sobota, 1 grudnia 2012

Sacrum w poezji & Wiersze spod powiek






Sacrum w poezji  księdza Jerzego Hajdugi
                                                               (notatki z konferencji)

Czy sacrum w literaturze musi być przepełnione wzniosłym stylem pełnym patosu?  
 Z tak problematycznym pytaniem zmierzyli się uczestnicy konferencji naukowej, która odbyła się 25 października w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie. Organizatorami cyklu spotkań są największa biblioteka na Pomorzu Zachodnim oraz Archiwum Archidiecezjalne w Szczecinie. Uczestnikami debaty byli przedstawiciele świata kultury i nauki, a także młodzi adepci nauk filologicznych i teologicznych.
Sporym zaskoczeniem okazał się wykład dr Marii Kabata: Sacrum w poezji księdza Jerzego Hajdugi. Konkluzją wywodu akademickiego było stwierdzenie, że odwołanie do Boga w twórczości ks. Hajdugi przeczy utrwalonym kanonom twórczości kapłańskiej. Modlitwy, prośby, błagania 
i podziękowania kierowane do Najwyższego nie są bezpośrednie, ale dokonują się przy pomocy sfery profanum.
Poeta wyraża swoją wiarę w krótkim, zwięzłym opisie codziennych czynności. 
Z poziomu zagubionego, skromnego człowieka (czasami małego chłopca) przechodzi 
w stan duchowej jedności z Bogiem. Prostota słów, posługiwanie się językiem potocznym sprawiają, że autor wprowadza odbiorcę w szczególny stan. Zagłębiając się w analizę wierszy ks. Hajdugi, czujemy, że Bóg jest przyjacielem, miłosiernym ojcem, a nie tylko Panem, któremu należy się bezwzględne oddanie, cześć i wierność, z czym mamy do czynienia w przeważającej części twórczości nasyconej tematyką religijną.Uczestnicy podzielili pogląd, że specyfika tej twórczości jest niezwykle intymna i właściwa tylko i wyłącznie samemu twórcy.
Twórczość księdza z Drezdenka już od pewnego czasu weszła na wyższy poziom dyskusji akademickich, gdyż nie pierwszy raz analiza tomików autora stanowi przewodni temat podobnych konferencji. I jak tu nie znaleźć czas, będąc studentem prawa, na spotkanie  z ks. Jerzym. 
Na koniec w mojej ulubionej kawiarni.
                                                                                             

              Michał Pieróg



&







Wiersze spod powiek


Poezja Jerzego Hajdugi sytuuje się gdzieś między porażającą konkretnością 
i refleksyjnym humorem, a eliptycznym niedopowiedzeniem. I to chyba w jego twórczości najciekawsze – niejednoznaczne półcienie pozostawiają czytelnika w stanie intelektualnego niepokoju.

Świat zredukowany
jest zawsze
bardziej skupiony

T. Różewicz, Poemat autystyczny 
(fragmenty)
 
Po lirycznym zapisie szpitalnych impresji (Wynajęty widok, Warszawa 2008) poeta podejmuje kolejny niełatwy temat, który notabene pojawiał się wcześniej w jego tekstach, a który przenosi nas zdecydowanie w sferę prywatności. Choroba i śmierć matki ujęte w ramy motywu literackiego nie są w poezji niczym nowym (wystarczy tylko przypomnieć wiersze Dyckiego czy Różewicza). Lecz stopień idiosynkratyczności jego realizacji dostarcza nam nowego spojrzenia (spod powiek?). Owa realizacja okazuje się być raczej dramatem osoby okraszonym filozoficzno-humorystyczną refleksją, niż dociekaniem (bezkształtnego) podmiotu. Nazwisko autora Kartoteki pojawia się tu nieprzypadkowo. Wydaje się, iż poeta z Radomska mógłby być nie tylko duchowym przewodnikiem tomiku, ze względu na czas przepracowywania traumy po stracie matki (w obu przypadkach to kilkadziesiąt lat), lecz, patrząc na awangardowo-postmodernistyczną oszczędność słów oraz środków poetyckich, całej twórczości Hajdugi.
Najbardziej emblematyczną figurą tomiku jest bez wątpienia elipsa (dzisiaj tu cmentarz wieczny śnieg / on nie ma słów ani ja / taje nam w ustach). Choć entropia myśli może miejscami wywoływać u czytelnika poczucie ogólnego nieładu, jest to tylko pierwsze (złudne) wrażenie. Wczytawszy się po raz kolejny w tekst, odnajdujemy w wierszach wspominane wcześniej przez recenzentów poprzednich zbiorów spokój i harmonię Wschodu (a było tak bajecznie blisko / nie za lasami za drzewem / dzisiaj tu cmentarz wieczny śnieg). Częste niedopowiedzenia i niejednoznaczności (nasze łóżko tyle lat / w kącie pod ścianą / na nim od trzech nocy / aż żal / czy ty / czy ja) stwarzają obraz wierszy pisanych spod zamkniętych powiek. Otwiera się równocześnie coś wewnątrz podmiotu – reminiscencje, wspomnienia, pamięć, które są objawami niekończącej się próby rozstania postmodernizmu  z metafizyką. Poetyka tomu wydaje się być przemyślaną oraz starannie dopracowaną całością. Całością, której relewantnym elementem jest niewątpliwie poetycki fragment, objawiający się czy to na poziomie języka i organizacji tekstów głównie 
w dystychy i tercyny, czy to poprzez jednostkowość i niepowtarzalność sytuacji, momentu (czytasz wiersz na mojej skórze / i wtedy notuję / cały we fragmentach).
Matka nie jest tu figurą, czy też postacią literacką, staje się nierzadko adresatką wierszy niedającą się zamknąć w biegunowo ustawionych, tradycyjnych kategoriach materialności i metafizyczności. Jest obecna zarówno we wspomnieniach – wiersz Rodzisz mnie po latach lub Posłuchaj pamięci (już dawno zmarłaś / mamo pełny jest życia / twój pokój), jak i w przedmiotach – tu szczególnie liryk pt. Jeszcze czekają (daty jubileusze / rocznice w wieńcach) oraz Ranne szorowanie (dlaczego aż tak ty mnie ja ciebie / nawet szczoteczką do zębów). Gdy pojawia się pokusa zamknięcia w eremie własnej rozpaczy (jak w wierszu Zasmarkany żal lub tytułowym utworze, który pozwolę sobie zacytować w całości):

Powieki wieków

chcemy zasnąć nie mogę
ty spróbuj pierwsza

może dzisiaj tej nocy
podniosę cię
poniosę

to wystarczy
musi wystarczyć

okruszki ciała
w palcach

Hajduga wybiera otwarcie się na niepowtarzalność codzienności (wiersz pt. Odpust / festyn  

w krzakach babcia klozetowa leży / otwartą buzią do deszczu). Żal po stracie topnieje z każdą stroną niczym słowa w utworze Z podniesionym kołnierzem:

posypało się roztopiło
wzdłuż kręgosłupa
równocześnie
sopel i śnieg

ustępując miejsca refleksjom autotematycznym (Z komentarzy pod moim wierszem) lub religijnym (Odpust / czar).
Śmierć matki konotuje również myśli o własnym końcu (w trumnie zręczniej / ściele się śmierć / coraz głębiej myśli / o położeniu / miarę bierze / ze mnie). Całość zdaje się wyważać swego rodzaju zabawa poetycka (która z[a]bawić może utrudzonego żalem człowieka), jak w wierszu Do domu (wystarczy chwila zapalam papierosa / i już wiem gdzie będę rano / przecież u mamy ja cały w piachu / ona po łopatkę) lub w Tu wszyscy się znają (witający staruszek na wózku / macha ręką / a może chce się pożegnać). Co ważne, mimo iż Jerzy Hajduga na co dzień jest księdzem (co oczywiście nie przeszkadza temu, by poetą był nie tylko od święta) nie ma w tym tomiku silnie zaznaczonych akcentów religijnych, pojawiają się jedynie ich refleksy (Czy o drugiej czy o trzeciej / straży przyjdzie). Wznosi się w ten sposób zbiór na płaszczyznę ogólną, tego co między-ludzkie, czegoś, z czym musi sobie poradzić każdy, bez względu na wyznanie (lub jego brak).

W poezji Hajdugi, podobnie jak w twórczości Krynickiego czy Barańczaka, mamy do czynienia 

z niezwykłą oszczędnością słów, przez co każde z nich waży (znaczy) naprawdę wiele. 
To twórczość dopracowana poprzez wiele (sic!) skreśleń, stąd też poetyka elipsy i niedopowiedzenia. Z Nowej Fali czerpie poeta również lingwistyczny charakter wielu utworów, lingwizm to niebanalny z żartobliwym oczkiem puszczonym w kierunku czytelnika. 
Z Różewiczem łączy go ubóstwo środków poetyckich (pozornie rachityczne wiersze zachwycają mnie o wiele bardziej) oraz filozoficzny namysł nad światem oraz tym, co konkretne, chwilowe, (nie)powtarzalne. I choć wspominam o powiązaniach i inspiracjach, daleko autorowi Powieki wieków do eklektyczności. Hajduga wypracował własny, niepowtarzalny styl, który frapuje i skłania do refleksji.



Jerzy Hajduga, „Powieki wieków", Poznań 2012.

Jakub Wypychowski


Tomik Jerzego Hajdugi można nabyć tutaj
_____________________________

Sacrum w poezji - publikacja za zgodą Autora

źródło recenzji "Wiersze spod powiek" -   Pro Arte Serwis Kulturalno-Literacki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane