Roma Jegor
Motywy
roślinne
Jeszcze
jej nie wyrzeźbili
Drzewo
nie wypuściło jeszcze tej gałęzi
jeszcze
w żadnym tartaku stosownych narzędzi
z
chłopaka żaden stolarz jeszcze ni nikt inny
Dziewczynki
nie potrafią jeszcze chwytać nici
żeby
tkać zwoje płótna białe czarne nieme
więc
ciągle mamy szczęście - biżuterię objęć
struny
i bajki palców dzień co wolno drzemie
Ładnie
ci w moich dłoniach ciepło gdy oddycham
topią
się szrony wrony przeciera się granat
i
znów jestem szatynką kiedy patrzysz na mnie
kalendarz
zeszłoroczny ciągle ma nas w planach
Jeszcze
jej nie ma – drzewa gołym ciałem świecą
i
czaszki mają gładkie jak zmarznięty styczeń
Mamy
czas zanim wiosna serce z kory wytnie
ciała
zacznie sznurować w motywy roślinne
Wolałabym żebyś kradł albo zabił
grał na wyścigach drogie melodie
i pakty z diabłem podpisywał ciemne
Wolałabym żebyś odwiedzał tamte dzielnice
i wracał
z mrokiem
w tęczówkach w słowach w niespokojnych krokach
i żebyś pierścionki kupował i trwonił
i ciężkich dni monety rozmieniał na
drobne
Zmieniał zdanie i bogów i rzek maratony
podwodne łodzie malował na żółto
niebiesko
na zimno brał ten świat łamany błyskiem
burzy i Vermeera
Wolałabym żebyś palił spalił każde wiosło
które może przeciągnąć łódź na tamtą
stronę
Tu się czerwienią żyłki żurawin – i życie
porusza grzbietem liścia po którym brną
myśli
Wolałabym żebyś – czartem pomyłką i
piekłem
karmazynowym piratem przypływem
żebyś kradł albo zabił albo pił jak Cezar
tracił królestwa konie i Rzym swój
podpalił
a potem go wznosił ze zdartych opuszek
strun z gardła
z myśli lotnych albo ciałek stałych
Żebyś był - choć guzikiem gdy idzie
kominiarz
w głąb po drabince żeber gdzie dym mam
po tobie
Krzywa
ławka
Teraz
możesz być już szczery - mówisz tak zamaszyście
że
mój język nie nadąża za wszystkim.
Cóż
może ci bardziej zaszkodzić od tego
co
się w tobie tam dzisiaj szatani
Nie
używasz znieczuleń ogólników przenośni -
słowa
mają mocny zamach i długie ręce.
Właśnie
mi wygarnąłeś że złamałam życie twojemu
niebieskiemu
żołnierzykowi
Nie
pamiętam – miałam za mało lat
i
nie rozróżniałam formacji.
Ale
wygarnij z pieca całą resztę - niech się spopieli
niech
się spieni środek na trawienie szkła
i
czyszczenie srebra
Będę
jodyną wodą utlenioną winem z patykiem
a
później tylko samą krwią bez mleka jak podrapana kotka
która
na progu krwawiła do upadłego
Za
naszą krzywą ławką krzywa dzika róża -
po
wszystkim przyłożymy sobie po płatku
kości
żołnierzyków jak mroźne poranki.
___________________________
publikacja za zgodą Autorki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane