Paweł Biliński
obraz drży przy przesuwaniu
rzeka mały chłopiec z tatą
piją kefir ze szklanej butelki
obraz drży przy przesuwaniu
wieczór przystanek zetknięcie rąk
na chwilę zanim przyjedzie
tramwaj
ręka drży przy przesuwaniu
po brzuchu i dalej żeby poczuć
opuszkami wilgotne ciepło
powietrze drży od upału
szum fal puste wydmy i zieleń
lasu
wiatr przesypuje ziarnka piasku
obraz drży i z wolna blednie
może to powrót poszarpany sen
a może tylko coś się kończy
wierzę w błogość oka wciąż
mogącego
w twoim ciele widzieć ślady nieba
i ziemi
rzeczy niewidzialne czynić
widzialnymi
wiedząc że co już było może
zdarzyć się znów
bo ty byłaś pierwsza i ty
będziesz ostatnia
dla ciebie są przedświty i
wycieki światła
w nasze noce zdyszane pozbawione
snów
jak światłość ze światłości
wyłaniaj się z mroku
zamieszkaj w moich ustach dotykaj
do boku
odbieraj uwielbienie mów mi przez
proroków
dziel ze mną chwile które
pozostały
spróbujmy ocalić resztki naszej
wiary
w ciała dopieszczenie
śniętych obcowanie
grzechów powtórzenie
żywot
wieczny zamęt
jednak możemy być bliżej
deszczu i szeptu
odnaleźć się w zapachu wiosny
dotknięciach liści drżeniu
kwiatów
wedrzeć się w siebie jak łąka
w spragnioną korzeni ziemię
jednak możemy zasnąć poczekać
aż zajdą wszystkie słońca
sąsiad za ścianą umrze i
zmartwychwstanie
po naszych ciałach wystających z
wierszy
popłyną pierwsze krople
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane