po francusku, polsku i jeszcze jakoś tam. Miała bardzo drobne stopy.
Zawsze nosiła czarne rajstopy
i szarą wełnianą spódniczkę. Taką plisowaną. A swoją drogą zawsze byłem ciekaw, jak te kobiety takie spódniczki prasują. Przecież jak jedna fałda będzie
pod żelazkiem to następna się gniecie. Hm… w sumie to i tak bez znaczenia. Jak ona miała na imię? Julia? Nie, nie Julia, Lidia. Zupełnie nie po rosyjsku. Powinna być jakąś Tamarą czy Wierą a nie
Lidią. Prawda? Opowiedziałem jej kiedyś całą prawdę
o podziemnych
olbrzymach. Tych, którzy są pochowani i nie mogą wyjść na powierzchnię. Z tej złości tylko walą pięściami o wieko
ziemi i aż ono się pofałduje i stąd się biorą góry. Nie wyśmiała nas
wtedy,
tylko popatrzyła, tymi swoimi wielkimi błękitnymi oczami i
dała się pocałować. Boże, jakie to były piękne czasy!! Eeeeeh,.
No co? Nie pamiętasz nawet tego?
Diabeł mnie pokarał takim przeciwnikiem! Naprawdę nie pamiętasz Lidii Rosjanki w czarnych pończochach i pantoflach na półsłupku? Żałosny
jesteś w tej swojej niepamięci… A może tego, że się całowała też
nie
pamiętasz? No i mam Cię! Dałeś się złapać na stary numer, zobacz co teraz zrobię z tym twoim gońcem! Szast prast i po nim! Hahaha, ale mi przymusik wyszedł, aż się nie spodziewałem! Nie, nie chcę rozmawiać o córce. Wyjechała i tyle. Mogła przecież zostać, mieszkanie było. Ale ona się uparła. Że niby tutaj to życia nie ma. Jeśli tu nie ma, to gdzie jest? No ja się pytam, gdzie? Czy nie mogła pracować w tym sklepiku na osiedlu? Jak Dorotka Stelmaszczyków? Londynu jej się zachciało! Skąd wtedy wziąłem przepustkę na lotnisko? Nie pamiętam, może znalazłem, a może przekupiłem kogo trzeba? Mówili, że nikt wcześniej nie położył się pod kołami samolotu. Ale już mówiłem, że nie chcę rozmawiać o córce! Powiedziałem wtedy wszystko! Teraz chcę tylko spokojnie skończyć tę partię.No
i masz mata! Zobacz, jak ładnie się ustawiłeś pod wieżę. Mój ruch twoja wina! Mój ruch Twoja śmierć! Musisz się jeszcze wiele nauczyć! Oj, dużo! Mamy bardzo dużo czasu dla siebie. A wiesz, że Cyganie wierzą, że czas nie istnieje? Zupełnie tak jak pegaz i jednorożec.
________________________
Autorska Książka Literacka – Świdnica 2013
publikacja za zgodą Autora
Jak Wy to robicie? nie wiem.
OdpowiedzUsuńmateriały z pierwszej ręki. Gratuluję!
Opowiadanie niczym zaproszenie. Nic tylko czekać na Świdnicę.
Pozdrawiam.
Jeremi.