Kazimierz Rink
ARS POETICA
Wiersz złoci się jak rozdmuchiwana wiatrem kobiecość,
owija nici nagich wersów wokół nadgarstków powietrza.
Wchodzisz. To może być przedmieście krętych uliczek
albo pokój z beżem rolet niewidocznych w słońcu.
Z profilem każdej z tych bezsennych nocy.
Znajome fluidy, odblaski, dźwięki ściennej cytry
czasem skrzypiec skuszonych symetyrią kostki obojczyka
pamiętającą nie tylko wydarte oktawom sekrety.
Jest późne popołudnie albo wczesny ranek.
Myślisz - nie ma w tym perły muszkatu
ni wstążki wiążącej kwiaty martwych natur.
Lecz co trwa nie znika. Skubacze parapetów.
Bractwo okruchów i skwarków
odbite w lusterkach blaknącej poświaty metafor.
Tęsknisz. A korce liter ciągle nie z tej księgi.
Wiersz przędzie światło rozstań, czyste i kobiece,
jakąś porą tajemną wychodzi z ukrycia.
Drżenia, przysięgi, ekstazy. Brzask jasnoniebieski.
I podróż do zapisania - światłoczułość stopy
odsłaniającej na przekór śnieżny rąbek snu.
Św. FAUSTYNA. DZIENNICZEK
Dotknąć Cię szeptem wierzbowej gałązki
Albo cienistość parkanów nałożyć na habit
Jaki to dotyk? Pewnie jak z traw grząskich
Co rozmodlone pluszczą na równi z łąkami.
W Twoim Dzienniczku confessio świecy. Ptak szybujący
Nad pogodą ikon. Dzień we mgle odchodzący
W stronę niepojednanych w utracie zasmuceń
Po modlitewnej z serca wysupłanej nucie.
Jesteś wodą rozwidlonej drogi, tych co gubiąc trakty
Nie zdążą już do oaz ni źródeł. Anioł ich prowadzi
Do Ciebie, w Dom Błękitnooki, może coś poradzisz?
WPISANI W CZERWIEŃ
pamięci Waldemara Milewicza
Zawsze ta sama pogoń za życiem
wybierająca azymut z ciemnej strony straceń
samotność Nicholsona w matni pustynnych Tatarów
i wracający po latach łoskot wieczornych doniesień
bzy potargane monsunem cierpkich niedowierzeń
nie bogowie jeszcze nawet nie żołnierze
raczej chłopcy malowani na wylot
wpisani w czerwień na niebotycznej barykadzie słońca
Po żar zenitu i ciszę dudniącą
w kadrze wygaszonych lontów
Śladu nawet dotyku wiatru na ustach
stłuczonej na szybie jeepa odysei
Opowieść nie do dźwignięcia
między jednym wdechem a wydechem
Jak porzucona kurtka strzęp psalmu
i dziewicza nietykalność kabury
_____________________________________________________________
opublikowane za zgodą Autora
opublikowane za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane