Kolejny tomik Tomasza Kowalczyka pt.: poza granicą perswazji
jest - jak słusznie zauważył we wstępie do tej książki Jarosław
Trześniewski-Kwiecień - wyrazem postawy współczesnego Hioba, który
dialoguje z Bogiem na temat...no właśnie, "cofnięcia aktu łaski" (?), z
postępującym za tym rozczarowaniem, buntem, poczuciem krzywdy
naznaczenia i napiętnowania, niczym nieusprawiedliwionej izolacji ofiary
takiego
naznaczenia. Murem izolującym jest choroba dziecka na autyzm. Pomocnym
dla zrozumienia poezji Tomasza Kowalczyka jest fakt, że autor jest ojcem
takiego dziecka i znając problem z autopsji drąży boski wyrok,
zatrzymując się w tej fazie sporu Hioba z Bogiem, w którym jest
niezgoda, rozpacz i zwątpienie.
Mam wrażenie potraktowania tajemnic świata nadprzyrodzonego na
planie realiów świata doczesnego, w którym autor przykłada Bogu miarę
ludzkich przymiotów, w których władza, decyzje panującego takie jak
wyrok czy łaska, podlegają wyłącznie nieuzasadnionym kaprysom boskiego
decydenta. Czując się zakładnikiem Boga autor ( bogatszy o doświadczenie
Hioba) wydaje się nie zauważać, że normy i prawa boskie, nie zawsze
zrozumiałe i dostępne rozumowi, mają swoją odpowiedź
w wierze. Ratio w tłumaczeniu ludzkich losów i dziejów świata okazuje
się bezsilne i - cytując autora: "ciągle oblewa egzamin z teorii poznania".
Nasuwa się pewne porównanie dotyczące widzenia porządku boskiego w
kontekście porządku ustalanego przez ludzi dla ludzi, że jest to
widzenie zająca patrząc na flaminga (!). Albo odwrotne... Tak patrząc,
sami sobie zacieramy drogę do transcendencji, ale też zamazujemy sami
sobie ogląd rzeczywistości. Doświadczenia
kulturowe w rodzaju lektury Blaszanego bębenka Guntera Grassa, opowieści
biblijnych i ewangelicznych, mających wyjaśnić istotę porzucenia,
odepchnięcia a przez to zmarnowania bytu człowieczego zawodzą. Dlatego
autor pytający o sens dziedzictwa kulturowego w połączeniu z
napiętnowaną nieszczęściem egzystencją przypomina w swoim rozdarciu
Blaise'a Pascala, który w pośmiertnie opublikowanych Myślach pisze:
..."Wyobraźmy sobie gromadę ludzi w łańcuchach, skazanych na
śmierć; co dzień kat morduje jednych na oczach drugich, przy czym ci,
którzy zostają, widzą własną dolę w niedoli swoich bliźnich i spoglądają
po sobie wzajem z boleścią, a bez nadziei, czekając swojej godziny. Oto
obraz doli ludzkiej"....
Podczas gdy autor poza granicą perswazji próbuje po kantowsku
racjonalizować paradoks daru życia i jak Kant nie uznawać żadnych innych
granic wyjaśniania rzeczywistości aniżeli te, które wyznacza rozum,
obserwując jednocześnie, jak ów gmach (dom) rozsypuje się "jak domek z kart"; Pascal zauważa, że rozum pozostawiony sobie prowadzi do niekończącego się i pozostającego bez odpowiedzi sceptycyzmu. Dlatego Pascal powiada: "Ukorz się rozumie, bo
rozum musi nastawić uszy na prawdziwego pana ludzkiej kondycji: Słuchaj Boga...".
A Pascal rzeczywiście usłyszał Boga nocą 23 listopada 1654 roku. Była
to słynna jego "noc ognia". Warto wspomnieć, że podobną noc miał
Słowacki i Gałczyński ( w Katedrze Notre Dame w Paryżu). Bóg spekulacji
filozoficznych oznacza intelektualne niezrozumienie doświadczenia wiary.
A jednak intelektualna wiwisekcja sytuacji egzystencjalnej to
imperatyw, który zmusza autora do podjęcia drogi, aby
zmierzyć się z autentyzmem własnych myśli. Dużo wcześniej od Pascala św.
Tomasz z Akwinu, łącząc to co naturalne i to co duchowe oświadcza: " Jeśli rozum bez wiary jest pusty, to wiara bez rozumu jest ślepa".
Poszukiwania autora pozornie zakończone klęską przynoszą
nieoczekiwanie owoce w postaci tomu świetnie napisanych wierszy,
świetnych pod kątem zgłaszanych problemów i tez, ale także pod kątem
dyscypliny językowej, sposobu prowadzenia myśli. Pomimo zgłoszonych
tutaj zastrzeżeń co do postawy światopoglądowej, pod względem formalnym
każdy wiersz jest dopracowany zarówno w treści jak i w zapisie, będących
analogią do powiedzenia wielkiego badacza Kanta - W.H. Walsh'a:
"Chciał podkreślić autorytet nauki, wiedzy, zachowując jednak autonomię moralności, wiary i bojaźni bożej."
Rozwijając, sam sobie autor postawił to gigantyczne, wciąż czekające i
nas zadanie, jak rozczarowanie światem spowodowane przez dokonaną w
naukach przyrodniczych rewolucję kopernikańską i newtonowską pogodzić z
natchnionym przez moralność, estetykę i inne wartości kulturowe - np.
religijne z ludzkim doświadczaniem bytu. W tym z osobistym, bolesnym
doświadczeniem ojca. Czy takie
pogodzenie jest możliwe. I Tomasz Kowalczyk zadaje pytanie, czy nauka i
moralność skazane są na osuwanie się w nihilizm. Tym bardziej, że ofiara
Syna Bożego, Chrystusa, z czysto ludzkiego punktu widzenia wydaje się
daremna, niepotrzebna, skoro Syn Boży dokonujący cudów w leczeniu
chorych, a teraz po zmartwychwstaniu królujący nad światem, zaprzestał
uzdrowień, gdyż:
...pokusy zaprzestania uzdrowień trafiają na podatny grunt
ponieważ lekarze przypisują sobie wszystkie zasługi
... ...
/dziewczyno ja ci mówię wstań/
W tle powyższego pojawia się trudne pytanie, czy pycha ludzka jest
przeszkodą osiągnięciu łaski bożej (?). Odpowiedź jest jeszcze
trudniejsza, albowiem Duch Święty tchnie kędy chce. Czy zatem tytułowe zaprzeczenie ewangelicznym słowom Chrystusa w brzmieniu autora książki poetyckiej: "nie pozwalajcie dzieciom przyjść do mnie"
wynika z braku cierpliwości, jednej z podstawowych cnót wierzącego, czy
też z idącą w parze niezdolnością wygrzebania się z wątpliwości i
studni niewiary, aby pokonując samego siebie, przezwyciężyć i upokorzyć
bluźnierczy rozum. (?)
Choć pointa większości wierszy, jeśli nie pytajnikiem to kończy się
w atmosferze negacji i zagubienia, to zasadniczo ta via dolorosa
negacji domaga się ( w domyśle - prawem paradoksu) negacji negacji
(!)...
powietrze przywołane dotykiem
bez sprzeciwu nadstawia karku
po którym wdrapujesz się na sam wieczór
nie nadążasz za własnymi krokami
myśli pozostawione z tyłu dostają zadyszki
jakby chciały zostać w minus nieskończoności
na twojej twarzy nieruchomieje noc
wtedy pochylasz się nad zeszytem
słowa z niedowierzaniem otwierają oczy
odkrywając własne znaczenia sprzed kilku lat
na rachunki zabrakło wytrwałości
sumienie uwięzione w matriksie
próbuje resztkami sił dotrzeć do światła
świt zaostrza ci rysy
poleceniem powrotu między oba światy
/we śnie jesteś zupełnie inny/
Znamienna jest dedykacja autora analizowanego tu zbioru wierszy:
Mojemu synowi Kamilowi
aby pomógł w uzdrowieniu
swojego anioła stróża
Odwrócenie odpowiedzialności opiekuna wobec podopiecznego - owszem -
jest intelektualną prowokacją, ale jest także głośnym wołaniem do
nieba, wojną starotestamentowego Jakuba z aniołem. Kto tą wojnę wygra
przestaje być istotne, bo i tak tą wojnę wygrała poezja.
/Tomasz Kowalczyk; poza granicą perswazji; Lublin 2013/
Jacek Sojan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane