niedziela, 8 grudnia 2013

Każdy ma taką twarz, na jaką zasłużył.


Konrad Wojtyła




[XIX]

Tak. On milczy, przelatuje oko
przez palce. Tak. Wymyka się z ust
do ust przez złych ludzi
przepowiedziany koniec.

Już odszedł, by zawołać. Odszedł,
by zawrócić – woła. Czesław
tak milczy. Tak. Przelatuje oko
przez palce pamięci. Tak

mdli, modli, uwiera.
W gardle babki grudka różańca.

Ojciec krzyż z pleców matki ściąga.
Potem mierzy gwóźdź
do przedramienia.



[XX]

Kiedy dziadek Czesław odjeżdżał
na amen, trzy zimy w kulę śniegu wzięte,
to mało.

Pejzaż nie tłumaczył tego oddalenia.
Wiatr ujadał i szczekał pies sąsiadki
z ostatniego piętra.

Myśliwy w najlepsze robił pod siebie
obrachunki za prąd i wstyd, bo to już
czas na sentymenty i hymny o perłach.

Ojciec objaśnia babce śmierć.
Czarne podniebie – mówi. Podróże
w czasie i przestrzeni.

Końskie kopyta, co grzęzną w puchu,
nim leśne zwierzęta pochwycą trop
syna.



[XXI]

Ona skreśla rybę.
Na piasku sól, warkoczyk fal.
Stary poeta i krzyż
na plecach matki

wyryty przez dziadka.
Co już odszedł, by zawołać.
Odszedł, by zawrócić – woła.
Już czas na spokój

z głową schowaną w kaptur ziemi.
Tak. Paznokieć babki wyznacza
granicę różańca. Pustka to dobre
położenie dla świętego obrazka.

Tylko śmierć jeszcze w dłoniach
siedzi i siedzi. Jak nie z tego świata.



[XXII]

Każdy ma taką twarz, na jaką zasłużył.
Z prochu w proch – podpowiadasz –
jesteś i się nie obrócisz.
Twarz babki nie rozprasza światła.

Ma wciąż własną ciemność
i czułe miejsca, gdzie brew
zachodzi czasem na drugą
stronę skóry.

Gdzie zmarszczka znajduje echo
we wszystkich pozostałych.

Ta twarz, gdzie język
jak niepocieszona wdowa,
co niebo ssie i obraca
jeszcze żywą kroplą,

w martwe usta spływa.

________________________
publikacja za zgodą Autora

1 komentarz:

Wpisy ad personam będą usuwane