piątek, 8 kwietnia 2016

Przed premierą - Paulina Wieczorek z Repliki vs Tatiana Jachyra z Teatru Wskrzeszonych








Paulina Wieczorek Tatiana Jachyra. Eteryczna istota, której bronią jest aparat i jak się okazało, pióro. Jak to możliwe, że porwałaś się na thriller, poruszający tak drastyczne tematy?
W skrócie: DLACZEGO?

TJ: Teatr Wskrzeszonych jest ukłonem w stronę moich zainteresowań oraz dziedzin nauki, które od lat mnie fascynują.
Uwielbiam Criminal Minds – to taki serial. I kocham „Siedem” – to taki film. I zaczytuję się thrillerami, po prostu je pochłaniam w całości i wypluwam jedynie okładkę. Jak się ma takie „zboczenia” to aż kusi, żeby odważyć się samemu wcielić w życie to, czym się syci mózg. Tak powstał Teatr Wskrzeszonych. Jako ukłon w stronę moich zainteresowań naukowych, literackich, filmowych.
I wcale nie wyglądam, aż tak eterycznie :)

PW: Zainteresowania zainteresowaniami, ale jak dałaś radę stworzyć Teatr Wskrzeszonych ze wszystkim detalami?
W skrócie: WYZWANIE

TJ: Biorąc pod uwagę, że nie posiadam żadnych zawodowych powiązań z medycyną sądową, psychologią, prawem, ani kryminalistyką, praca nad książką była dla mnie ogromnym wyzwaniem. Jestem fotografem i na miejscach zdarzeń kryminalnych bywałam kiedyś jedynie jako fotoreporter z regionalnego dziennika a nie potencjalny pisarz. Ale tak na marginesie, kiedyś próbowałam się dostać do policji jako fotograf policyjny. Ale dostałam odpowiedź, że kobiet nie przyjmują... Ciekawe dlaczego? :)
Żeby ogarnąć temat, którego chwilami bałam się, że mnie przerośnie i wyląduje ciśnięty o ścianę, musiałam posiłkować się wiedzą ekspertów i biegłych. To były niezwykłe spotkania w niezwykłych chwilami „okolicznościach przyrody”, na przykład w prosektorium tuż przed rozpoczęciem sekcji zwłok.

PW: Twoje opisy drastycznych scen są bardzo dokładne. Szczegóły, klimat, barwy, zapachy.
W skrócie:  OBRAZY MALOWANE PIÓREM

TJ: Fotografem jestem od niemal 20 lat. Kawał czasu. Nie umiem patrzeć inaczej jak obrazami. Jestem wzrokowcem ( trochę jak facet ;)). Wszystko mnie interesuje.
Kiedy piszę jestem zmuszona zamienić aparat fotograficzny na pióro... Zamiast rozpiętości tonalnej, barw, odcieni szarości mam do dyspozycji białą kartkę ( ekran monitora) i czarny atrament (czarne literki na ekranie). Nie powstanie tam nic, czego nie widzę i nie czuję. Nie powstanie nic, co nie będzie miało swojej faktury, światłocienia, koloru. Moje sceny w książce to kadry, które staram się zakomponować najlepiej jak umiem, dzięki dostępnym środkom wyrazu.

PWJesteś artystką. To pewne. Co Cię nakręca oprócz fotografii?
W skrócie : INSPIRACJE

TJ: Inspiracją są przede wszystkim moje zainteresowania a także... Książki, książki, książki... Filmy, filmy, filmy.
Siedem i Zodiak, czyli Fincher, Nolan i Memento oraz Bezsenność, serial Criminal Minds i Criminal Minds – Okiem Sprawcy. Dokumenty.
Maximme Chattam, Douglas Preston i Lincoln Child.
Oraz Życie i przede wszystkim WYOBRAŹNIA. To Wyobraźnia inspiruje mnie najbardziej.

PW: Miliony ludzi ekscytuje się pracą policji, życiem przestępców. Ale informacje o prawdziwym obliczu tej strony ludzkiego życia docierają do nich ubrane w komercyjną, przyswajalną otoczkę. A Ty podobno brałaś udział w prawdziwej sekcji?
W skrócie: FIKCJA  A PRAWDA

TJ: Kilka miesięcy starałam się o wejście na prokuratorską sekcję zwłok. Różni się ona tym od zwykłej szpitalnej, że jest o wiele dłuższa. Potrafi trwać nawet do 11 godzin. Bierze w niej udział prokurator, policja, technicy. Taka sekcja ma za zadanie określić prawdopodobieństwo popełnienia morderstwa.
Na sekcję pojechałam do Jeleniej Góry. Dopiero tam, dzięki pomocy zaprzyjaźnionego dziennikarza, udało mi się wziąć w niej udział i przy okazji porozmawiać z medykiem sądowym, który na zwłokach wyjaśniał interesujące mnie zagadnienia.
Wiele osób ma wyrobione zdanie na ten temat, dzięki serialom. 

A jak wygląda to w rzeczywistości?

Film to świetna charakteryzacja, światło, klimat, dialogi. Efekt wizualny, żeby jak najbardziej pobudzić zmysł wzroku. Ale niestety musimy pamiętać o innych zmysłach. Szczególnie o zmyśle węchu, dotyku. Martwe ciało to nie rekwizyt czy dobrze ucharakteryzowany aktor. To po prostu trup, który nie wstanie, nie uśmiechnie się i któremu się nie powie: „koniec sceny, idziemy do domu.”. Wiele scen, chociażby w Criminal Minds (można o tym przeczytać na stronach serialu) jest robionych dla efektu i nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdziwymi działaniami agentów.

Pamiętam moje pierwsze wrażenie, kiedy jeszcze jako fotoreporter, zostałam wysłana na zdjęcia do prosektorium. Było to jakieś 15 lat temu. Miałam sfotografować zwłoki pod prześcieradłem. Jedne przykryto na potrzeby zdjęć, drugie leżały nago na stole. Zaczęłam pracę... Po kilkunastu minutach, zorientowałam się, ku mojej rozpaczy, że pozostawiono mnie samą z dwoma trupami. Nieprzyjemne doświadczenie... Pamiętam z tego wszystkiego jedną rzecz: kiedy wyszłam z budynku, w najbliższym kiosku kupiłam 2 albo 3 opakowania tic taców i połknęłam je prawie w całości. Przez resztę dnia czułam się przesiąknięta specyficznym słodko-kwaśnym smrodem, charakterystycznym dla zwłok i prosektorium. Ten zapach również towarzyszył mi, gdy wracałam z Jeleniej Góry. W autobusie zastanawiałam się, czy tylko jak go czuję, czy gość siedzący koło mnie także.




"Teatr Wskrzeszonych" wydawnictwo Replika 2016

Premiera książki -  18 kwietnia o godzinie 19.00 w ANTRAKT CAFE, Warszawa. 


Zapraszamy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane