piątek, 27 września 2013

dla Śląska

Jerzy Benjamin Zimny


Hałda


Moja babcia. Nigdy jej nie widziałem,
dziadek dał mi na ołówek, potem palcem
zakreślił znak krzyża, pochowali go
z płaczem wszyscy we wsi. Zapamiętałem
szlochanie jakby nagrane na płycie;
przebija się w radiu przez bluesa,

jest podtekstem w ptasich koncertach,
tłem, na którym śpiew przy goleniu
popada w niełaskę żyletki. Taki mój
towarzysz z pierwszej ławki i biurka
gdy pojmowałem zasady gospodarki rynkowej
w sposób wyjęty z podręcznika Oxfordu.

Tłumaczonego najpierw na ruski, aby
dojść do polnische wirtschaft. W języku
bajtli. Co za szmacianką ganiali.

Na hałdach zawsze dumnego Giszowca.



________________________________
publikacja za zgodą Autora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane