Paulina Wieczorek : Tatiana Jachyra. Eteryczna istota, której
bronią jest aparat i jak się okazało, pióro. Jak to możliwe, że porwałaś się na
thriller, poruszający tak drastyczne tematy?
W skrócie:
DLACZEGO?
TJ: Teatr Wskrzeszonych jest ukłonem w
stronę moich zainteresowań oraz dziedzin nauki, które od lat mnie fascynują.
Uwielbiam
Criminal Minds – to taki serial. I kocham „Siedem” – to taki film. I zaczytuję
się thrillerami, po prostu je pochłaniam w całości i wypluwam jedynie okładkę.
Jak się ma takie „zboczenia” to aż kusi, żeby odważyć się samemu wcielić w
życie to, czym się syci mózg. Tak powstał Teatr Wskrzeszonych. Jako ukłon w
stronę moich zainteresowań naukowych, literackich, filmowych.
I wcale
nie wyglądam, aż tak eterycznie :)
PW: Zainteresowania
zainteresowaniami, ale jak dałaś radę stworzyć Teatr Wskrzeszonych
ze wszystkim detalami?
W skrócie:
WYZWANIE
TJ: Biorąc pod uwagę, że nie posiadam
żadnych zawodowych powiązań z medycyną sądową, psychologią, prawem, ani kryminalistyką,
praca nad książką była dla mnie ogromnym wyzwaniem. Jestem fotografem i na
miejscach zdarzeń kryminalnych bywałam kiedyś jedynie jako fotoreporter z
regionalnego dziennika a nie potencjalny pisarz. Ale tak na marginesie, kiedyś
próbowałam się dostać do policji jako fotograf policyjny. Ale dostałam
odpowiedź, że kobiet nie przyjmują... Ciekawe dlaczego? :)
Żeby
ogarnąć temat, którego chwilami bałam się, że mnie przerośnie i wyląduje
ciśnięty o ścianę, musiałam posiłkować się wiedzą ekspertów i biegłych. To były
niezwykłe spotkania w niezwykłych chwilami „okolicznościach przyrody”, na
przykład w prosektorium tuż przed rozpoczęciem sekcji zwłok.
PW: Twoje opisy drastycznych scen są bardzo
dokładne. Szczegóły, klimat, barwy, zapachy.
W
skrócie: OBRAZY MALOWANE PIÓREM
TJ: Fotografem jestem od niemal 20 lat.
Kawał czasu. Nie umiem patrzeć inaczej jak obrazami. Jestem wzrokowcem ( trochę
jak facet ;)). Wszystko mnie interesuje.
Kiedy
piszę jestem zmuszona zamienić aparat fotograficzny na pióro... Zamiast
rozpiętości tonalnej, barw, odcieni szarości mam do dyspozycji białą kartkę (
ekran monitora) i czarny atrament (czarne literki na ekranie). Nie powstanie
tam nic, czego nie widzę i nie czuję. Nie powstanie nic, co nie będzie miało
swojej faktury, światłocienia, koloru. Moje sceny w książce to kadry, które
staram się zakomponować najlepiej jak umiem, dzięki dostępnym środkom wyrazu.
PW: Jesteś artystką. To pewne. Co Cię nakręca oprócz fotografii?
W skrócie
: INSPIRACJE
TJ: Inspiracją są przede wszystkim moje
zainteresowania a także... Książki, książki, książki... Filmy, filmy, filmy.
Siedem
i Zodiak, czyli Fincher, Nolan i Memento oraz Bezsenność,
serial Criminal Minds i Criminal Minds – Okiem Sprawcy.
Dokumenty.
Maximme
Chattam, Douglas Preston i Lincoln Child.
Oraz Życie
i przede wszystkim WYOBRAŹNIA. To Wyobraźnia inspiruje mnie najbardziej.
PW: Miliony ludzi ekscytuje się pracą
policji, życiem przestępców. Ale informacje o prawdziwym obliczu tej strony
ludzkiego życia docierają do nich ubrane w komercyjną, przyswajalną otoczkę. A
Ty podobno brałaś udział w prawdziwej sekcji?
W skrócie:
FIKCJA A PRAWDA
TJ: Kilka miesięcy starałam się o wejście
na prokuratorską sekcję zwłok. Różni się ona tym od zwykłej szpitalnej, że jest
o wiele dłuższa. Potrafi trwać nawet do 11 godzin. Bierze w niej udział
prokurator, policja, technicy. Taka sekcja ma za zadanie określić
prawdopodobieństwo popełnienia morderstwa.
Na sekcję
pojechałam do Jeleniej Góry. Dopiero tam, dzięki pomocy zaprzyjaźnionego
dziennikarza, udało mi się wziąć w niej udział i przy okazji porozmawiać z
medykiem sądowym, który na zwłokach wyjaśniał interesujące mnie zagadnienia.
Wiele osób
ma wyrobione zdanie na ten temat, dzięki serialom.
A jak wygląda to w rzeczywistości?
A jak wygląda to w rzeczywistości?
Film to
świetna charakteryzacja, światło, klimat, dialogi. Efekt wizualny, żeby jak
najbardziej pobudzić zmysł wzroku. Ale niestety musimy pamiętać o innych
zmysłach. Szczególnie o zmyśle węchu, dotyku. Martwe ciało to nie rekwizyt czy
dobrze ucharakteryzowany aktor. To po prostu trup, który nie wstanie, nie
uśmiechnie się i któremu się nie powie: „koniec sceny, idziemy do domu.”. Wiele
scen, chociażby w Criminal Minds (można o tym przeczytać na stronach serialu)
jest robionych dla efektu i nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdziwymi działaniami
agentów.
Pamiętam
moje pierwsze wrażenie, kiedy jeszcze jako fotoreporter, zostałam wysłana na
zdjęcia do prosektorium. Było to jakieś 15 lat temu. Miałam sfotografować
zwłoki pod prześcieradłem. Jedne przykryto na potrzeby zdjęć, drugie leżały nago
na stole. Zaczęłam pracę... Po kilkunastu minutach, zorientowałam się, ku mojej
rozpaczy, że pozostawiono mnie samą z dwoma trupami. Nieprzyjemne
doświadczenie... Pamiętam z tego wszystkiego jedną rzecz: kiedy wyszłam z
budynku, w najbliższym kiosku kupiłam 2 albo 3 opakowania tic taców i połknęłam
je prawie w całości. Przez resztę dnia czułam się przesiąknięta specyficznym
słodko-kwaśnym smrodem, charakterystycznym dla zwłok i prosektorium. Ten zapach
również towarzyszył mi, gdy wracałam z Jeleniej Góry. W autobusie zastanawiałam
się, czy tylko jak go czuję, czy gość siedzący koło mnie także.
"Teatr Wskrzeszonych" wydawnictwo Replika 2016
Premiera książki - 18 kwietnia o godzinie 19.00 w ANTRAKT CAFE, Warszawa.
Zapraszamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane