Sacrum w
poezji księdza Jerzego Hajdugi
(notatki z konferencji)
Czy sacrum w literaturze musi być przepełnione wzniosłym
stylem pełnym patosu?
Z tak
problematycznym pytaniem zmierzyli się uczestnicy konferencji naukowej, która
odbyła się 25 października w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie. Organizatorami
cyklu spotkań są największa biblioteka na Pomorzu Zachodnim oraz Archiwum
Archidiecezjalne w Szczecinie. Uczestnikami debaty byli przedstawiciele świata
kultury i nauki, a także młodzi adepci nauk filologicznych i teologicznych.
Sporym zaskoczeniem okazał się wykład dr Marii Kabata: Sacrum w poezji księdza Jerzego Hajdugi.
Konkluzją wywodu akademickiego było stwierdzenie, że odwołanie do Boga w
twórczości ks. Hajdugi przeczy utrwalonym kanonom twórczości kapłańskiej.
Modlitwy, prośby, błagania
i podziękowania kierowane do Najwyższego nie są bezpośrednie, ale dokonują się przy pomocy sfery profanum.
i podziękowania kierowane do Najwyższego nie są bezpośrednie, ale dokonują się przy pomocy sfery profanum.
Poeta wyraża swoją wiarę w krótkim, zwięzłym opisie
codziennych czynności.
Z poziomu zagubionego, skromnego człowieka (czasami
małego chłopca) przechodzi
w stan duchowej jedności z Bogiem. Prostota słów, posługiwanie się językiem potocznym sprawiają,
że autor wprowadza odbiorcę w szczególny stan. Zagłębiając się w analizę
wierszy ks. Hajdugi, czujemy, że Bóg jest przyjacielem, miłosiernym ojcem, a
nie tylko Panem, któremu należy się bezwzględne oddanie, cześć i wierność, z
czym mamy do czynienia w przeważającej części twórczości nasyconej tematyką
religijną.Uczestnicy podzielili pogląd, że specyfika tej twórczości
jest niezwykle intymna i właściwa tylko i wyłącznie samemu twórcy.
Twórczość księdza z Drezdenka już od pewnego czasu weszła na
wyższy poziom dyskusji akademickich, gdyż nie pierwszy raz analiza tomików
autora stanowi przewodni temat podobnych konferencji. I jak tu nie znaleźć
czas, będąc studentem prawa, na spotkanie z ks. Jerzym.
Na koniec w mojej ulubionej kawiarni.
Na koniec w mojej ulubionej kawiarni.
Michał
Pieróg
&
Wiersze spod powiek
Poezja Jerzego Hajdugi sytuuje się gdzieś między porażającą
konkretnością
i refleksyjnym humorem, a eliptycznym niedopowiedzeniem. I to chyba w jego twórczości najciekawsze – niejednoznaczne półcienie pozostawiają czytelnika w stanie intelektualnego niepokoju.
i refleksyjnym humorem, a eliptycznym niedopowiedzeniem. I to chyba w jego twórczości najciekawsze – niejednoznaczne półcienie pozostawiają czytelnika w stanie intelektualnego niepokoju.
Świat zredukowany
jest zawsze
bardziej skupiony
T. Różewicz, Poemat autystyczny
(fragmenty)
jest zawsze
bardziej skupiony
T. Różewicz, Poemat autystyczny
(fragmenty)
Po lirycznym zapisie szpitalnych impresji (Wynajęty widok,
Warszawa 2008) poeta podejmuje kolejny niełatwy temat, który notabene
pojawiał się wcześniej w jego tekstach, a który przenosi nas
zdecydowanie w sferę prywatności. Choroba i śmierć matki ujęte w ramy
motywu literackiego nie są w poezji niczym nowym (wystarczy tylko
przypomnieć wiersze Dyckiego czy Różewicza). Lecz stopień
idiosynkratyczności jego realizacji dostarcza nam nowego spojrzenia
(spod powiek?). Owa realizacja okazuje się być raczej dramatem osoby
okraszonym filozoficzno-humorystyczną refleksją, niż dociekaniem
(bezkształtnego) podmiotu. Nazwisko autora Kartoteki pojawia
się tu nieprzypadkowo. Wydaje się, iż poeta z Radomska mógłby być nie
tylko duchowym przewodnikiem tomiku, ze względu na czas przepracowywania
traumy po stracie matki (w obu przypadkach to kilkadziesiąt lat), lecz,
patrząc na awangardowo-postmodernistyczną oszczędność słów oraz środków
poetyckich, całej twórczości Hajdugi.
Najbardziej emblematyczną figurą tomiku jest bez wątpienia elipsa (dzisiaj tu cmentarz wieczny śnieg / on nie ma słów ani ja / taje nam w ustach).
Choć entropia myśli może miejscami wywoływać u czytelnika poczucie
ogólnego nieładu, jest to tylko pierwsze (złudne) wrażenie. Wczytawszy
się po raz kolejny w tekst, odnajdujemy w wierszach wspominane wcześniej
przez recenzentów poprzednich zbiorów spokój i harmonię Wschodu (a było tak bajecznie blisko / nie za lasami za drzewem / dzisiaj tu cmentarz wieczny śnieg). Częste niedopowiedzenia i niejednoznaczności (nasze łóżko tyle lat / w kącie pod ścianą / na nim od trzech nocy / aż żal / czy ty / czy ja)
stwarzają obraz wierszy pisanych spod zamkniętych powiek. Otwiera się
równocześnie coś wewnątrz podmiotu – reminiscencje, wspomnienia, pamięć,
które są objawami niekończącej się próby rozstania postmodernizmu
z metafizyką. Poetyka tomu wydaje się być przemyślaną oraz starannie
dopracowaną całością. Całością, której relewantnym elementem jest
niewątpliwie poetycki fragment, objawiający się czy to na poziomie
języka i organizacji tekstów głównie
w dystychy i tercyny, czy to poprzez jednostkowość i niepowtarzalność sytuacji, momentu (czytasz wiersz na mojej skórze / i wtedy notuję / cały we fragmentach).
Matka nie jest tu figurą, czy też postacią literacką, staje się nierzadko adresatką wierszy niedającą się zamknąć w biegunowo ustawionych, tradycyjnych kategoriach materialności i metafizyczności. Jest obecna zarówno we wspomnieniach – wiersz Rodzisz mnie po latach lub Posłuchaj pamięci (już dawno zmarłaś / mamo pełny jest życia / twój pokój), jak i w przedmiotach – tu szczególnie liryk pt. Jeszcze czekają (daty jubileusze / rocznice w wieńcach) oraz Ranne szorowanie (dlaczego aż tak ty mnie ja ciebie / nawet szczoteczką do zębów). Gdy pojawia się pokusa zamknięcia w eremie własnej rozpaczy (jak w wierszu Zasmarkany żal lub tytułowym utworze, który pozwolę sobie zacytować w całości):
Powieki wieków
chcemy zasnąć nie mogę
ty spróbuj pierwsza
może dzisiaj tej nocy
podniosę cię
poniosę
to wystarczy
musi wystarczyć
okruszki ciała
w palcach
Hajduga wybiera otwarcie się na niepowtarzalność codzienności (wiersz pt. Odpust / festyn
w krzakach babcia klozetowa leży / otwartą buzią do deszczu). Żal po stracie topnieje z każdą stroną niczym słowa w utworze Z podniesionym kołnierzem:
posypało się roztopiło
wzdłuż kręgosłupa
równocześnie
sopel i śnieg
ustępując miejsca refleksjom autotematycznym (Z komentarzy pod moim wierszem) lub religijnym (Odpust / czar).
Śmierć matki konotuje również myśli o własnym końcu (w trumnie zręczniej / ściele się śmierć / coraz głębiej myśli / o położeniu / miarę bierze / ze mnie). Całość zdaje się wyważać swego rodzaju zabawa poetycka (która z[a]bawić może utrudzonego żalem człowieka), jak w wierszu Do domu (wystarczy chwila zapalam papierosa / i już wiem gdzie będę rano / przecież u mamy ja cały w piachu / ona po łopatkę) lub w Tu wszyscy się znają (witający staruszek na wózku / macha ręką / a może chce się pożegnać). Co ważne, mimo iż Jerzy Hajduga na co dzień jest księdzem (co oczywiście nie przeszkadza temu, by poetą był nie tylko od święta) nie ma w tym tomiku silnie zaznaczonych akcentów religijnych, pojawiają się jedynie ich refleksy (Czy o drugiej czy o trzeciej / straży przyjdzie). Wznosi się w ten sposób zbiór na płaszczyznę ogólną, tego co między-ludzkie, czegoś, z czym musi sobie poradzić każdy, bez względu na wyznanie (lub jego brak).
W poezji Hajdugi, podobnie jak w twórczości Krynickiego czy Barańczaka, mamy do czynienia
z niezwykłą oszczędnością słów, przez co każde z nich waży (znaczy) naprawdę wiele.
To twórczość dopracowana poprzez wiele (sic!) skreśleń, stąd też poetyka elipsy i niedopowiedzenia. Z Nowej Fali czerpie poeta również lingwistyczny charakter wielu utworów, lingwizm to niebanalny z żartobliwym oczkiem puszczonym w kierunku czytelnika.
Z Różewiczem łączy go ubóstwo środków poetyckich (pozornie rachityczne wiersze zachwycają mnie o wiele bardziej) oraz filozoficzny namysł nad światem oraz tym, co konkretne, chwilowe, (nie)powtarzalne. I choć wspominam o powiązaniach i inspiracjach, daleko autorowi Powieki wieków do eklektyczności. Hajduga wypracował własny, niepowtarzalny styl, który frapuje i skłania do refleksji.
w dystychy i tercyny, czy to poprzez jednostkowość i niepowtarzalność sytuacji, momentu (czytasz wiersz na mojej skórze / i wtedy notuję / cały we fragmentach).
Matka nie jest tu figurą, czy też postacią literacką, staje się nierzadko adresatką wierszy niedającą się zamknąć w biegunowo ustawionych, tradycyjnych kategoriach materialności i metafizyczności. Jest obecna zarówno we wspomnieniach – wiersz Rodzisz mnie po latach lub Posłuchaj pamięci (już dawno zmarłaś / mamo pełny jest życia / twój pokój), jak i w przedmiotach – tu szczególnie liryk pt. Jeszcze czekają (daty jubileusze / rocznice w wieńcach) oraz Ranne szorowanie (dlaczego aż tak ty mnie ja ciebie / nawet szczoteczką do zębów). Gdy pojawia się pokusa zamknięcia w eremie własnej rozpaczy (jak w wierszu Zasmarkany żal lub tytułowym utworze, który pozwolę sobie zacytować w całości):
Powieki wieków
chcemy zasnąć nie mogę
ty spróbuj pierwsza
może dzisiaj tej nocy
podniosę cię
poniosę
to wystarczy
musi wystarczyć
okruszki ciała
w palcach
Hajduga wybiera otwarcie się na niepowtarzalność codzienności (wiersz pt. Odpust / festyn
w krzakach babcia klozetowa leży / otwartą buzią do deszczu). Żal po stracie topnieje z każdą stroną niczym słowa w utworze Z podniesionym kołnierzem:
posypało się roztopiło
wzdłuż kręgosłupa
równocześnie
sopel i śnieg
ustępując miejsca refleksjom autotematycznym (Z komentarzy pod moim wierszem) lub religijnym (Odpust / czar).
Śmierć matki konotuje również myśli o własnym końcu (w trumnie zręczniej / ściele się śmierć / coraz głębiej myśli / o położeniu / miarę bierze / ze mnie). Całość zdaje się wyważać swego rodzaju zabawa poetycka (która z[a]bawić może utrudzonego żalem człowieka), jak w wierszu Do domu (wystarczy chwila zapalam papierosa / i już wiem gdzie będę rano / przecież u mamy ja cały w piachu / ona po łopatkę) lub w Tu wszyscy się znają (witający staruszek na wózku / macha ręką / a może chce się pożegnać). Co ważne, mimo iż Jerzy Hajduga na co dzień jest księdzem (co oczywiście nie przeszkadza temu, by poetą był nie tylko od święta) nie ma w tym tomiku silnie zaznaczonych akcentów religijnych, pojawiają się jedynie ich refleksy (Czy o drugiej czy o trzeciej / straży przyjdzie). Wznosi się w ten sposób zbiór na płaszczyznę ogólną, tego co między-ludzkie, czegoś, z czym musi sobie poradzić każdy, bez względu na wyznanie (lub jego brak).
W poezji Hajdugi, podobnie jak w twórczości Krynickiego czy Barańczaka, mamy do czynienia
z niezwykłą oszczędnością słów, przez co każde z nich waży (znaczy) naprawdę wiele.
To twórczość dopracowana poprzez wiele (sic!) skreśleń, stąd też poetyka elipsy i niedopowiedzenia. Z Nowej Fali czerpie poeta również lingwistyczny charakter wielu utworów, lingwizm to niebanalny z żartobliwym oczkiem puszczonym w kierunku czytelnika.
Z Różewiczem łączy go ubóstwo środków poetyckich (pozornie rachityczne wiersze zachwycają mnie o wiele bardziej) oraz filozoficzny namysł nad światem oraz tym, co konkretne, chwilowe, (nie)powtarzalne. I choć wspominam o powiązaniach i inspiracjach, daleko autorowi Powieki wieków do eklektyczności. Hajduga wypracował własny, niepowtarzalny styl, który frapuje i skłania do refleksji.
Jerzy Hajduga, „Powieki wieków", Poznań 2012.
Jakub Wypychowski
Tomik Jerzego Hajdugi można nabyć tutaj
_____________________________
Sacrum w
poezji - publikacja za zgodą Autora
źródło recenzji "Wiersze spod powiek" - Pro Arte Serwis Kulturalno-Literacki
źródło recenzji "Wiersze spod powiek" - Pro Arte Serwis Kulturalno-Literacki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane