środa, 17 lipca 2024

po karku lepkim truchtem wspina ci się wiersz

 

                                       Anna Luberda Kowal

 

 

 

 

rtęci ćwierć

 

wszystko ma zdrowe tylko się w niej uwiła

jakaś noc bez księżyca zimne gniazdo

 

 

 

jeżdżę z lustrem na tylnym siedzeniu

bo i po co się rozszywać

obywatel z cheshire miał swój uśmiech

a spróbuj go zerwać

wydrapie ci myśli

 

 

 

 

 

        chce nie

                                           

                                                pamięć to wiara w roztargnienie tego, który milczy

                                             Roman Honet

 

łyżka wypada jej z ręki
na samą myśl że to kolejny dzień
na stare żale nie ma nowych kieszeni
na uśmiechy nie ma policzków
a poranki nie obiecują niczego
co chciałaby pokolorować
wstaje i strzepuje grudki ziemi
nadal tkwią w zębach
zgrzyta na słońce





        odmówina
 
 
twój lekarz właśnie wyznał że boi się hamaków 
i czosnków olbrzymich przez chwilę jest ci lżej 
a potem twój kompas zaczyna się chybotać
powinienem zmienić lekarza czesać równy przedziałek
i rano jadać tylko jedno sadzone jaje
jeszcze ciągle żyją ci których śmierć wybawi
od twojego rachunku żalów za ich nieodżałowane zło
 
po karku lepkim truchtem wspina ci się wiersz
ale czeka jeszcze na rozluźnienie frazy
dygoczesz frędzluje ci tętno ściekasz po własnych plecach
zastygasz pod powiekami z wygniecionej cynfolii
 
wiedziałeś kulki rtęci mogą dać taki dreszcz
że trzewia nie chcą się kurczyć klasycznie raz w tygodniu
 


 

 krnąbrnę
 
 
najwyższy jest czas.
potem długo nic i cztery skręty.
co wina, to wino,
co chwila, to minąć.
uwieram przepełniona cudzym oczekiwaniem
reszty z wiem przeżyłam doradzam.
a najniższy guzik jest zawsze pod podłogą,
najkrótsza kiecka woła o kalendarz,
najlepsze trucizny dają bez pytań o licencję na umiar.
na umarł i czy w  butach
na stole będę dzisiaj tańczyć?
nie, proszę pana, ja wolę na pianinie.


 

 

        nie czytaj


a jeśli wszystko co się wydarza
to moment najgęstszy tuż przed wybudzeniem

rozciąga się czas w niewyobrażalne
przewroty duszą do góry
spadanie w głąb krzyku
usta zalane strachem
nocy nie rozrzedzisz
wyciąganie spowiedzi żyła po żyle
wypruwanie szwów z pamięci
a jeśli prawda to odbarwianie mapy
plik niespisanych snów
rzęsy zbyt bliskie spopielenia

 


 __________________________________

Publikacja za zgodą Autorki

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane