Bywalcy kawiarni „Cudowne
Lata” i spotkań prowadzonych przez Jacka Sojana wiedzą jak klimat tego lokalu
służy poezji. W sobotę 22 lutego 2014 roku odczuli to uczestnicy wieczoru
poezji Ady Jarosz
i Moniki Niżygorockiej. Obie
młode poetki pochodzą spoza Krakowa (Ada spod Opola, a Monika
z Gdańska), choć
Monika zadomowiła się niedawno w grodzie Kraka na dłużej.
Jacek prezentację bohaterek
spotkania rozpoczął od Moniki, czytając dość obszerną, spisaną przez siebie
recenzję jej debiutanckiego tomiku „Małe obserwatorium”. Z recenzji ja – laik
literacki – wyniosłam, że warto zapoznać się bliżej z wierszami w nim
zawartymi. Sama poetka zaprezentowała dziesięć wybranych utworów z tomiku i
najnowszych. Ada została przedstawiona, prowadzący omówił jej poetykę, a
następnie poetka przeczytała kilka swoich wierszy. Dwie różne poetyki, dwa
różne sposoby interpretacji, ale obie ciekawe.
W rozmowie z bohaterkami
wieczoru padło m.in. pytanie o porównanie podobnych spotkań
w Gdańsku i w
Krakowie, głównie w aspekcie liczby osób zainteresowanych udziałem w wieczorach
poetyckich. Nie będę podawać wyniku krótkiej dyskusji. Można się domyślić.
Po głównej części wieczoru,
odbył się, jak zawsze u Jacka, Turniej Jednego Wiersza. Wzięło w nim udział
tylko czterech autorów, a jurorami były bohaterki wieczoru. Wygrane wino
wypiliśmy w innym pomieszczeniu po zakończeniu spotkania. Niestety, konieczność
opuszczenia sali, w której odbywało się wieczór, spowodowała, że nie był on
zbyt długi i nie udało się w szerszym gronie podyskutować.
No, ale i tak uważam, że
było to kolejne, ciepłe, udane spotkanie z poezją.
Anna Blaschke
foto. Anna Blaschke
turniejowy wiersz Cudownych lat
z Albionu
nie tak dawno
męczyły go skundlone myśli
pilnował budy na chwilę teraz
bez szans na salony na chwilę potem
patrzył z pogardą
na michę nadgryzionych funtów
co pchłami zwiezionymi zwodzą
co gryzły jak one
nocami
śliniąc się wzdychał
do smalcu ze skwarkami
do chleba żytniego
do Niej
dzisiaj
rzadko już wraca do
rzeki pełnej obcej wody
mętnej nieczytelnym pismem
zamulonej brudnej
czasami leci by
zajrzeć w oczerety rozchwiane
na marginesie minionego
znajduje ziarenko bywa dwa
lecz daleko im do wymarzonych
kamyków w niebieskiej szkatułce
owiewa je czas
wietrzeją
wkrótce zostanie
nic
Tak, Cudowne miejsce i ta atmosfera! Miałem zaszczyt być u Was dzięki córce Wiktorii, Łucji Dudzińskiej i Jacka Sojana, na prezentacji młodych poetów z grupy literycznej Na Krechę oraz grafiki
OdpowiedzUsuń