niedziela, 10 czerwca 2012

kiedy rzeka zatruła się barwą

Tomasz Pułka

Wierszyk z materaca

Ktoś (?) dał mi lekkość w kreśleniu
wierszy ze stołu stojącego w rogu
pamięci (z jej fragmentów zrobiłem
dla ciebie latawiec), bo używam
pamięci jak narzędzi wobec części
(mnie? w dłoni? jak kartkę?), które
beztrosko zawodzą kolaturowym
tłem na którym ktoś już kiedyś
(Przemek?) zostawił napis: "KORUT".

Przecież (?) nie będę korzystał z urody
języka, co to we mnie szaleje jak na
zagranicznych sylwestrach, gdzie coś
w nosek, płucko, no i właśnie - pod
język, na pewno. Kiedy napisałem
swój (?) pierwszy wers z wierszem
jako ramą (hare rama hare krishna)
spłonęło sąsiedzctwo a rzeka zatruła
się barwą.

Ta (?) barwa to pokój umeblowany
frazą (wygodnie mi w zdaniu "się na
siebie") ukradzioną sobie, gdzieś na
brzegach wspomnianej pamięci, na
nieprzytomnej plaży, gdzie się z tobą
opalam jak czarniutką lufkę.

Rozdzielczość

a wszystko wskazywało jakby uniesionym palcem
morze pełne sensu wylewa za burtę wyobraźni

to tutaj dwa dystychy znaczą więcej niż wyż
sumiennie biorący w panowanie granice

markowane seksem jaźni rosnących w nagim
lesie gdzie moja ręka sięga po owoc tam twoje

usta napoczynają północ gdzie słyszę wyraźnie
szum krwi w muszli tam twoje "wyszli" w stosunku

do gości gdzie "gdzie" zgubione jak część garderoby
tam twoje spojrzenie myje łzami groby i wreszcie

gdzie łupina jak łódź szuka martwych portów tam
twoja uwaga kreśli trwanie nurtu przedmiotu



Mało śpię (cover)

Mało śpię i czytam Czesława Miłosza
albo "Księgę Eklezjastesa" (takie chrześcijańskie dzieło).
Na prawo ściana odlana z betonu,
za tą ścianą pokój, za pokojem dom,
za domem las, aż do Izdebnika.
Na lewo pole rodziny Polewka,
za polem stare przedszkole gdzie uprawia się dzieci,
za przedszkolem jezdnia i w tej jezdni dziury,
za dziurami wypadki i śmierć.
Kiedy nie mogłem bez dziewcząt, jechałem na dziewczętach.
Kiedy nie mogłem bez koruta i piwa, jechałem na korucie i piwie.
Byłem strachliwy. Leniwy. W pełni zły człowiek.
To niestety się czasem przydaje.

Pani psycholog, boli mnie.
Nie tu. Nie, nie tam. Sam już nie wiem.
Może to niedobór wysp i kontynentów,
wypowiedzianych słów, jarmarków i drewnianych skrzypiec,
albo picia z lustrem, z wdziękiem,
choć było się czymś w rodzaju cherubina
albo przeklętego NN na niedrukowanym prospekcie.

Panie psychiatro, boli mnie.
Nigdy nie wierzyłem w gusła i zabobony.
Naturalnie, że ona miała dziesiątki różnorakich dusz,
ale ja mam tylko jedną. Kiedy podpalisz,
na jawie odwiedzasz bliskie blokowce
i także place zabaw do cna przejrzane.
Zdejmij, proszę ciebie, krzyżyk z szyi,
poratować trzeba obcego.
Ja czytałem mało książek ale za bardzo im wierzyłem.
Kiedy boli powracamy nad znane nam mosty,
pamiętam tamte przęsła ze znakami dla liny,
i dilerów, jak pracowali kiedy była epidemia wciągania.
Wyślij swoją którąkolwiek duszę za góry, za czas.
Nie mów, nie zastaniesz mnie, co słyszałeś.

-------------------------------------------------------------------
Publikacja za zgodą Autora.
_____________________________________
Tomka już nie ma wśród nas. Zostały Jego słowa. Tomek zginął tragicznie 09.07.2012r 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane