piątek, 1 września 2017

Co jest poza granicą perswazji - o tomiku poezji Tomasza Kowalczyka



Kolejny tomik Tomasza Kowalczyka pt.: poza granicą perswazji jest - jak słusznie zauważył we wstępie do tej książki Jarosław Trześniewski-Kwiecień - wyrazem postawy współczesnego Hioba, który dialoguje z Bogiem na temat...no właśnie, "cofnięcia aktu łaski" (?), z postępującym za tym rozczarowaniem, buntem, poczuciem krzywdy naznaczenia i napiętnowania, niczym nieusprawiedliwionej izolacji ofiary takiego naznaczenia. Murem izolującym jest choroba dziecka na autyzm. Pomocnym dla zrozumienia poezji Tomasza Kowalczyka jest fakt, że autor jest ojcem takiego dziecka i znając problem z autopsji drąży boski wyrok, zatrzymując się w tej fazie sporu Hioba z Bogiem, w którym jest niezgoda, rozpacz i zwątpienie.
Mam wrażenie potraktowania tajemnic świata nadprzyrodzonego na planie realiów świata doczesnego, w którym autor przykłada Bogu miarę ludzkich przymiotów, w których władza, decyzje panującego takie jak wyrok czy łaska, podlegają wyłącznie nieuzasadnionym kaprysom boskiego decydenta. Czując się zakładnikiem Boga autor ( bogatszy o doświadczenie Hioba) wydaje się nie zauważać, że normy i prawa boskie, nie zawsze zrozumiałe i dostępne rozumowi, mają swoją odpowiedź w wierze. Ratio w tłumaczeniu ludzkich losów i dziejów świata okazuje się bezsilne i - cytując autora: "ciągle oblewa egzamin z teorii poznania".  Nasuwa się pewne porównanie dotyczące widzenia porządku boskiego w kontekście porządku ustalanego przez ludzi dla ludzi, że jest to widzenie zająca patrząc na flaminga (!). Albo odwrotne... Tak patrząc, sami sobie zacieramy drogę do transcendencji, ale też zamazujemy sami sobie ogląd rzeczywistości. Doświadczenia kulturowe w rodzaju lektury Blaszanego bębenka Guntera Grassa, opowieści biblijnych i ewangelicznych, mających wyjaśnić istotę porzucenia, odepchnięcia a przez to zmarnowania bytu człowieczego zawodzą. Dlatego autor pytający o sens dziedzictwa kulturowego w połączeniu z napiętnowaną nieszczęściem egzystencją przypomina w swoim rozdarciu Blaise'a Pascala, który w pośmiertnie opublikowanych Myślach pisze:

..."Wyobraźmy sobie gromadę ludzi w łańcuchach, skazanych na śmierć; co dzień kat morduje jednych na oczach drugich, przy czym ci, którzy zostają, widzą własną dolę w niedoli swoich bliźnich i spoglądają po sobie wzajem z boleścią, a bez nadziei, czekając swojej godziny. Oto obraz doli ludzkiej"....


Podczas gdy autor poza granicą perswazji próbuje po kantowsku racjonalizować paradoks daru życia i jak Kant nie uznawać żadnych innych granic wyjaśniania rzeczywistości aniżeli te, które wyznacza rozum, obserwując jednocześnie, jak ów gmach (dom) rozsypuje się "jak domek z kart"; Pascal zauważa, że rozum pozostawiony sobie prowadzi do niekończącego się i pozostającego bez odpowiedzi sceptycyzmu. Dlatego Pascal powiada: "Ukorz się rozumie, bo rozum musi nastawić uszy na prawdziwego pana ludzkiej kondycji: Słuchaj Boga...". A Pascal rzeczywiście usłyszał Boga nocą 23 listopada 1654 roku. Była to słynna jego "noc ognia". Warto wspomnieć, że podobną noc miał Słowacki i Gałczyński ( w Katedrze Notre Dame w Paryżu). Bóg spekulacji filozoficznych oznacza intelektualne niezrozumienie doświadczenia wiary. A jednak intelektualna wiwisekcja sytuacji egzystencjalnej to imperatyw, który zmusza autora do podjęcia drogi, aby zmierzyć się z autentyzmem własnych myśli. Dużo wcześniej od Pascala św. Tomasz z Akwinu, łącząc to co naturalne i to co duchowe oświadcza: " Jeśli rozum bez wiary jest pusty, to wiara bez rozumu jest ślepa".
Poszukiwania autora pozornie zakończone klęską przynoszą nieoczekiwanie owoce w postaci tomu świetnie napisanych wierszy, świetnych pod kątem zgłaszanych problemów i tez, ale także pod kątem dyscypliny językowej, sposobu prowadzenia myśli. Pomimo zgłoszonych tutaj zastrzeżeń co do postawy światopoglądowej, pod względem formalnym każdy wiersz jest dopracowany zarówno w treści jak i w zapisie, będących  analogią do powiedzenia wielkiego badacza Kanta - W.H. Walsh'a: "Chciał podkreślić autorytet nauki, wiedzy, zachowując jednak autonomię moralności, wiary i bojaźni bożej." Rozwijając, sam sobie autor postawił to gigantyczne, wciąż czekające i nas zadanie, jak rozczarowanie światem spowodowane przez dokonaną w naukach przyrodniczych rewolucję kopernikańską i newtonowską pogodzić z natchnionym przez moralność, estetykę i inne wartości kulturowe - np. religijne z ludzkim doświadczaniem bytu. W tym z osobistym, bolesnym doświadczeniem ojca. Czy takie pogodzenie jest możliwe. I Tomasz Kowalczyk zadaje pytanie, czy nauka i moralność skazane są na osuwanie się w nihilizm. Tym bardziej, że ofiara Syna Bożego, Chrystusa, z czysto ludzkiego punktu widzenia wydaje się daremna, niepotrzebna, skoro Syn Boży dokonujący cudów w leczeniu chorych, a teraz po zmartwychwstaniu królujący nad światem, zaprzestał uzdrowień, gdyż:

...pokusy zaprzestania uzdrowień trafiają na podatny grunt
ponieważ lekarze przypisują sobie wszystkie zasługi
... ...
/dziewczyno ja ci mówię wstań/

W tle powyższego pojawia się trudne pytanie, czy pycha ludzka jest przeszkodą osiągnięciu łaski bożej (?). Odpowiedź jest jeszcze trudniejsza, albowiem Duch Święty tchnie kędy chce. Czy zatem tytułowe zaprzeczenie ewangelicznym słowom Chrystusa w brzmieniu autora książki poetyckiej: "nie pozwalajcie dzieciom przyjść do mnie" wynika z braku cierpliwości, jednej z podstawowych cnót wierzącego, czy też z idącą w parze niezdolnością wygrzebania się z wątpliwości i studni niewiary, aby pokonując samego siebie, przezwyciężyć i upokorzyć bluźnierczy rozum. (?)
Choć pointa większości wierszy, jeśli nie pytajnikiem to kończy się w atmosferze negacji i zagubienia, to zasadniczo ta via dolorosa negacji domaga się  ( w domyśle - prawem paradoksu) negacji negacji (!)...

powietrze przywołane dotykiem
bez sprzeciwu nadstawia karku
po którym wdrapujesz  się na sam wieczór
nie nadążasz za własnymi krokami
myśli pozostawione z tyłu dostają zadyszki
jakby chciały zostać w minus nieskończoności
na twojej twarzy nieruchomieje noc
wtedy pochylasz się nad zeszytem
słowa z niedowierzaniem otwierają oczy
odkrywając własne znaczenia sprzed kilku lat
na rachunki zabrakło wytrwałości
sumienie uwięzione w matriksie
próbuje resztkami sił dotrzeć do światła
świt zaostrza ci rysy
poleceniem powrotu między oba światy

/we śnie jesteś zupełnie inny/

Znamienna jest dedykacja autora analizowanego tu zbioru wierszy:
Mojemu synowi Kamilowi
aby pomógł w uzdrowieniu
swojego anioła stróża

Odwrócenie odpowiedzialności opiekuna wobec podopiecznego - owszem - jest intelektualną prowokacją, ale jest także głośnym wołaniem do nieba, wojną starotestamentowego Jakuba z aniołem. Kto tą wojnę wygra przestaje być istotne, bo i tak tą wojnę wygrała poezja. 

/Tomasz Kowalczyk; poza granicą perswazji; Lublin 2013/

Jacek Sojan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane