Małgorzata Południak
Z
nieobecności
Mogłabym się
wyrwać i schować kawałek po kawałku,
który
przekreśli nasze terytorium. Solidnie okopana
zaimkami
dzierżawczymi przetrwać, chociaż drzewa
rozkołysały
się na moją trwogę.
Zaczęłam
rozumieć śpiew dybuków, kolejny rozpad
jedności,
ontologiczną reprezentację nieobecnych.
Długością
spódnic zasłaniam sobie przed nimi kolana,
uszy.
Zawzięcie
ćwiczymy ciało, reguły, rezygnujemy z kawy,
przyjaznych
gestów osadzonych w barowym tłumie malowanych
ptaków.
Tresujemy się potencją, zmagamy z językiem,
z
drukowanymi literami kwitnącymi na ścianach muzeów.
Czy to
możliwe, abyś nagle zróżowiał, zawieszając się powtarzał
zadania
wyświetlone na monitorze, mówiąc, że improwizujesz?
Kolekcjonujesz
bardziej ostre czy niecierpliwe stany,
przez które
przechodzimy we śnie. Aż zapadasz w pustkę,
jękliwe
fale, dźwięk skrzypiec z pierwszej części czterech
pór roku.
Poranek i znowu żadnej tajemnicy w zasięgu.
Dorocie
Od początku
Skupiam się
na temacie rozmowy, ale niewiele wiem o domach wariatów.
Ale jak mam
dowiedzieć się, o co chodzi, pytam. Spokojnie, nie pękajmy
ze śmiechu.
Na trawniku stoją posągi. Przez tysiąc lat na coś czekają
bez słowa i
oddechu. Sytuacja prowokuje, jakbyśmy w półśnie dryfowali
pomiędzy
cierpliwością a echem migotania przedsionków.
Nagle
wyrywam ci z ręki łyżeczkę, inne przedmioty zostawiam na później
dlatego, że
zajmują bardziej, niż widok za oknem. Jesteś przekonana,
że nad
oceanem drzewa rosną prędzej, a mężczyźni kochają
mocniej.
Kiedy wypłaczesz się, ominie cię atak furii. Nie widzę odpowiednio wysokich
drabin ani
psa, który od wczoraj nie wrócił z piłką. Szukam okularów, chryzantem, smaku
calvadosu.
Przymus latania pojawił się, kiedy przestałaś dla mnie rysować.
Wtedy
pomyślałam, że to absolutnie normalne. Muszę i mogę. Właściwie w jakim celu
wszystko
masz udowadniać, cicho zamykać drzwi, drugą ręką wyjmować list z koperty.
Nie ma
innego wyjścia.
Marzy ci się
dom. Facet, który na chwilę obok ciebie przystanął, nagle zawiesił
się i po
tylu latach dziękujesz Bogu, że nie zwariowałaś. Pamiętam, przez niego
upuściłam
widelec. Opowiedz od początku. Rozglądasz się, zrozum tylko trochę jesteśmy
święte, ale
bardziej zdziwione. Czekam, aż skończysz kolorować serwetkę, którą poskładasz
zgodnie ze
sztuka origami. Od wieków Japonki składają kimono i kołdrę według określonej
kolejności.
Nagrałam każde twoje słowo, chciałaś mi przekazać coś jeszcze, wiem, że
ćwiczyłaś
onieśmielenie
z tysiąc razy.
Baśce
Potrząsanie
Miałam
pomysł, kiedy robiliśmy to po omacku. Blisko ziemi,
która
wypełniła kieszeń. Opowiem o tym i o tamtym odgłosami
lasu, galopu
zwierząt, ale nie teraz. Prostuję się, wycieram, ocieram
jak wtedy.
Podwajam ciekawość, żeby się znowu zgubić. Z trudem lądujemy
w jeziorze,
znikamy aż dziennik przerywa ciszę.
Dlatego
podajesz podłużne przedmioty, jesteś pewien, że zbudowaliśmy dom,
mieszka w
nim człowiek z wędką, kowboj, kilku Azteków i nie zapędzisz mnie
pod kołdrę.
Zgaduję czego szukasz, przewracasz mebel, naprawdę cieszę się,
marzenia
przywierają do podłogi, skóra zmienia kolor, ktoś nas obserwuje.
Zapisujemy
kartki, ukrywam je w notesie, w książkach,
w zasięgu
szafek.
Pragnę cię
zatrzymać. Mam tysiąc pomysłów, odruchów, przekręcam klucz dwa razy,
wymyślam
gwiazdy i chwilę, kiedy się ode mnie odwrócisz, zawiesisz jemiołę
nad
drzwiami, coś w rodzaju trwałości i mocy. Nadal podobają ci się moje oczy,
mały dołek z
prawej strony, zmiany. Namacalny haj, więc ze śmiechu,
jak w sambie
de roda, dygoczę biodrami. Mam dość opowiadania, nudy,
leżenia na
dnie.
________________________________________________
publikacja
za zgodą Autorki
"Od początku" - jest taki mój, bez moich słów rozmowa, podkreślona myślami, marzeniami, oczywistością, na którą patrzę ciepłym okiem.
OdpowiedzUsuńdotykasz..
OdpowiedzUsuń...a nawet potrząsasz, od środka
OdpowiedzUsuńsłowami wywracając rzeczywistość na lewą stronę
wierzę w ornitologiczną reprezentację nieobecnych...
OdpowiedzUsuńMuszę to przemyśleć :)
UsuńMuszę to przemyśleć :) dziękuję
UsuńCudne :*
OdpowiedzUsuń:* pozdrawiam i dziękuję :)
Usuń"ze smiechu... dygoczę biodrami" - dopiero czytając te słowa, uświadomiłam sobie oczywistość takiego dygotania biodrami, ale chyba nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby użyć takiego określenia.... No ale na szczęście, to Ty jesteś poetką, a nie ja... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzetrząsanie wszystkiego od początku z powodu Twojej nieobecności... Pragnąłem Cię zatrzymać, bo marzył mi się dom, w którym mógłbym się schować kawałek po kawałku w trzech częściach prześwietlanych nawzajem słowami. Mam tysiąc pomysłów na... czytanie.
OdpowiedzUsuń:)) Z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuń