Dorota Nowak
opium
pomiędzy klatką piersiową a miednicą
układasz tulisz makowe łodyżki
w dolnej części tułowia gromadzę
lęki wrastające korzeniami do środka
na moim brzuchu rosną twoje dłonie
jak opium odurzają uśmierzają ból
przesuwasz palce z makowej główki
na pola płynące mlekiem i miodem
składasz mnie z chabrowych łąk
dźwięku pszenicznych kłosów
tworzysz wszystkie pory roku
z intymności wrastającej do wnętrza
a ja tak lubię
codziennie mi ciebie przybywa
pomiędzy lewym a prawym ramieniem
rysujesz kręgi zataczasz koła
otwierasz domykasz przedziały
pewnie jesteś zły gdy w moich zdaniach
na kolanie stawiam przecinki a nawiasy
znaczą więcej niż wykrzykniki
podnosisz układasz rozrzucone słowa
lubię gdy biegniesz po środku
w głębi lasu przyglądasz się mchom
pośród tysiąca dojrzewających kłosów
przelewasz mleko z miodem
schronienie
ukryta między bławatkami i makami
będę udawać że mnie nie ma
każdy odcień chabrowych kwiatów
łączy słowa na dobre i lepsze
nauczyłeś mnie patrzeć na pola
biegać między żytem a pszenicą
stawiać stopy na ściernisku tak
by kujące łodygi nie raniły
będę chować głowę w twoim lesie
zwijać się na kolanie w kulkę
kocim instynktem zatrzymam
radość wdrapując się na drzewa
będę udawać że mnie nie ma
zatrzymam czas
_______________________
publikacja za zgoda Autorki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane