Jakobe Mansztajn
MNIEJ WIĘCEJ
odkąd zamieszkaliśmy w nowym domu
mamy wszystkiego więcej. ogród,
którego nie mieliśmy, w którym rośnie
sporo zalet, dużą kuchnię z dużym stołem,
co pomieściłby drugą taką jak nasza.
mamy solidne drzwi, które z każdą próbą
zamykają się szczelniej i coraz więcej
swobody w planowaniu jak to wszystko
powinno wyglądać. mamy też więcej czasu
do stracenia (tyleśmy razem przeszli),
lepszą wodę i coraz dłuższy dystans,
między jednym a tym samym brzegiem.
odkąd zamieszkaliśmy w nowym domu
mamy wszystkiego więcej. ogród,
którego nie mieliśmy, w którym rośnie
sporo zalet, dużą kuchnię z dużym stołem,
co pomieściłby drugą taką jak nasza.
mamy solidne drzwi, które z każdą próbą
zamykają się szczelniej i coraz więcej
swobody w planowaniu jak to wszystko
powinno wyglądać. mamy też więcej czasu
do stracenia (tyleśmy razem przeszli),
lepszą wodę i coraz dłuższy dystans,
między jednym a tym samym brzegiem.
pada komenda. ruszyć w głąb wątłych rusztowań gałęzi.
mamy trzy "carmeny", trzy pomarańczowe
oranżady w proszku, nielada kosmos nad i pod koszulkami
ciałka cienkie jak zapałki (jeśli wymienić wszystko)
na czubek wciągnąć kolorową szmatę - to teraz nasze
drzewo. niebo odmyka się i kurzy jak rozcięta stopą woda.
dalej już tylko trzask rąk, stłuczone czoło,
plamki krwi na koszulce (jeśli wymienić wszystko)
dawno, dawno temu
chłopczyk spada z nieba i uderza o blat boiska.
rozpina sobie kość, przez kark miga dreszcz.
chłopcu jest zimno i innym jest, kiedy tak patrzą,
jak krew zbiera się w miejscu przegięcia i
za chwilę odpryśnie. październik, kilka lat później.
dorośli chłopcy, dorosłe dziewczęta, śmierć -
wydanie drugie, poprawione. w miejscu otwarcia
kochankowie zapuszczają się sobie w krew.
niebawem wypływają przez rozgryzioną wargę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane