wtorek, 21 maja 2013

zanim dni się zaczernią, najcenniejsze się skruszy


Teresa Radziewicz



Monotyp
Masz oczy z portretów zmarłych malowanych aż w Fajum,
wielkie, błyszczące kasztany odnalezione w raju
- gdzie patrzą i co tam widzą? Jaką malują przestrzeń,
gdy ciemne brwi się unoszą, a stają się jaśniejsze
źrenice - wilgotne ptaki? Ręce masz takie mocne,
skrzydła spokojnych powrotów, ramię - morze północne
pewnie zagarnia codzienność. Połączyły się drogi
w zielonym kwietniowym zmierzchu, kiedy cud się narodził,
gdy na wieczorne ulice wychodzą rude koty
i patrząc oczami zmarłych jaśnieją blaskiem złotym.


Sen o bliskości
R.
Zbliżała się Wielkanoc, wierzący planowali
Rezurekcję, niewierzący odsypianie w niedzielę,
wszyscy szykowali święcone. Dni cichły,
a wieczorami knajpy świeciły pustkami.
Którejś nocy prosto pod samochód,
na ulicę, wybiegł pies, uratował mnie
jeden ruch kierownicy. I to odczucie
nieważkości, pustka. Jeszcze później
opowiadałeś o śnie, w którym ludzi
łączyły niewidoczne, mocne sznury
- wyobraziłam sobie świat
osnuty pajęczyną,
tajemniczą pantomimę
zależności.


[Mężczyźni, gdy się boją, rzeźbią drewniane rybki]
R.
Mężczyźni, gdy się boją, rzeźbią drewniane rybki:
wybiera się gałązki, nadaje kształt i spłaszcza
- ostrze odbija światło, ręce zmieniają chwyty,
dłutko dodaje oko, całość coraz bogatsza
wkrótce powiększy stado. Stworzone małe cacko
- mężczyzna bierze drewno, obraca w palcach przyszłość,
wróży z rysunku słojów, przygląda się pod światło
zaklinając tę jasną. Pozwala wytchnąć myślom
zanim dni się zaczernią, najcenniejsze się skruszy,
zanim świat się odwróci, życiu w poprzek przekręci,
odwoła obiecane. Mężczyzna chce poruszyć
każdy kamyk pod wodą, uprzedzić własne lęki.


____________________________________
publikacja za zgodą Autorki


3 komentarze:

Wpisy ad personam będą usuwane