Joanna Lewandowska
przypadki
jest takie miejsce na burej
ścianie szpitala – grudka
nierówność która wbija się w potylicę
gdy pacjent niefortunnie otrzymawszy łóżko
tuż pod nią usiłuje się podnieść
podciągnąć
jest takie miejsce w podłodze szpitala
mówią na nie – trupia deska
która trzeszczy kiedy niefortunna pielęgniarka
stąpnie na nią
albo nie stąpnie
Pejzaż
ciemny orzechowy blat drobny szlaczek sieci
wiązek przewodzących których pieczołowita działalność
łączy wszystkie krawędzie z matką ziemią
za chwilę słońce zmienia położenie
biały jazgot pościeli miarowe kłapanie deszczu
w szklanej rurce – życiodajny płyn co rzuca refleksy
przez płowe pole mojej głowy biegną siwe pasma
ścieżek pamięci zdarzeń uczuć
zacieniona klatka
w promieniach X ujawnia coś na schodach
coś małego niepozornego co w przyszłości może
stać się groźnym psem albo parszywym kotem
albo kadrem nadspodziewanej fotografii
Wiosna
luźna potrzeba serca żaden żar
żadna tam tęsknota za lepszym – ot igruszka
słońce wiosna na opuszkach palców
i zielone witki wierzb
lekki spacer żadne tam chodzenie
pod rękę z parasolem rozpiętym jak niebo
z gołą głową raczej wiatr we włosach
zaplątany bałaganiarz
a później deszczyk dreszczyk mgiełka rosa
zamiast szeptu chichot i kałuża
zamiast rozmów osa trzmiel i mrówka
a później jakoś żal
_______________________________
publikacja za zgodą Autorki
Wszystkie trzy wiersze są na poziomie ale ten trzeci zupełnie mną zawładnął, ot wcale nie taka igruszka jak się z pozoru wydaje :)
OdpowiedzUsuńtak, nie taka igruszka. dziękuję
Usuń:)